Haniu- śnieg na szczęście już znika. Zrobiłam kilka fotek leżących resztek na roślinach- tak wspomnieniowo, może już nic nie dopada tej zimy
Budowlana nerwica- o tak.. My na etapie budowy mieliśmy straszne kichy, więc teraz mam jakąś obsesję, że na pewno źle zrobione wszystko jest.. Szczególnie mnie stresuje ogrzewanie
Zakuś już lepiej- dziękuję
Wczoraj u Mamy dieta dla bolących brzuszków- odzyskał apetyt i czuje się lepiej.
Ja jako dziecko śnieg lubiłąm przez okno, ale zima sama w sobie mnie nie cieszyła. Zawsze było mi tak strasznie zimno, że bardzo się męczyłam. Z wiekiem niechęć do zimy pogłębia się
W sprawie drzwi znaleźliśmy chyba kompromis, który dla nas jest do przyjęcia a dzięki niemu można chociaż będzie zamknąć nieogrzewane pokoje na górze. Dosyć jednak mam jeżdżenia i dogadywania się ciągle z kimś i chodzenia na kompromisy- chciałoby się zamówić, zapłacić i mieć z głowy, a nie ciągle użerać.. Bliżej końca niż początku, ale jedziemy z Mężem na rezerwie..
Gdybym się uparła to czas oczekiwania 5-6tyg, ale w to wchodzą przecież święta..do zrobiłyby się kolejne 2 miesiące- a to już przesada. Trzeba sie było jakoś dogadać..
Marta- w deszczu już podlewałam, w śniegu jeszcze nie. Będziesz prekursorką
A warzywnik.. hmm.. czyżbyś szła w uprawę oziminy
****
Śnieg- oby zbytnio mnie w tym roku nie chciał cieszyć swoim widokiem.. Zaledwie tyle, żeby lekko oprószyć rabaty i tak przeczekać pod cienką kołderką do wiosny.. Wczesnej..
I na pocieszenie- odwilż..
Edit,.. ale zamazańce z tych zdjęc powychodziły. Nie ma już dla mnie w tej kwestii nadziei
Agnieszko- u nas na szczęście minimalny plusik za oknem, więc prawie wszystko się roztopiło- dużo do topienia nie było, ale humor i tak popsuty.. Oby to był taki jednorazowy wybryk
O fachowcach szkoda gadać. Rozmowa w firmie średnio miła. Musiałam dziś jechać sama, a zamówienie 2 miesiące temu robił P. On powiedział "zamawiamy resztę drzwi"- oni się nie dopytali ościeżnice a nam do głowy nie przyszło, że nie sprawdzili poprzednich zamówień, skoro pojechaliśmy "kontynuować" a to już była 3 partia. Ja wykazu zamówionych drzwi nawet do ręki nie brałam- przecież :wszystko ustalaliśmy na początku"!
Wiesz, jak wygląda taka rozmowa- "my w firmie nie dopilnowaliśmy, ale Mąż też nie powiedział".. Więc mówię, że Mąż przyjechał dokończyć rozpoczęte zamówienie i powinni sprawdzić wcześniejsze, skoro przyjechał i powiedział, że zamawia pozostałe drzwi, mają być "takie jak wcześniejsze" a to ich zadanie odpowiednio wypełnić zamówienie do fabryki i sprawdzić z poprzednimi.. Tak samo, jak nie sprawdzał symbolu klamki czy koloru okleiny, bo to oczywiste, że ma być tak samo w każdych drzwiach, tym bardziej, że zamawialiśmy w 3 rzutach i za drugim razem nie było problemu a teraz tak nas wrobili. I taka przepychanka.. W końcu stanęło na chyba w miarę akceptowalnym rozwiązaniu, ale czy to potrzebne- takie nieprzyjemności?
Oczywiście jak zwykle trzeba na coś przymknąć oko, szkoda tylko, że cena się nie zmienia w związku z takimi problemami, a jedynie przełykać trzeba wszelkie sprawy.
Dziś przyjechał towar, jeszcze raz sprawdzenie, omówienie sposobu montażu i cała robota rusza jutro od rana.