Alinko- to nie są piachy. Z wierzchu tak to dziwnie wygląda, jakby całkiem wysuszone było, a wystarczy ruszyć palcem- pod spodem wilgotna i "miła" ziemia, dobrze trzymająca wilgoć. Przynajmniej tak mi sie wydaje.. Kopie się w niej przyjemnie
Na miejscu naszego osiedla jeszcze kilka lat temu było pole uprawne.
Miejscami jest glina- ale to głębiej, na ok 1m
Aniu- próbowaliśmy.. Reakcja była taka, że po resecie na chwilę kaloryfery robiły się ciepłe, ja się cieszyłam.. po czym za chwile sprawdzam- zimne sople
ustawienie zmieniam na panelu sterowania w piecu- uruchamiam tryb zimowy "grzanie CO i CWU".. a grzeje tylko wodę.
W pokojach nie ustawiam grzania- nie chciałam uruchamiać podłogówki, tylko grzejniki w łazienkach. Robiły się na chwilę ciepłe, żeby po niedługim czasie ostygnąć i już sie nie nagrzewać.. Restart nic nie zmienił..
Pawle- Drewno w Casto zapewne jest..ale panika była wczoraj- wolny dzień, wszystko zamknięte.
Jedynie drewno w cenie złota na stacji benzynowej.. Uratowało nas jednak wczoraj, bo pupy by nam mocno zmarzły.. W dodatku wczoraj mieliśmy pierwszych gości- ale byśmy ich podjęli
A tak to kolega wniebowzięty- lubi palić w kominku na równi ze mną, więc miał zabawę, a ja nie mogłam dopchnąc się do paleniska
Piec mamy Dietrich MR24. Piec widzi wysokoką temperaturę i się nie uruchamia- a gdzie on tą temp widzi? Kręcę gałką od grzejnika, więc nie powinien włączać się bez dyskusji..?
Podłogówki nie włączałam, bo nie chciałam, a o ile wiem, to czujnika temp zewnętrznego nie mamy- sterować mamy sobie czujnikami, rozmieszczonymi w pokojach. Z tego, co mgliście pamiętam, to serwisant Dietricha tłumaczył, że jeśli każdy pokój ma czujnik z indywidualnie regulowaną tempt, to czujka zewnętrzna nie jest potrzebna. To jaką temp widzi piec..?
Wybacz, ale ja się zatrzymałam na obsłudze maszyn korbką
Danusiu- cieszymy się, jednak mamy chwile, że się jeszcze gubimy w tym wszystkim.. Mąz doszedł do wniosku, że przestrzeń go przytłacza.
Przygotował sobie miejsce do pracy w sypialni- ma wydzielony kącik, biurko, półki z niezbędnymi książkami.. a ze wszystkimi szpargałami przyszedł do "salonu" i siedzi ze mną, bo "samemu mu się nudzi"
Kominek odpalony bardzo nas ucieszył. Nie dość, że nas uratował wczoraj, to daje tyle przyjemności. U Mamy też był kominek, ale rzadko przy nim siedzieliśmy, raczej byliśmy na swoim piętrze rozlokowani.. Tutaj jesteśmy sami, więc sie wylegujemy na kanapie, kominek otwarty nas dogrzewa i jest super
Jakoś tak się dziwnie składa, że rozpracowywanie sprzętów bardziej prowadziłam ja.. Zwłaszcza sprawdzałam, czy zmywarka dobrze podłączona i podpinałam młynek w zlewie, bo jako tako się orientowałam, jak to ma być zrobione. Mąż opanował mikrofalówkę, oddam Mu też pralkę we władanie
Niestety piec, mimo posiadanej instrukcji, pokonał nas oboje..
Aniu- serdecznie dziękuję, aklimatyzacja trwa..i chyba jeszcze potrwa trochę. Mąż, początkowo zachwycony- ja siedziałam, jak mysz pod miotłą.. Teraz ja się panoszę, a Mąż doszedł do wniosku, że za duża przestrzeń.. To teraz mi to mówi, jak tyle naszej małej działki zajmuje dom
Psina kochana, ale jaki panikarz z niego. Pojechaliśmy dziś z nim do Mamy, wynosiliśmy trochę rzeczy jeszcze- a on biegał z piętra na piętro w panice za nami- jakby się bał, że jego zapomnimy zabrać. W samochodzie od razu zasnął- nic dziwnego..
Pozdrawiam serdecznie, życząc udanego tygodnia!! Jakoś przykro mi się zrobiło- w ostatnim tygodniu byłam 2 razy w pracy, a tu trzeba wskoczyć znowu w utarte tory- oj nie chce się.. nie chce..