Kasiu- jak by to powiedzieć.. Mąż był zachwycony
Kopiąc dołek pod jeden z klonów trafił na miejsce, gdzie geniusze z ekipy płukali betoniarkę- już się wydawało, że bez kilofa sie nie obędzie- na szczęście placek betonu pękł i dalej już była normalna ziemia. Uspokoiłam Męża, że przekopujemy ten drugi klonik, przy którym nie było niespodzianek.
W rozmowie pomogła obecność elektryka, który wybuchnął serdecznym smiechem słysząc mój plan przesadzania dopiero posadzonego drzewa.. Po wszystkim Mąz powiedział, że skoro to miało mnie ucieszyć to woli pokopać i mieć spokój w domu. No proszzz..jaki mądry
W sumie jednak wiadomość przyjął nad wyraz spokojnie..
Później dostałam opr, że w złym miejscu postawiłam grabie.. by po chwili zostać przeproszoną- bo kilka dni wcześniej Mąz zadrapał garnkiem kran i lekko uszkodził, co ja wtedy przyjęłam ze spokojem
Chciałam- jako kochająca żona- zrobić zapiekanki na kolację.. Rozcięłam sobie rękę nożem w tak głupim miejscu, że teraz nie mogę rozprostować palców bo cięcie się otwiera
Mąz się ucieszył, że teraz będzie miesiąc bez ogródka, jednak ja przekonuję, że dużo można zrobić jedną ręką!
Aguś- bardzo mi brakowało tych drzew. Miałam je zamówione już w lutym i nie mogłam się doczekać! 3 lata temu obsadziłam dwa boki ogrodzenia- od strony sąsiadów i tam jest już na czym oko zawiesić.
Ogrodzenie od strony obu ulic zrobione dopiero pod koniec ubiegłych wakacji-więc nic tam nie robiłam- kompletna patelnia. Powoli jednak zapełniam- a z tak dużymi drzewami od razu zrobiło się przytulniej.
Nawet Mąz się przy nich kręci, wołał mnie na ogródek, żeby na nie popatrzeć- trochę dla zgrywu ale też jest chyba zadowolony z nowych nabytków. Przy okazji wspominaliśmy, jak kiedyś przyklejało się noski z klonów i było wesoło.
Sąsiadka bardzo chwaliła, że widok z okna kuchennego jej robimy
. Wywołaliśmy też sporą wesołość przesadzając drzewo. Sąsiad wyglądał przez okno i się śmiał dość mocno, ale machałam do niego, żeby sie nie odzywał i nie rozpraszał operatora szpadla
Ciasto chyba smakowało, bo opędzlowali w kilka godzin- mam nadzieję, że tak było, a nie że dałam zakalec i poszło do kosza..
Sąsiadka "wiadomo która" chyba niedługo zmieni aranżację ogrodu- ma ogromnego psa, którego czasem z klatki wypuszcza- a on, jak chodzę przy tamtym ogrodzeniu- biega po rabacie i tratuje wszystko.. Nie to, co mój Zakuś
Agnieszko- jak się trzymasz przez ten ciężki weekend..? Nie dość, że głowa męczy, to jeszcze intensywne dni na uczelni.. Czytałam jednak, że pełne sukcesów- to bardzo cieszy
Czytałam, że te klony mają korony ok 3 do 4m średnicy. Posadziłam je w odstępie ok 2.7m bo chcę, żeby korony jednak trochę sie połączyły- i to przed moją emeryturą
Pierwsze sadzenie to jednak była wtopa kompletna. Nie wiem, co mi do głowy strzeliło
Dobrze, że się szybko zreflektowałam- drzewo w dołku siedziało niespełna 2 godz, więc raczej nie powinno mieć kłopotu z dwukrotnego sadzenia.
Pomysł z 3 berberysami wyborny. Mąż na moje rozterki stwierdził, żebym kupiła druga sztukę- jednak ja czułam jakiś zgryt, wyszkolona przez forumowiczów, że nieparzyste, sadzone w trójkącie wygląda lepiej
Dobrze, że też jesteś tego zdania- plama 3 sztuk będzie dobra!
Jedynie mam wątpliwość, czy sadzić 3 atropurpureum, bo rosną spore, a to rabata przy wjeździe, niezbyt szeroka.. i nieśmiało kombinuję, żeby z tyłu dać dwa atropurpureum, a z przodu atropurpureum nana. Zachowam plamę koloru, ale od razu z przodu zjadę niżej robiąc piętro na rabacie.. Obawiam się, że gdybym posadziła 3, to zabrakło by mi miejsca z przodu na coś niższego.. Muszę jutro wyjechać samochodem i popatrzeć z perspektywy..
Jak sądzisz- sensownie myślę?
Zakuś w miarę się oswaja z miejscem- coraz mniej panikuje jak wychodzę. Sąsiadka wspominała, że widziała, jak siedział na piętrze w drzwiach balkonowych i wyglądał oknem, gdy Jej córka bawiła sie z psem na ogródku. Podobno też nie szczeka a ni nie wyje.
Natomiast tak ogólnie to psina się sypnęła- jakiś taki osowiały jest chwilami, jakby smutny. Łapki go niedawno bardzo bolały i utykał- może z przetrenowania od panicznego biegania po domu.. Wymoczyłam w sodzie i jest lepiej.
Jednak to nie jest Zakuś jeszcze sprzed roku- radosna, skoczna psinka, pełna energii.. Obecnie taki bywa, ale to zrywy. Tłumaczę sobie, że po przygodach z pobytem w szpitalu i skandalicznym leczeniu przez półtora miesiąca brał silny antybiotyk- więc ma prawo być osłabiony.. Może w najbliższych tygodniach odzyska dawną werwę. Boję się jednak iść na kontrolę i usg..