Magdo, i to jest sytuacja idealna - ogródkowanie na okrągło
Moja siostra mieszka w Grecji, więc ma to jak w banku, a ja niedawno, oglądając potwornie stare i wielkie rhododendrons rosnące na świecie, omdlałam na widok "widoczków" ze Szkocji. Żeby w tamtym momencie można było jednym kliknięciem zmienić miejsce zamieszkania na zawsze, już by mnie tu nie było
Ha! Podejrzewam, że, za sprawą jednego magicznego "klik", zimą ulotniłaby się stąd lwia część ogrodniczej populacji
Za jakieś 20 lat pewnie już to będzie możliwe
ale nam wysiądą do tego czasu kręgosłupy oraz stawy i z przyczyn zdrowotnych (w tym reumatycznych) zostaniemy w tym naszym klimacie nie do końca umiarkowanym
Krzysiu, ale przyznasz, że pozbawiony uczestnictwa w forum człowiek się jakoś mityguje, a przebywając z maniakami, nie bójmy się tego słowa, z czasem przestaje się hamować
Ja, kupując Glockera (nie, że jakiś drogi, 33 zł, ale kolejny jakby niepotrzebny w gruncie rzeczy) sama siebie przekonywałam, że zasługuję na nagrodę, bo np. od pół roku nie kupuję marchewki, buraków, selerów, porów i innych owoco-warzyw, bo uprawiam je w ogródku
Wierzę, że w sposób wysoce odpowiedzialny zajmiesz się prowadzeniem listy opiełaczy mego ogródka
Gabrielu, niewymownie się cieszę, że Twoim zdaniem kwitnący Glocker wart grzechu
Masz zamiar pokazać nam swój ogród w swoim wątku??? A może gdzieś już go pokazujesz?
Że w wątkach daliowych to wiem
więc wiem, że bardzo byłoby na co popatrzeć
Haniu, nie jest powiedziane, że i moje kalifornijki nie wylądują w kuchni w szafce pod zlewem. W końcu makulaturę można zbierać wszędzie, także na balkonie
Spodziewałam się wielkich grubych czerwonych robali, a w pudełku były takie chudziutkie robaczki, że zrobiło mi się ich żal i o mały włos nie zaczęłam ich przytulać
Niestety, musiałam lecieć na próbę chóru i nie było czasu na czułości!
Połowę przychówku umieściłam w kompostowniku (nie było czasu na odliczanie)
Kiedy z trudem w ciemnościach (jak jakaś cholerna Indianka Jones z latarką w zębach) rozgarnęłam zawartość kompostownika, żeby włożyć do niego nowe lokatorki, z radością ujrzałam obłoczek pary unoszący się z jego wnętrza. Dotknęłam nawet ręką w lateksowej rękawiczce oślizłej zawartości kompostownika i naocznie/naręcznie stwierdziłam, że jest w nim cieplutko
Z zupełnie czystym sumieniem wrzuciłam do środka (górnego) kalifornijki, przykryłam kompostownik najpierw kartonami,a potem dużą płytą wiórową i wiem, że maluchom będzie tam dobrze.
Wcześniej w poniedziałek od strony północno-wschodniej obłożyłam kompostownik grubą warstwą styropianu.
Przed dużymi mrozami okręcę go jeszcze folią, żeby z boku nie wywiewało z niego ciepłego powietrza. Ale nie szczelnie, bo powietrze jest jednak potrzebne zarówno dżdżownicom jak i innym organizmom biorącym udział w rozkładzie materii.
Dagmarko, hosty można przesadzić późną jesienią, o ile zrobi się to z bryłą korzeniową i nie do bardzo mokrej ziemi.
Zdarzyło mi się, że przesadzane bardzo późno i zalewane potem wodą zgniły.
Wszystko można, byle z głową.
Ja lekkiego obrzydzenia do dżdżownic nabawiłam się, kiedy musiałam po deszczu chodzić po betonowych chodnikach usłanych dżdżownicami. Starałam się nie nadepnąć (jak mnich buddyjski) i tak mnie to stresowało, że znielubiłam robalki
Pikutku, w kuchni dżdżowniczki łatwo nakarmić, ale i przekarmić
Razem z robalkami dostałam też instrukcję hodowli, która ostrzega, że nadmiar pokarmu zacznie kisnąć
To może na moją rodzinę zamówiłam za mało tych stworzeń?
No trudno, domawiać nie planuję
Robaczku, dyrektor Rieger wg pana Ciepłuchy ma nieco większą odporność niż dyrektor Glocker
A i Twoje zimy, w porównaniu z moimi kontynentalnymi, jednak o 10 stopni łagodniejsze
No, różowo ta sytuacja z nim się nie zapowiada
Toteż moje plany balkonowo-salonowe nabierają coraz większych rumieńców
Bliżej Wielkanocy niż Bożego Narodzenia trzeba będzie rodka rozkwitnąć
Zdjęć z zakładania hodowli dżdżownic nie mam z powodu pośpiechu i ciemności, które towarzyszyły całemu zamieszaniu
ale może za jakiś czas odpracuję i to
Geisha Orange