Paweł- karpia mordować nie będę.. Jak się, jako dziecko, zorientowałam, że ten uroczy karpik w wannie to jest to samo, co na talerzu kilka godzin później, to przestałam go jeść i jakiś czas nie dawałam się do tego zmusić.
W ramach relaksu mogę
udusić grzyby
Agnieszko- z Twoich opowiadań wynika, że wykonawca to straszny bufon, w dodatku słyszałam też z innego źródła, że niereformowalny..
Przypomina mi naszego speca od schodów- na P uwagi, że coś jest krzywo usłyszeliśmy, że "pan zwraca na to uwagę, nikt jeszcze na to nie zwracał uwagi"- aaa, czyli mamy się odczepić, bo nikomu to nie przeszkadza i my też mamy polubić, bo my to "wszyscy" i mamy w domu mieć tak, jak chce wykonawca..
Kamerą sprawdzę ze zwykłej ciekawości- elektryk też się z radością "pobawi", już kiedyś z nią przyjechał i w kamerze sprawdzaliśmy dłonie i stopy. Opisywałam to kiedyś- wg kamery nie mam palców
Nie łudzę się, że mostków nie ma- przecież zdaję sobie sprawę, jakie gwiazdy budownictwa nam się trafiały..
Ciekawa jestem tylko, czy wszędzie są, czy duże..
Ciekawe, jak rzeczoznawca oceni prace u Was wykonane i skalę niedoróbek- oj, chyba się właściciel zdziwi.. Ale tak to jest- prowadzi firmę, kompletnie nie panując nad ekipą..
U Nas szef ekipy od elewacji nie był zbytnio kontrolujący i nie za bardzo wiedział, jak na dobrą sprawę powinno wszystko wyglądać.. Jak zgłosiliśmy listę uwag a on przysłał inną ekipę do nas to w czasie jednej z rozmów taka wymiana zdań:
My- podbitka jest źle zamontowana, nie ma listew
Właściciel- ale tu sie nie daje listew.. Mariusz, prawda, nie daje się..?
Mariusz (pracownik)- niestety, daje się, tamci źle zrobili, musimy wszystko zrywać i układać od nowa.
To co to za szef, który nie wie, na czym polega robota jego ekip..? Od nas z budowy wchodził na remont w ambasadzie, ja nie wiem.. bardziej się tam starał, czy to my czepialscy byliśmy..? WYdawało się, że skoro ekipa z polecenia, robiąca duże roboty to się zna- nie braliśmy przecież przysłowiowego Zenka spod budki z piwem..
Dla odmiany szef brukarzy doskonale wszystko nadzorował, dobrze organizował prace ekipy a nawet zauważał, że nowy pracownik źle macha łopatą i jeśli będzie machać w drugą stronę to będzie robić to wydajniej.. Wszystko umiał przewidzieć, gdzie jak kostka musi skręcić, żeby łuki się odpowiednio spotkały itp Taki szef powinien być- znać się na rzeczy i umieć pokierować ludzmi. Szkoda, że takich jest niewiele- większość z nich to ludzie, którzy wpadają na pomysł fajnego zarobku.. " zatrudnię ludzi do pracy i będę zarabiać jako właściciel firmy" a żadna wiedza za tym nie idzie..
Wspominaliśmy Wam, że jeden z takich "deweloperów" po robocie u nas zamknął firmę i pracuje w zupełnie innej dziedzinie. Kreował się na budowlańca, posiadającego wiedzę i ekipy - a okazało się, że nie ma bladego pojęcia a jest jedynie
biurem pośrednictwa pracy i zarabia na tym, że my szukamy ekipy to on "ma" ekipę- ekipa robi a on bierze część wynagrodzenia. Niestety nie panował nad tym, co ekipy robiły..
Nie spotkałam się z czymś takim wcześniej- znam jednego dewelopera, znajomy Taty.. Ma ogromną firmę, ale sam zaczynał jako młody chłopak w roli pomocnika murarza- tak więc przeszedł całą drogę..
Przed naszym "doświadczeniem" naiwnie nie zdawałam sobie sprawy, że tak może być, że ktoś prowadzi firmę budowlaną nie mając pojęcia, a tylko upatrując w tym szybki i łatwy zysk cudzymi rękoma..
Januszu- bardzo dobrze opisałeś powody, zapewne to wszystko po trochu ma miejsce..
Koledze troszkę zazdroszczę fachowej pomocy. Przy takim wsparciu można być spokojnym, ale kto może sobie na to pozwolić..
Ja się starałam- zatrudniłam naszego kierbuda, niezależnego od ekipy stawiającej SSO. Majster proponował swojego brata z uprawnieniami- ja wolałam swojego kierbuda "niezależnego". Na tamtym etapie to była świetna sprawa- wiele błędów zauważył i dla ekipy był bezlitosny. Niestety, jak wzywaliśmy go na etapie wykończeniówki, to pokpił sprawę i jego błędy miały poważne konsekwencje.
Szczęście w nieszczęściu, że ekipy nie uchylały się od poprawek. Były podpisane umowy, ale oczywiście właściciele mogli się upierać, iść do sądu, grać na czas itp.. O tyle mieliśmy szczęście, że poprawiali wszystko. To już zasługa Męża, który negocjował i "zmuszał" ekipy do poprawienia prac.
Czasem jednak odnoszę wrażenie, że jakiegoś wyjątkowego pecha mieliśmy.. Sąsiedzi budowali się prawie równo z nami i śmiali się, że powinni nadać nam nr 13, tak nam się wiedzie
Ale oni mieli o tyle dobrze, że my pierwsi wystartowaliśmy i ekipy testowaliśmy u nas
Budownictwo- temat rzeka.. U nas dziś od rana montaż drzwi. Pomijam, że montażysta spóźnił się prawie godzinę.. Ale chociaż jest dokładny i staranny- pod warunkiem, że przyjedzie..