Długi dzień dziś miałam.. a jutro zapowiada się jeszcze gorszy. Piątek to już będzie bułka z masłem..
Dziś przesadziłam.. Mąż co prawda rano coś do mnie mówił- ale ja rano niewiele rozumiem
O 20, jak skonczyłam pracę zdzwoniliśmy się i dowiedziałam się, że nie wzięłam przygotowanej kanapki do pracy.. Zostałam przesłuchana, co jadłam.. i w tym momencie zdałam sobie sprawę, że od 9 do 20- dwie kawy i 4 cukierki
Sama się zdziwiłam, ale jakoś mi z głowy wypadło..
Wytłumaczyłam sobie jednak, że mam z czego zapasy uwalniać
***
Januszu- z sąsiadami kontakty mamy różne.
Z jednymi bardzo dobre- nie wiem, czy zaprzyjaźnienie to nie za duże słowo, ale bardzo sobie pomagamy od początku i fajnie dogadujemy. W trakcie budowy sąsiedzi nie mieli zamykanego domu, więc mieli klucz do naszego i chowali u nas swoje cenne sprzęty. Nie mieli tez prądu, więc korzystali z naszego- w zasadzie kabel ciągle leżał przerzucony przez drogę.
Jak zamówiliśmy kontener i okazał sie nieco za duży- to daliśmy hasło, żeby sprzątali u siebie na budowie, bo szkoda odsyłać pusty, skoro już opłacony.. Jak mieliśmy problem np z wpuszczeniem jakiejś ekipy, to sąsiedzi otwierali drzwi, żebyśmy nie musieli z drugiego końca miasta jechać.. Kiedyś zapomniałam zgasić światło- to sąsiadka zadzwoniła, że sie pali i jeśli nie wracamy to może zgasi..
Któregoś dnia, jak przez zamieszkaniem malowaliśmy, to przyszła z talerzem ciasta..więc za tydzień oddałam umyty talerz- ze świeżo upieczonym ciastem.
Razem grillujemy. W trakcie wykończeniówki biegałyśmy do siebie wzajemnie i podglądałyśmy co która wymyśliła- sąsiedzi mają wg mojego pomysłu półkę w łazience, a my od nich namiary na fajnego glazurnika.
Z drugimi sąsiadami nie jesteśmy tak skumplowani, jednak kontakty są fajne. Sąsiadka namawia mnie na kije, ale ciągle nie mam czasu- powinnam to nadrobić!
Kolejni- bardzo mili ludzie, jednak wprowadzą sie dopiero za 2 lata.. Czasem sąsiadka przyjeżdza podlewać krzaczki, a miała któregoś razu problem z wodą ze studni- to mój Mąż donosił Jej wiaderkami wodę.
Z jedną sąsiadką prawie się nie odzywamy -ale z nią nikt na osiedlu nie rozmawia bo ..
Przez te kilka lat budowania zapoznaliśmy się z najbliższymi sąsiadami na tyle, że wprowadziliśmy się nie do obcego miejsca, tylko bardzo swojskiego- juz od roku się jedni z sąsiadów dopytywali, kiedy wreszcie zamieszkamy, bo pusto.
Aniu- też bardzo się cieszymy z najbliższego sąsiedztwa. Z jedną kobietą nie można się dogadać- jest bardzo dziwna, konfliktowa i w ogóle urwana z choinki- na szczęście sąsiadujemy z nią w tylnej części domu więc rzadko na siebie wpadamy
Też mysle, że wypada coś własnoręcznie zrobić i przekazać przez płot..
Edytko- psina trochę nie ma wyjścia..chociaż widać, żę emocje nim silne targają.. Dziś zwymiotował
A zdarzało mu sie rozemocjonować a później mieć takie sensacje. Jest też chyba z tego biegania i piszczenia obolały, bo chodzi czasami jak taka sierotka.. Jednak wydaje mi sie, że powolutku rozpacza coraz mniej.. Musi sie jednak przyzwyczaić- nie chcę oddawać go do Mamy i tylko odwiedzać. Przydałby mi się miś maskotka z kamerą w nosie zamontowana- zobaczyłąbym, jak się zachwoje przez czas mojej nieobecności.
Aga- wczoraj weszłam na tamto forum, w pozamykane wątki..Adminka wypowiada się, jakby zrobiono zamach stanu- jakiś zwariowany świat w niektórych głowach siedzi.. Tu jest fajniej! Bardziej przyjaźnie i bardzo się cieszę, że trafiłam tu za Aguniadą
Bloga dodam sobie do ulubionych- fajne przepisy. Szczególnie szykuję się do któregoś przepisu na pizzę, chciałąbym też zrobić tartę- ale nie słodką, tylko w wersji obiadowej. Będę u Ciebie częstym gościem na blodu
Iwonko- miałam z nimi dużo emocji- wiesz, mieć młode na wychowaniu to odpowiedzialna sprawa.
U Mamy w dziupli szpaki się wykluły, a jak kręcę się przy bramie, to szpak skrzeczy i mnie odpędza- więc chyłkiem sie przemykam, żeby go nie denerwować. Czekam jeszcze na zwinki siedzące na murku- to ja kilka tyg budowałam, a tu taki brak odzewu
Jak miałam 3-4 latka, to jeździłam z Rodzicami do leśniczówki niedaleko Łańcuta- przy tarasie stał ogromny kamień a na nim zawsze grzała się jaszczurka. Niewiele pamiętam z tamtego okresu- raczej przebłyski wspomnień-ale jaszczurkę pamiętam! A moje co..
Kasiu- prawda, jak to miło mieć życzliwych ludzi dookoła.
A jak jeszcze tak smacznie sobie dogadzacie..
Faktycznie, pożyczanie kuchennych produktów to kwintesencja sąsiedztwa- bardzo celnie to sąsiadka ujęła. Jak się kogoś lubi, to samo tak wychodzi.. Jak sąsiadka wspomniała, że nie mogła nigdzie znaleźć tabletek dezynfekujących- a ja kupowałam dla siebie, to pierwsza myśl była, żeby brać 2 opakowania.. więc za 3 dni dostałam świeże bułki na śniadanie.
Myslę nad ciastem w weekend. Nie wiem, czy się uda bo to będzie inauguracja piekarnika, ale chyba zrobię ciasto marchewkowe bo ono mi się zawsze udawało..