Kasiek, ten william u mnie to taki podwiązany z każdej strony ale ta róża faktycznie zwiesza główki. Poza tym przy jej wzroście i moim to w sam raz
Syrop lawendowy bez procentów (woda, cukier, lawenda, sok z cytryny). Czekam na miodek lipowy żeby zrobić nalewkę. Syropek wygląda o tak:
niestety nie mam w domu żadnej ładnej serwetuni lub szmatki żeby mu zrobić słit focie (kukardka by się nawet znalazła ale szmatki niet)
Maju- dziękuję. Wyrozumiałości się uczymy i powoli przyzwyczajamy się do nowej sytuacji. A widzisz, czyli zdarzają się im jednak pomyłki. Co do jakości cebul ja na razie nie mam zastrzeżeń.
Miało padać i nie pada. Opady pokazują u nas dopiero na środę ale niebo jest zachmurzone i wieje silny wiatr. Dziecię starsze, opiekun kota, wyprawione na obóz. Kocie leży smętne cały dzień i czeka na swojego Pana (chyba...nie znam się na kotach). Nawet jeść nie chce a do tej pory obżartuch z niego był niezły. Vet mówi, że już jest ok więc się nie martwię, że brak apetytu spowodowany jest chorobą.
Dzień pracowicie i pożytecznie wykorzystany - lubię tak ! A w związku z tym zapraszam na króciutki spacerek i ciacho z kawą. Wstyd mnie wziął, że nie umiem piec i się uczę - to 2 "dzieło": tarta z mascarpone i borówkami (naszymi, amerykańskie tylko dla ozdoby bo zużyłam wszystkie nasze) - jak się nie boicie to częstujcie się (dziecko młodsze twierdzi, że przepyszna ale On nie ma porównania
)
ze świeżymi borówkami i poziomkami:
i w wersji soute, tylko z borówkami, kawy mogę dorobić jakby co
i małe ogrodowe co nieco
Munstead
Jubilee Celebration na wysokości 1,5 m
Francine Austin, mam ją 3 lata a dopiero teraz zarejestrowałam, że pachnie
za dużo tych róż, za dużo
LO
Reine Victoria - no to jest różyca nie do zdarcia! Choruje na plamistość, nie powiem ale po obcięciu chorych listków walczy dzielnie, kwitła obficie i długo i ledwo ją obciachałam zaczyna od nowa
cdn
I powtórka CPM
oraz Golden Celebration
Jeżówka
Lilia, chyba Dizzy...kiedyś popełniłam w Obi (ze 2 lata temu
no ...nie ma się co śmiać w końcu kwitnie tak? Tak!)
Chłopaki złamali mi werbenę patagońską - jedyną jaką miałam....a miała się tak pięknie rozsiać
zostawiłam zwisające kwiatostany ale pewnie nic z tego nie będzie jeśli nasionka nie były dojrzałe...znowu muszę przez net zamówić sadzonki - tym razem kupię tego więcej może się coś uchowa
do napisania