TEMAT: Wymarzony ogród Moniki- w budowie

Wymarzony ogród Moniki- w budowie 15 Gru 2014 09:49 #320981

  • majowa
  • majowa's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1315
  • Otrzymane dziękuję: 948
Zanim pojawiła się u nas Wera minęło dwa lata od odejścia Misia. Odszedł przed samymi świętami Bożego Narodzenia. Nie wiem czy gdyby nowy psiak pojawił się wcześniej byłoby lepiej czy nie...sama nie wiem. Wiem tylko, że Werę pokochałam od pierwszego dnia u nas. Misio oczywiście cały czas pojawia się we wspomnieniach, czasem na Werę wołamy pieszczotliwie "Miśka" (rozumie :) ). Życzę Ci żebyś odzyskała spokój w sercu i mogła pokochać nowego "gapcia".
Pozdrawiam serdecznie, Iwona
Mój ogród
FotoIvona
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Monika-Sz


Zielone okna z estimeble.pl

Wymarzony ogród Moniki- w budowie 15 Gru 2014 11:01 #320994

  • hanya
  • hanya's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 3913
  • Otrzymane dziękuję: 3479
Moniś, :hug: bardzo dobrze, że piszesz tutaj, to naprawdę wspaniała terapia. Znakomity sposób na rozładowanie emocji i stresu. A adresaci Twoich słów uważnie czytają, rozumieją uczucia i wspierają całym sercem. Zaczęłam do Ciebie pisać i słoneczko się pokazało pod sosnami :lol: Wszystko się powoli ułoży, odnajdziesz spokój. Dla Łaciatka zrobiliście wszystko, co można było zrobić, w każdym momencie jego życia, tym ostatnim też.
A Twój wątek wcale nie jest zapłakany, tylko taki, jak życie :kiss3:
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do Ogrodu wśród starych sosen

Hanka
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Monika-Sz

Wymarzony ogród Moniki- w budowie 15 Gru 2014 11:07 #320995

  • Nutka
  • Nutka's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 328
  • Otrzymane dziękuję: 99
Monisiu, ja równiez uważam że tylko druga psina mogłaby wypełnić pustkę. Jednak rozumiem i Ciebie. Ja jakieś 3 lata temu też miałam mieć taką łaciatą mordkę jak Zakuś. Mała Emka niestety nie przetrwała choróbska jakie przypałętało się zaraz po urodzeniu. Widziałam ją raz na oczy później jedynie na zdjęciach ale już była moja, czekaliśmy na nią z niecierpliwością. Planowałam już listę potrzebnych rzeczy dla nowego domownika. A tu...
Na cavisiowym forum wszyscy namawiali mnie na adopcję jakiejś kudłatej bidulki albo na innego szczeniaczka. Koleżanki proponowały pomoc w poszukiwaniach. Jednak ja nie chciałam, nie umiałam. Miała być Emcia...a jej nie było. Nie mogłąm nawet myśleć o jakimkolwiek innym psiaku.
Jednak to uczucie minie. Zobaczysz. Z czasem zostaną jedynie dobre wspomnienia a nowy psiak będzie tylko cieszył.
Dajcie sobie trochę czasu.
Witamy w Nutkowym ogrodzie! :)

Pozdrawiamy!
Małgosia i Nutka
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Monika-Sz

Wymarzony ogród Moniki- w budowie 15 Gru 2014 11:44 #321001

  • Gosia
  • Gosia's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • strefa 6b
  • Posty: 1397
  • Otrzymane dziękuję: 1284
Monisiu nie wiem nawet czy się u Ciebie wcześniej wpisywałam. Dziś przez przypadek natrafiłam wpis o Zakusiu. Bardzo mi przykro, doskonale wiem co czujesz. Niewiele ponad rok temu straciliśmy naszego Maxika. Odchodził na rękach mojej najstarszej córki, rozpaczliwie walcząc dla niej o życie. To był koszmar, patrząc jednocześnie na odejście psa i niewyobrażalne cierpienie córki. Kiedy Max wydał ostatnie tchnienie próbowaliśmy wyjąc go z rąk córki, ale to było niemożliwe, siedziała tak z nim wtulonym w ramiona ok 1,5 godziny, dopiero kiedy mój mąż wykonał trumienkę pozwoliła go pochować. Minął rok, a my pamiętamy, wspominamy tęsknimy i do bólu przeglądamy zdjęcia, nie zapomnimy nigdy. Jednak już miesiąc po odejściu Maxa w domu zamieszkał Maks junior. Czy to była zdrada, zapełnienie miejsca po Maxie, w żadnym razie. Choć pieski wyglądają niemal identycznie, bo nasz drugi Maks to też Bichon Frise, ukochana rasa mojej rodziny. Ale to dzięki niemu moja córka wyszła z silnej depresji po stracie swojego pupila, choć na początku nie mogła pokochać nowego pieska. Ale musiała się zająć tą maleńką bezbronną kuleczką. Dziś wspomina Maxa, tęski, ale nie wyobraża sobie, tak jak i pozostali członkowie rodziny, życia bez Maksa. Wiem, że szybki zakup kolejnego psa to była bardzo dobra decyzja. Może dziwić, że oba psy mają to samo imię, przynajmniej w brzmieniu, ale u nas już zawsze do końca naszych dni będzie Maks, lub Max na cześć tego pierwszego ukochanego psiaka.

Wiem, że boli niewyobrażalnie, ale posłuchaj męża i zaopiekuj się jakiś maleństwem, Twój Zakuś ustąpił miejsca jakiemuś małemu serduszku które gdzieś tam czeka na Ciebie. Obserwując naszego Maksiczka wiemy, że nasz przyjaciel Max ustąpił właśnie jemu miejsca, ale to już opowieść na inną okazję.

Przepraszam, że tak mało ogrodowo, ale jak w takiej sytuacji rozmawiać o kwiatach. Moniko tulę Cię mocno. :hug:
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do odwiedzenia
Ogrodowych pasji Gosi

Wszystkie treści wraz ze zdjęciami, ilustracjami zawarte w moich postach na stronie forumogrodniczeoaza.pl/ chronione są Ustawą z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, oraz międzynarodowym prawem autorskim. Wszystkie prawa zastrzeżone. Jakikolwiek materiał zawarty w moich postach na w/w stronie nie może być wykorzystany w całości lub w części bez mojej pisemnej zgody.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Monika-Sz

Wymarzony ogród Moniki- w budowie 16 Gru 2014 02:18 #321149

  • Monika-Sz
  • Monika-Sz's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 4321
  • Otrzymane dziękuję: 2471
Romciu- dziękuję za wiersz :hug:

Agniesiu- dziękuję za utulenie :kiss3:

Iwonko- dziękuję za życzenia. Dobrze będzie osiągnąc spokój ducha. Na razie gonitwa myśli i wpadanie ze skrajności w skrajność.. Często zaglądam do Ciebie, patrzę na zdjęcia- działają kojąco :hug:

Haniu- życie życiem, ale ile smutków może spotykać..? Ten rok był dla nas ciężki bardzo, pod wieloma względami. Ostatnie tygodnie to już w ogóle równia pochyła..w dół :hammer:
Ja się wszystkim bardzo denerwuję- przyziemna codzienność przytłacza. Do tego dochodzi złe samopoczucie Teściowej- bardzo źle sie czuje od dłuższego czasu i prawdopodobnie Święta spędzimy z Mężem osobno- każde z nas u swojej Mamy..
Mąż się bardzo przejmuje i stres o zdrowie Mamy zaczyna odbijać się na Jego zdrowiu.. Z Rodziny najbliższej została Mu tylko Mama, bardzo schorowana.
Do tego Zakuś, moja rozpacz.. wszystko się tak skumulowało, że mamy już serdecznie dość tego roku i jesteśmy na skraju wyczerpania.
Mówię sobie, że los zsyła nam to, co możemy wytrzymać a nasze zadanie to sie podnieść i iść dalej- ale czasami tak bardzo już nie mam siły przez tę kumulację.. Kilka ostatnich lat było niewesołych- w sumie od śmierci mojego Taty ciągle mamy pod górkę, a ten rok to jakiś koszmar.

Słońce i u mnie zaświeciło na chwilę, ale nie wywołało usmiechu :(

Małgosiu- miałaś mieć Cavalierka..? Jaka szkoda, że się nie udało- to tak samo przekochane pieski jak Kingi- w końcu to psi kuzyni :) To bardzo przykre- już pokochać wyczekiwane maleństwo, które los odbiera :hug:
Współczuję tego smutku i ogromnego rozczarowania- że serce już było otwarte dla małego psiaka..

U nas w sobotę był cały dzień elektryk. Bardzo go lubię, ale wtedy byłam strasznie niezadowolona, że przyjeżdza.. W sumie dobrze wyszło- chociaż głowę zawracał cały dzień a to było potrzebne! Zaproponował, że ma znajomych z hodowlą Cavalierów i może zapytać o szczeniaczki.. Chyba mocno się skrzywiłam- dopiero kilka godzin wcześniej straciłam Łaciatego Przyjaciela, a tu taka propozycja..
Wiem- niektórzy radzą od razu wziąć psiaka.. ja jakoś nie umiem.. muszę najpierw przeboleć w sobie stratę..
Widzę, że miałaś tak samo.. :hug:

Gosiu- nie przepraszaj, że mało ogrodowo.. to ja powinnam się wstydzić, że wątek na forum ogrodowym zamienił się w taki padół łez.. Nie mogę inaczej- uwierz, nawet przez okna nie wyglądam, bo gdzie nie spojżę to przypomina mi się, że Zakus siedział.. a tu sie tarzał, a tam dołek kopał.. Jeszcze są na rabatach Jego dołki, w których wylegiwał się w upalne dni :cry3:

Dziękuję Ci za wpis i opowiedzianą historię! Uściskaj ode mnie Córcię!
Ja Zakusia też nie oddałam nikomu. Sama wyniosłam go z lecznicy, sama przywiozłam i złożyłam w grobie. Oczywiście Mąż towarzyszył, ale to ja tuliłam to moje kochane łaciate ciałko.
Psiak był wspólny o tyle, że wzięty, jak już byliśmy małżeństwem, ale to ja nalegałam na wzięcie Zakusia i to my byliśmy nierozłączni od samego początku.
Trudno mi uwierzyć, że można tak mocno pokochać psią istotkę.. Gdyby był bardziej niezależny, to może uczucie nie byłoby tak silne.. Jednak ta nieporadna i wrażliwa psinka tuliła się do mnie jak do Mamy, na każdym kroku pokazywał jak boli go nawet chwilowa rozłąka.. przez to wzbudził ogromne poczucie troski, miłości i przywiązania.


**********
Bardzo różnie się czuję.. rano budzę się z łzami.. Mam chwile pełnego spokoju i pogodzenia.. by po chwili zacząć rozpamiętywać, co mogłam zrobić lepiej i zaczynam płakać. Mąż stara się tłumaczyć, że wszystko zrobiliśmy jak trzeba- a ja co chwile wynajduję inny argument, analizuję..

Próbuję iść za Waszą radą i wyobrażam sobie nowego pieska.. Mąż, który ku mojej rozpaczy od dawna powtarzał, że chciałby kiedyś owczarka niemieckiego, teraz kompletnie zmienił zdanie. Delikatnie wspomniał, że gdybym ja się kiedyś zgodziła, to On by chciał Kinga..
I wiecie co- nie wyobrażam sobie innej rasy przy sobie..
Wczoraj wieczorem, idąc do sypialni wyobraziłam sobie, że nowy piesek biegnie za mną po schodach.. i aż miałam ochotę go przegonić, bo co tu jakiś obcy będzie biegał za mną :crazy:

Nie ma już strony internetowej hodowli, z której Zakusia brałam. Nawet nie wiedziałam, że pierwszy King w Polsce pojawił się w tej właśnie hodowli- znalazłam artykuł na necie na ten temat..
Kingów prawie nie ma, głównie Cavaliery, a jeśli miałabym mieć pieska kiedyś, to tylko Kingusia. Znalazłam hodowlę, o dziwo w moich okolicach, która od kilku lat zajmuje się hodowlą Kingów. Żołądek mnie bolał, jak wykręcałam numer..
Miła Pani powiedziała, że mają dziewczynki blenheim.. i tego było za dużo- poryczałam się.. Wszystko, tylko nie ten kolor! Dobrotliwym głosem zapytała, co się stało mojemu Kingusiowi.. Po kilku zdaniach rozłączyłam się mówiąc, że odezwę się za jakiś czas, bo z trudem hamowałam płacz.
Pomijam kwestię, że i tak szczeniaczka bym teraz nie kupiła, to nie chcę, aby psinka była obciążona moim żalem a nie daj Boże niechęcią- że nie jest TĄ psinką, za którą tak tęsknię..

Mam też chwile, że sama się sobie dziwię- żeby aż tak rozpaczać, płakać, rozpamiętywać.. Mówię sobie, żeby nie przesadzać, bo ludzie mają prawdziwe tragedie, a ja "płaczę nad psem".. Ze wstydem przyznaję, że nie trafia do mnie to tłumaczenie- bo to nie był pies.. a kochany przyjaciel, szalenie kochający i przywiązany. Brakuje mi nawet tej oplutej podłogi w kuchni.. Jest w domu tak cholernie czysto :jeez:

Dostałam też chyba ostrzeżenie od losu, żeby brać się szybciej w garść- dziś, wycofując na parkingu pod osiedlowym spożywczym, walnęłam w kosz na śmieci. Nic się nie stało oczywiście, ale taki kontrolny dzwon otrzeźwił mnie na tyle, że bezpiecznie dojechałam do Mamy..
W drodze powrotnej o mało co nie skasował mnie samochód, wyskakując mi w ostatniej chwili z podporządkowanej i całe szczęście, że nie ma zimy- dałam radę wyhamować, a on nawet nie mignął w przeprosinach :hammer: .
Dzień pełen stresów różnej maści :jeez:

Wybaczcie, że nic o roślinach nie piszę, ani zdjęć nie wstawiam- przestałam wyglądać przez okna, nie patrzę na rabaty.. Jest tylko jedno miejsce, na które ukradkiem zerkam.

Będę się powoli starała przestawać smęcić.. :lev: bo niedługo nikt tu nie zajrzy :jeez: Kręcę się po Waszych wątkach, zerkam na dekoracje świąteczne, czytam o szykowanych smakołykach..
Powoli muszę się zmusić do zakupów świątecznych- uwielbiam kupować prezenty. Chociaż w tym roku będzie skromnie, to radość na pewno będzie z planowania i wybierania. Jeszcze nigdy nie byłam tak nieprzygotowana do tej kwestii świątecznej :oops:
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): hanya

Wymarzony ogród Moniki- w budowie 16 Gru 2014 08:55 #321156

  • Gosia
  • Gosia's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • strefa 6b
  • Posty: 1397
  • Otrzymane dziękuję: 1284
Moniko za nic nie powinnaś się wstydzić, masz prawo opłakiwać swojego przyjaciela i masz prawo tak długo trwać w żałobie jak długo tego potrzebujesz. Tylko pomyśl o nim, czy chciałby Cię w takim wielkim bólu i smutku widzieć.
Nie martw się, że mało ogrodowo, to Twój wątek i od Ciebie zależy co w nim będzie, jeśli teraz masz potrzebę dzielenia się swoim cierpieniem to to rób, zapewniam, że nikt Ci złego strona ze strony grona moderatorskiego nie powie. To jest forum ogrodowych przyjaciół, a przyjaciele są nie tylko od tego by dzielić z nami radosne ogrodowe chwile, ale też by wspierać w trudnych dla nas życiowych momentach.
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do odwiedzenia
Ogrodowych pasji Gosi

Wszystkie treści wraz ze zdjęciami, ilustracjami zawarte w moich postach na stronie forumogrodniczeoaza.pl/ chronione są Ustawą z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, oraz międzynarodowym prawem autorskim. Wszystkie prawa zastrzeżone. Jakikolwiek materiał zawarty w moich postach na w/w stronie nie może być wykorzystany w całości lub w części bez mojej pisemnej zgody.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): olibabka, dodad, piku, majowa, Monika-Sz

Wymarzony ogród Moniki- w budowie 16 Gru 2014 11:17 #321171

  • PanM
  • PanM's Avatar
  • Offline
  • Expert Boarder
  • Posty: 138
  • Otrzymane dziękuję: 25
Monika-Sz wrote:
w sumie od śmierci mojego Taty ciągle mamy pod górkę, a ten rok to jakiś koszmar.

Monika, straciłem oboje rodziców w ostatnich dwóch latach. Tata zmarł w styczniu 2012 a mama w czerwcu tego roku. Z własnego doświadczenia wiem, że to nie jest do końca pod górkę. Wydaje mi się, że tracąc rodziców, tracimy podświadome poczucie bezpieczeństwa, siłę do stawiania czoła problemom. Życie staje się inne. Czym innym żyjemy i żyjemy już inaczej. Kończy się pewny, bardzo ważny okres w życiu, które pozostaje takim jak było, ale już inaczej na nas wpływa.

Swoją rozpaczą się nie krępuj, każdy kto miał czy też ma psa, doskonale rozumie co czujesz...
Ostatnio zmieniany: 16 Gru 2014 11:18 przez PanM.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Monika-Sz

Wymarzony ogród Moniki- w budowie 17 Gru 2014 11:33 #321342

  • hanya
  • hanya's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 3913
  • Otrzymane dziękuję: 3479
Moniśka, chyba wiesz, ze w sprawie Zakusia współczuję Ci całą sobą. Teraz musisz się pozbierać i ze wszystkich sił pomóc w trudnych chwilach M. Jeżeli nie da się zorganizować wspólnych Świąt z Jego Mamą, to wielka szkoda. Wysłuchaj zdania Panów, a Twojego P. przede wszystkim. Przyznam, że w momentach największych dołów idę po opinię 'o wszystkim' do M. Kocham męski punkt postrzegania świata. Przytulam Cię serdecznie, pamiętaj, że wszyscy tu chcemy pomóc :kiss3: Mam nadzieję, że ten rok nie przyniesie już więcej żadnych smutków.
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do Ogrodu wśród starych sosen

Hanka
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Monika-Sz

Wymarzony ogród Moniki- w budowie 17 Gru 2014 12:37 #321354

  • Monika-Sz
  • Monika-Sz's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 4321
  • Otrzymane dziękuję: 2471
Gosiu- serdecznie Ci dziękuję za te słowa! Staram się uspokajać, coraz mniej spazmatycznego płaczu- teraz to raczej cicha rana w sercu.
Bardzo tęsknię za moim Kumplem i ze smutkiem myślę o wolnych dniach końca roku- bardzo nie będzie co ze sobą zrobić..
To małe łaciate ciałko bardzo wypełniało sobą dom- dopiero teraz tak naprawdę widać..
Wychodził na ogródek, myłam łapki po powrocie.. Szedł do kuchni się napić, to wkurzona sprzątałam, bo zachlapał cała podłogę.. Próbowałam popisać coś na forum, to pyskiem kładł się na laptopie i nie dawał spokoju.. A teraz nikt mi głowy nie zawraca..

Panie M- z uwagą przeczytałam Twoje słowa. Bardzo współczuję Tobie straty Rodziców :hug:
Myślę, że masz racje i celnie to opisałeś. Może faktycznie zmienia się perspektywa patrzenia na wszystko :think:
Jakakolwiek jest przyczyna- trudniej wszystko znoszę, niż kiedyś..
Sareczkę pogłaszcz ode mnie gorąco!

Januszu- staram się nie mazgaić za bardzo.. ;)
Powoli wracam do formy, a może lepszym określeniem byłoby, że się wyciszam..?
Na bieżąco są różne zmartwienia, więc za dużo czasu na rozmyślania nie mam- może to też pomaga, że muszę się martwić o inne kwestie i "życie" samo nadaje tempa..

Haniu- wiem, Kochana, że przeżywasz wszystkie troski zwierzakowe- jesteś bardzo wrażliwą i serdeczna osobą :hug:
Ja też lubię męski punkt widzenia... Czasem potrzebuję popłakać i pomarudzić, tak "po babsku", a lubię też postawienie do pionu i męską trzeźwą ocenę sytuacji..
Bardzo się cieszę, że Panowie zaglądają i dzielą się swoim praktycznym podejściem do sprawy- to tez pomaga złapać perspektywę..

Ze Świętami jeszcze nie wiemy jak będzie- na razie plany wyłaniają się niewesołe..
Robiliśmy różnie- czasem Wigilia wczesna u mojej Mamy po czym wyjazd do Teściowej na późną Wigilię.. Rok temu spędziliśmy u mojej Mamy a pierwszy dzień Świąt u Teściowej.. W tym miało być odwrotnie- a nie wiem, czy nie będzie tak, że Mąż pojedzie sam, a ja zostanę u swojej Mamy..
Teściowa źle się czuje bardzo i rozumiem, że za dużo kręcących się osób może męczyć i krępować.. tak więc prawdopodobnie ja nie pojadę..
Będzie tak, jak Mąż zaplanuje, ja się nie wychylam- zaakceptuję narzucony plan :dry:

Odnośnie tego roku- ja jedynie chcę, żeby się już skończył..
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): hanya

Wymarzony ogród Moniki- w budowie 17 Gru 2014 15:15 #321369

  • hanya
  • hanya's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 3913
  • Otrzymane dziękuję: 3479
Zaglądam do Ciebie, bo chciałam zapytać o kapelusze grzybowe zapiekane na Wigilię. Napisz coś więcej, bardzo proszę :hug: Wielka bużka, mocno przytulam. Rok się skończy za chwilkę. Nigdy nie wiemy, co przyniesie następny, ale nadzieja na lepszy trzyma nas w pionie :flower2:
A jeszcze jedna rzecz: nawet w wyobrażni nie przegonisz maleńkiego psiaka :happy:
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do Ogrodu wśród starych sosen

Hanka
Ostatnio zmieniany: 17 Gru 2014 15:28 przez hanya.
Temat został zablokowany.

Wymarzony ogród Moniki- w budowie 17 Gru 2014 16:11 #321372

  • r-xxta
  • r-xxta's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 7727
  • Otrzymane dziękuję: 2600
Miałam mocno zajęty ostatni tydzień i czasu starczało jedynie na czytanie, ale cały czas myślami byłam z Tobą :hug: , w weekend zamiast słuchać wykładów, zastanawiałam się jak sobie radzisz :dry:
Nie dodam nic odkrywczego niż moi poprzednicy, rok temu straciłam kota na takie same schorzenia jak Twój Zakuś, po miesiącu pojawiła się Ryśka - nikt jej nie chciał, jak mogłam się opierać :huh: ?
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Monika-Sz

Wymarzony ogród Moniki- w budowie 17 Gru 2014 17:43 #321384

  • D_M
  • D_M's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 234
  • Otrzymane dziękuję: 31
Moniś przyszłam poczytać i rozumiem twój żal :hug: jeszcze długo się nie pozbierasz..może powinnam napisać, że się pozbierasz ba ale to wymaga czasu po stracie takiego przyjaciela jakim był dla was Zakuś..a kupno nowego psa owszem może i dobry pomysł ale musisz poczuć ten moment że już nadszedł i że jesteś gotowa pokochać nowego psiaka..u mnie to było trochę inaczej gdyż po śmierci rotki miałam w domu jeszcze dwa psy ale pamiętam jak nam zeszła świnka to tez nie byłam gotowa kupić następną (ciągle przed oczami miałam tą która odeszła)..
szkoda że święta spędzicie osobno z mężem, może jednak uda się to jakoś poukładać by rodzinnie je spędzić..czego wam życzę :kiss3:
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Monika-Sz

Wymarzony ogród Moniki- w budowie 17 Gru 2014 18:42 #321399

  • beata68
  • beata68's Avatar
  • Offline
  • Expert Boarder
  • Posty: 139
  • Otrzymane dziękuję: 24
Moniczko jesteś bardzo wrażliwą osobą i rozumiem, że myślisz że nie jesteś w stanie żadnego zwierzaka pokochać tak jak Zaka. Ja straciłam już dwa psy i nadal o nich myślę, ale jakoś potrafiłam pokochać te, które do mnie po nich trafiły. Każdy zwierzak jest członkiem rodziny i choć czasami słyszę od znajomych, że zwierzaki brudzą, koty drapią meble to wolę to, niż czysty sterylny dom, ale pusty, gdzie nikt się nie cieszy po powrocie. Trochę chaotycznie to napisałam, ale mam nadzieję, że złapałaś sens. Przyjdzie czas, że Twoje serce będzie gotowe na przyjęcie kolejnego psiaka.
Ja też się cieszę, że ten rok się kończy, był to jeden z najgorszych w moim życiu. Następny musi być lepszy i dla Ciebie i dla mnie, tego się trzymajmy i niech nikt nam nie wmówi, że białe jest białe i tak dalej.............podpisane starsza pani z duszą nastolatki. B)
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Monika-Sz

Wymarzony ogród Moniki- w budowie 17 Gru 2014 19:43 #321408

  • Aguniada
  • Aguniada's Avatar
...pamiętam pierwsze spotkanie z Zakusiem :)
Wyskoczył przy naszej furtce z samochodu, zakręcił kilka oberków i dysząc jak gdyby nigdy nic, nie zważając na nieco przestraszoną Sarcię, pobiegł do ogrodu... Oczywiście kręcąc się wokół własnej osi co kilkanaście kroków, sprawdzając, czy jego stado podąża za nim ;-)
Ten uśmiechnięty, nieco spłaszczony pyszczek, wodził oczętami głównie za swoją Panią, ale też radośnie poznawał otoczenie.
Na tarasie podbiegł do miski z wodą, opróżnił ją w mgnieniu oka, spluwając przez lewe ramię i usiadł grzecznie przy nodze Moniki.
Sara zupełnie nie stanowiła dla niego istotniejszego punktu zainteresowania, więc sama ona szybko przestała obawiać się tej tryskającej wokoło energii...
Pod koniec psiaki całkiem swobodnie się ze sobą czuły, by przy kolejnych spotkaniach z całkiem sporą ufnością przebywać w swoim towarzystwie.
Zakuś, Twoje wyboiste pod względem zdrowotnych dolegliwości życie, pełne było szczęścia i pozytywnych emocji, jednocześnie.
Super, że trafiłeś na tak wspaniałych oddanych ziemskich przyjaciół - będziesz zawsze w sercach osób, które z Tobą były na co dzień, i które cię poznały!
:hearts:
Temat został zablokowany.

Wymarzony ogród Moniki- w budowie 18 Gru 2014 00:07 #321467

  • Monika-Sz
  • Monika-Sz's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 4321
  • Otrzymane dziękuję: 2471
Haniu- w mojej wyobraźni szczeniaczek nieporadnie wchodził po schodach, więc przegoniłam go z łatwością ;) Zakusiek zawsze wbiegał truchcikiem- że też Mu się łapy nie myliły :think:

Dopytałam Mamę o kapelusze grzybowe.. Robi to z kapeluszy prawdziwków lub podgrzybków. Suszone grzyby myje dokładnie (myte przed suszeniem, ale na wszelki wypadek jeszcze dodatkowo myje..). Namacza w wodzie ok godziny po czym gotuje napar normalnie jak na grzybową. Kapelusze wyjmuje, odsącza, czeka aż podeschną, obtacza w mące krupczatce (to podobno ważne, że krupczatka) i smaży ma maśle na patelni. Uwielbiam te kapelusze!
Jeśli zechcesz spróbować, to życzę smacznego!! :hug:

Ja zawsze z nadzieją patrzę na Nowy Rok, że przyniesie coś dobrego..

Markitko- dziękuję, że jesteś i kierujesz do mnie pozytywne myśli :hug: Trzymam się różnie. Najbardziej pomagają inne problemy, ale jak trafi się chwila wolna.. :whistle:
Jeden z bardziej przykrych momentów, to wstawanie- gdy się orientuję, że Zakusia nie ma.. i powroty do domu :cry3:

Dario- brakuje mi psiaka kręcącego się po domu- bardzo! Na razie brakuje mi Zakusia i to Jego bym chciała mieć.. Z czasem na pewno pojawi się nowy Kinguś.. Z jednej strony pojechałabym już i wzięła,, a z drugiej zupełnie sobie tego nie wyobrażam na razie..

Niedaleko nas jest hodowla, od kilku lat zajmująca się Kingami- Mąż mnie namawia, żeby jechać, popatrzeć na pieski, oswoić się z "obcymi" kingami.., pogadać z właścicielką, że nie chcemy psiaka na wystawy tylko do domu i żeby miała nas na uwadze.
Z jednej strony chciałabym jechać już i popatrzeć na psiaki.. a z drugiej na myśl o tym duszno mi się robi..
Próbowałam dzwonić tam, ale się popłakałam przez telefon i tyle było z rozmowy.. :oops:

Przeżyłaś odejście świnki morskiej.. Jak byłam w podstawówce, to miałam chomiczka- po jego śmierci tam rozpaczałam, że Mama się zdenerwowała widząc moje spazmy i stwierdziła, że już nigdy nie kupi mi zwierzaczka, skoro tak rozpaczam.. Nie powiem, otrzeźwiło mnie to trochę- że muszę pokazać, jaka jestem dzielna itp..
Jednak, jak widać, nie wyrosłam jeszcze z tego.. :think:

W sprawie Świąt nic jeszcze nie ustalone, pewno wszystko sie wyklaruje w przededniu.. Zupełnie się nie nastawiam- jeśli będę miała zostać u Mamy, to z przyjemnością spędzę z Mamą czas, ale już drżę na myśl, że bez Zakusia..
Tyle planowałam, jak zorganizować Święta z psiną, którą trzeba nosić na rękach do Nowego Roku.. a tu psiny nie ma, ze Świętami nic nie wiadomo.. Szkoda gadać :jeez:

Beatko- tak, nikt nie wmówi, że białe.. :lol:
Piesek nowy zapewne się pojawi za jakiś czas.. Mąż bardzo mnie namawia do tego.. a ja z jednej strony bym chciała już.. a z drugiej nie wyobrażam sobie, że jakiś psiak miałby sie tu kręcić..

Z Zakuśkiem miałam początkowo podobnie. Wzięłam go rok po śmierci poprzedniego pieska i jechałam po niego z Tatą, pełna mieszanych uczuć, czy dobrze robię. W głowie jeszcze miałam tamtego pieska..
Znałam Zaka historię- że jest "pieskiem o gołębim sercu", spychanym na margines stada przez samca alfa- do tego stopnia, że jedzenie dostawał w osobnym pomieszczeniu.. W hodowli musieli się Zaka pozbyć i wspólnik hodowczyni miał wziąć Zakusia do siebie- a napatoczyłam się ja..
Chciałam kupić szczeniaczka Cavaliera, a dostałam 1.5rocznego Kinga.. Pierwsza myśl na widok zdjęcia na necie- Boszzz, jaki brzydal :silly:
Dostałam Zakusia za darmo, bo wg słów hodowczyni "tak pięknie opisuje poprzedniego pieska, że Ona czuje, że Zakuś będzie mieć u nas dobrze".. jasne- pewno chciała spylić psa :P
W każdym razie ja w ramach podziękowania zawiozłam ogromne legowisko i zapas Frontline'u, w hodowli zawsze sie to przyda, a nie chciałam po prosu zgarnąć psa i pojechać..
Podpisałam zobowiązanie, że będę dbać o Zakusia, a gdybym z jakiś względów nie mogła się nim zajmować, to mam oddać do hodowli. Podobno wspólnik się denerwował, że jak ktoś dostaje psa za darmo, to na pewno nie będzie o niego dbał, bo nic darmowego się nie szanuje..

Wzięłam tą psią gapę. Całą drogę do domu siedział jak figurka- przerażony, tylko noskiem szybko oddychał i ciągle odwracał ode mnie głowę.. Ja go głaskałam, gadałam cały czas do niego, żeby sie oswoił i nie bał.. Po przyjeździe do domu wspiął mi się na kolana, polizał po twarzy i miłość została przypieczętowana.
Nawet przez głowę mi nie przeszło, że nie chcę go głaskać, przytulać czy go nie akceptuję.. Był tak nieporadny, wystraszony i kompletnie we mnie wpatrzony, tęskniący przy minutowej rozłące, że wręcz nie dało się nie rozczulać nad ta psiną i nie troszczyć na każdym kroku. Wychodziłam do pracy w akompaniamencie psich lamentów a z pracy dzwoniłam do Mamy pytając, jak się czuje pies..
W domu dostałam prześmiewczne miano- psi adwokat :lol:
Przez kilka lat mailowałam z hodowczynią- opisywałam, co u Zakusia słychać, wysyłałam zdjęcia, Ona przysyłała życzenia świąteczne. Jakieś 2 lata temu kontakt się urwał, nie ma już strony internetowej hodowli..

Mąż mnie namawia, żeby zapoznać się z właścicielką hodowli niedaleko nas, a na wiosnę/lato pomysleć o piesku.. Może do tego czasu już naprawdę zatęsknię..?

Agnieszko- popłakałam się na to wspomnienie.. Pięknie napisałaś :hug:
Pamiętam, jak przed wizytą uprzedzałam Cię, że psina wycofana, bojaźliwa i nieśmiała i trochę może blado wypaść "w gościach".. a po wizycie przepraszałam za diabła tasmańskiego, który stłamsił Sarcię :lol:

Czuł się u Was wyjątkowo dobrze- psina, która zazwyczaj nie spuszczała mnie z oka, u Was zwiedzała wszystkie rabaty i nie miała czasu się mną zajmować ;)
To fakt- bardzo dobrze czuł się w towarzystwie Sary, a myślę, że i Sarcia Go akceptowała..
Kiedyś do nas przyjechał wykonawca z psiakiem małym- Zak, na własnym ogródku się przed nim chował! A w towarzystwie Waszym i Sary, czy to u Was czy u nas- wulkan energii i radości. To był Zakusia najlepszy czas tego roku- zdrowia, humoru, energii.. Taki był dawniej, do czasu styczniowego załamania zdrowia, po czym zaczął odzyskiwać formę po przeprowadzce do domu. Lato to było apogeum radości i zdrowia.
Twoje słowa, to wspomnienia radosne- przez łzy, ale z bardzo szczęśliwego czasu.
Dziękuję :hug:


****
Najgorsze jest to, że 2 tygodnie przed tym obecnym załamaniem był jeszcze u weta na kontroli, obcięciu pazurków i ogólnych oględzinach. Wszystko było dobrze.. Jak teraz zachorował, to co 2-3 dni jeździłam z nim do lekarza i nic nie wskazywało, że tak nagle się wszystko załamie.
Apetyt przychodził falami- nie chciał jeść nic, by po chwili pałaszować ze smakiem.. Zawsze tak było- cały dzień chrupki leżały w misce (suche), a pod wieczór Zak się za nie zabierał. Bardzo rzadko miał porządny apetyt, raczej dozował sobie jedzenie i często obrażał się na chrupki, woląc np moją kanapkę w serem czy jakiś owoc.

Był osłabiony- wiadomo, operacja, leki.. Ale było robione usg serduszka- jeszcze rozmawiałam z lekarzem, że z biegiem czasu będzie trzeba wprowadzać kolejne leki, bo serce z czasem będzie słabnąć.. Półtora tygodnia od tej rozmowy serduszko przestało dawać sobie radę.
Jeszcze w czwartek wieczorem z takim apetytem zjadł, taki był radosny. Gdy wróciłam z pracy, powitał mnie siedząc na baczność i zadziornie szczekając.. a tu nagle w piątek osłabienie, spadek temperatury i serduszko nie dające sobie rady z podawaną kroplówką..
Nie umiem sobie tego wytłumaczyć, w głowie poukładać- co się stało.. co mogłam zrobić lepiej..?! Dawałam leki wg zaleceń, nosiłam na rękach dla oszczędzania kręgosłupa, usilnie namawiałam do jedzenia. Przywoziłam zupę od Mamy, podawałam chrupki do pyszczka, kupiłam mokrą karmę żeby zachęcić do jedzenia, pilnowałam, żeby pił wodę..
Wszystko na nic- czuję się koszmarnie bezsilna i nie wiem, co zrobiłam źle, że psiny ze mną już nie ma :cry3:

Trudno mi się z tym pogodzić..

Mąż chwilami wspomina, że z czasem powinien pojawić się piesek.. Dziś stwierdził, że po Świętach powinniśmy jechać do pobliskiej hodowli porozmawiać z właścicielką..
Stwierdził, że Zakuś był do mnie przywiązany i jeśli bym chciała też mieć takiego pieska "bardziej mojego" to pojedzie ze mną kiedyś po szczeniaczka, a to ja będę go wiozła na kolanach, żeby się ze mną oswoił najbardziej- tak, jak Zak, którego tuliłam całą drogę do domu, gdy Tata prowadził..

Na razie, jak pomyślę, że miałby się pojawić obcy piesek, nic nie umiejący, zagubiony.. a nasz Piękny Kawaler wszystko wiedział, był zgrany z rytmem domu- to mi się odechciewa.. już na samą myśl wkurza mnie ten ewentualny nowy psiak.. :crazy:
Z jednej strony fajnie byłoby sie przytulić do takiej psinki- a z drugiej ja chcę Zakusia, z którym się znałam, mogłam pogadać..

Mieliśmy już swoje hasła, na które Zakusiek reagował
"idziemy się kąpać"- biegł do łazienki i wyglądał zza drzwi, czy juz idę, bo on czeka..
"chcesz siusiu"- powiedziane pytającym tonem, a jeśli chciał, to zaczynał się kręcić dookoła własnej osi i było wiadomo..
Jak zbliżała sie pora spania, to siadał przy schodach i zniecierpliwiony zerkał to na nas, to na schody, jakby mówił " no ludzie, idziemy do sypialni, czas spać".
Gdy leżałam na kanapie a Zak chciał wskoczyć, to drapał mnie w nogę, żebym mu zrobiła miejsce.. gdy leżał a ja obok niego i nogą zagradzałam zejście- to drapał, żebym zabrała nogę bo chce zeskoczyć..

Z nowym gadać..- jak.. o czym..? Myślę chwilami, jakby to było fajnie, mieć psiaka, którym mogłabym się zająć.. po czym za moment aż mnie odpycha od tej myśli..
Nie mogę sama z sobą dojść do ładu pod tym względem..

Do hodowli pojechać ewentualnie mogę.. i tak szczeniaczka nie kupimy, nawet gdyby były jakieś- więc wycieczka bezpieczna..


W ramach odrywania się od smętnych myśli rozmawiam z Mamą nt świątecznego menu- jakby sie niby jakaś nowa potrawa miała pojawić :funnyface: Mama chce obgadać swoje kulinarne plany, opowiada co już kupiła a co dopiero zamierza- a ja słucham.. Muszę się też wreszcie ruszyć w sprawie prezentów- drobiazgi jakieś będą, ale zawsze trochę radości z kupowania ;)
Na razie mam tylko prezent dla Sąsiadki, ten który przygotowałam przed odejściem Zakusia.

..... siedzę od kilku minut i się zastanawiam, co by wesołego napisać.. i nic nie wymyśliłam.. :oops:
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): hanya

Wymarzony ogród Moniki- w budowie 18 Gru 2014 07:55 #321487

  • wxxx-a
  • wxxx-a's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 3467
  • Otrzymane dziękuję: 1103
Moniczko chciałabym powiedzieć Ci wiele mądrych rzeczy ,ale niestety smutek trzeba przeżyć i nic tu mądrego się nie wymyśli .Jestem z Tobą ,trzymaj się :hug:
Temat został zablokowany.

Wymarzony ogród Moniki- w budowie 18 Gru 2014 09:29 #321497

  • asia2
  • asia2's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1105
  • Otrzymane dziękuję: 484
Moniko, może to banalne co napiszę, ale czas goi rany…. Pewnie sama dojrzejesz do decyzji o nowym psim lokatorze, a może po prostu nie będziesz miała wyboru ;)
Jeżeli chcesz, opowiem Ci moją psią historię. Pierwszego psa dostałam w wieku 6 lat, a był ze mną do ostatniego roku studiów. Miał 23 lata i zaawansowany nowotwór, kiedy musieliśmy się z nim pożegnać. Etna była jamniczką, niesamowicie inteligentną, niezależną i charakterną. Miałam wrażenie, że ma więcej cech ludzkich niż psich… Do tego była szalenie złośliwa :rotfl1: … Byłyśmy siebie warte :happy3: … Kiedy miała 18 lat, wypadł jej dysk (częsty problem jamników), przez kilka m-cy była od połowy sparaliżowana, nie kontrolowała oddawania moczu i stolca. Ludzie pukali się w czoło, po co jeszcze trzymamy tak chorego psa, bo nikt nie dawał jej szans na powrót do zdrowia (zwłaszcza w tym wieku). A ona miała wolę życia i co najważniejsze - nie cierpiała! Pousuwaliśmy z domu wszystkie dywany i psina przemieszczała się na przednich łapkach, ciągnąc za sobą pupę w pampersie. Od jednego z weterynarzy rodzice dostali namiar na kręgarza, który masuje i nastawia oprócz ludzkich, również i psie kręgosłupy. Tym "cudotwórcą" okazał się…. mój kolega z klasy z liceum :rotfl1: (swoją drogą, ile człowiek nie wie o najbliższych :think: ; a na marginesie - obecnie ów kolega jest uznanym lekarzem rehabilitacji)! Masaże trochę pomogły, ale nie na tyle, żeby postawić Etnę na łapy. Przyczyniły się do tego wakacje i znajomi, którzy przyjechali z młodym psem. Jednak nie ma to jak młody chłop :rotfl1: ! Każda kobieta stara się mu przypodobać! Etna najpierw zaczęła skakać na tylnych łapach jak zając, a potem stopniowo odzyskała w nich władzę i … zaczęła normalnie chodzić! Weterynarz był w szoku….
Pies zrehabilitował się całkowicie i jak łatwo policzyć, żył jeszcze ponad 4 lata.
Po tym, jak Etna odeszła przez dwa lata dojrzewaliśmy do decyzji o nowym psiaku (więc rozumiem Twoje rozterki). Byłam już wtedy mężatką, ale nadal mieszkaliśmy u moich rodziców. W perspektywie mieliśmy jednak wyprowadzkę i to chyba zaważyło, że rodzice zdecydowali się na nowego członka rodziny. Poza tym mama przeszła na emeryturę i miała duuużo czasu wolnego ;) . Twierdziła, że chce psa zupełnie innego niż Etna, żeby go z nią nie porównywać (bo żaden i tak by jej nie dorównał) stąd po jamniku wybór padł na yorka. 15 lat temu nie była to rasa tak popularna jak obecnie i kojarzona była głównie ze zwariowanymi starszymi pańciami z pieskiem maskotką. Głupiutka zabaweczka - taka miała być Tosia. Nic bardziej mylnego! Przecież yorki to teriery, a one też potrafią mieć charakter, o czym przekonaliśmy się dobitnie… Tosia była pitbullem uwięzionym w ciele yorka :rotfl1: ! Do tego sprytna i cwana - bez trudu owinęła sobie całą rodzinę wokół palca. Była psem mamy, ale to ojciec zakochał się w niej po uszy (na początku był przeciwny tej rasie, bo przecież york to nie pies tylko szczur jakiś, a ponadto od młodości ojciec uwielbiał owczarki niemieckie). Tosia stałą się jego najukochańszą córeczką. Jej choroba spadła na nas jak grom z jasnego nieba. We wtorek psinka zaczęła wymiotować, a już w poniedziałek zapadła decyzja o skróceniu jej cierpienia…… Brak kontaktu, drgawki, niekontrolowane wypróżnianie, wymioty - wg. lekarza skrajna niewydolność nerek. Miała 13 lat…. Podobnie jak Ty, zadawaliśmy sobie pytanie, czy nie można było zrobić nic więcej, czy czegoś nie przeoczyliśmy…. Mama całymi dniami siedziała w necie i na podstawie zebranych informacji stwierdziliśmy, że być może była to nierozpoznana babeszjoza. Kto wie.... Ale jak to mówią, człek mądry po szkodzie….. Po odejściu Tosi, bardzo to przeżywałam, ale jeszcze bardziej bałam się o zdrowie ojca i jego serce…. Tym razem to on podjął błyskawiczną decyzję o nowej psinie i to koniecznie takiej samej. Nie mógł bez niej żyć. Już w tydzień po Tosi zadzwonił do hodowli i zarezerwował szczeniaczka (odbiór był dopiero po miesiącu). I tak pojawiła się Fruzia (imię nadane psu przez ojca). Fruzia jest inna. Delikatna, strachliwa, emocjonalna, histeryczna, taki psi bezbronny muminek. Ale ma w sobie tyle uczucia :hearts: , że nie da się jej nie kochać! Chyba trochę charakterem podobna do Zakusia (przynajmniej takie odniosłam wrażenie, czytając Twoje opisy). Tym razem to pies ojca - tylko jego słucha i zapatrzona jest w niego jak w obrazek. Mamę toleruje, ale pan to świętość! Może dlatego, że mama na początku była do niej bardzo zdystansowana. Nie mogła odnaleźć w niej Tosi…. i chyba Fruzia wyczuwała ten dystans….
Przepraszam, za tak przydługi monolog, ale jak widzisz nie ma reguły. Sama musisz wiedzieć kiedy będzie odpowiedni moment na pojawienie się w domu nowego przyjaciela…
Trzymam kciuki, żeby wszystko się jakoś poukładało!
Ostatnio zmieniany: 18 Gru 2014 09:36 przez asia2.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): hanya, Monika-Sz

Wymarzony ogród Moniki- w budowie 18 Gru 2014 10:08 #321506

  • hanya
  • hanya's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 3913
  • Otrzymane dziękuję: 3479
Asiu, jakie wspaniałe historie opowiadasz :kiss3: Ile emocji, radości i łez kryje się w zwyczajnym, jak się zdaje, komplecie 'rodzina z psem'.

Monisia, dziękuję za przepis. Kiedyś to zrobię, bo brzmi smakowicie. Poznać właścicielkę hodowli to dobry pomysł, choćby po to, żeby zobaczyć jak ta hodowla wygląda. Czy nie rozmnaża się psów z wadami genetycznymi. Spokojnie można się rozejrzeć, a do wiosny i decyzji jeszcze dużo czasu. Ze szczeniakiem mnóstwo pracy, ale to radocha nie z tej ziemi. Gapa i Kubuś przyszły do nas już duże, więc nie miałam tej uciechy z nieporadnym, kudłatym pędrakiem. Parę lat temu dzwonek do furtki, otwieram a tu pracownicy budujący kanalizację przed domem, pytają, czy wiem, co to za psiak łazi za nimi i płacze. Malutki, przestraszony szczeniak usiadł pod furtką. Wzięłam biedulka do domu, zrobiłam legowisko koło Gapy (nie przeszkadzało jej wcale) i rozpoczęłam śledztwo. Psiaki się obwąchały i poszły spać. Po paru godzinach pojawił się chłopiec z ojcem, mieszkają kilka domów dalej, okazało się, że ktoś nie domknął furtki i szczeniak uciekł. Szczęście, że nie wpadł pod samochód. Wielkie podziękowania należały się tym pracownikom. Dziecko było przeszczęśliwe i psiak też. A już myślałam, że będzie drugie psisko. Nigdy nie wiadomo, co się może zdarzyć.
Jak się czujesz, czy możesz spać? Wolne dni masz po Świętach dopiero, prawda? Napisz, jakie prezenty kupisz, nigdy nie mogę wymyślić niczego sensownego. Od jakiegoś czasu staram się kupować wcześniej, nie lubię tego szaleństwa. Przypomina mi szkołę przetrwania, a nie przygotowania do Świąt.
Spokojnego dnia :hug: :hug:
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do Ogrodu wśród starych sosen

Hanka
Temat został zablokowany.


Zielone okna z estimeble.pl

Moderatorzy: Dorota15, Betula
Wygenerowano w 0.716 sekundy
Zasilane przez: Kunena Forum