Kasiku Robaczkowy - już podglądałam Twoje nowe parasolki, są takie bardziej bizantyjskie, pięknie wysklepione. Ja na razie nieśmiało napomykam o kolejnej
No bo ta była zrobiona 'po przyjacielsku' i nie chcę zamęczyć Głównego Wykonawcy Parasolek
Co do Grahama Thomas, to oby Twoje słowa były prorocze
Potwór na 1,5 metra powiadasz? Oby, oby ...
Na razie to delikatne bardzo roślinki i spoglądam z lekką obawą, czy aby na pewno śmigną wzwyż albo i wszerz..
Czekam i przytupuje, bo już pierwsze pąki są!
Marto Markito – hihi, no pewnie, że najfajniejsze dziewczyny przyszły tu, do Oazy
No dooobra, chłopaki też!
Powiadasz, że podczytywałaś moje wątki? Ha! To znaczy, że już Cię nie zaskoczę! Ogród się trochę rozrósł, zmężniał, ale pozostał taki sam. Prawdą jest, że ogród wymaga czasu na dorośnięcie… mówi się, że co najmniej 5 lat, żeby było porządnie widać zamysł i założenie. Pod warunkiem, że się ciągle nie przesadza
A lilie? Oooo, to wszystko jeszcze przed nami! Te moje największe lilie ‘Nymph’ padły pamiętnej zimy 2012, ale dosadziłam już nowe. I jeszcze dosadzę, a co! Nie mogłam się powstrzymać… i… tadam… lilie ‘Nymph’ z lipca 2011
Martuś, coś dziwnego piszesz o swoim bukszpanie - że jest jakaś odmiana, która nie lubi cięcia. Hmmm, nie słyszałam o takim… Z moich doświadczeń wynika, że cięcie jest konieczne dla wszystkich bukszpanów, bez względu na odmianę. Bukszpan nie cięty rośnie jak paskudna miotła.
Twój mógł chorować, jeśli był przycięty w nieodpowiednim momencie. Na przykład za wcześnie w marcu, albo przed falą upału. Albo zaszkodziło mu coś innego, bo samo ciecie raczej nie. Najgorsze jest zbyt wczesne ciecie, bo bukszpan po cięciu potrzebuje dużo wody, a jeśli nie umie jej pobrać z zamarzniętej ziemi – usycha. Tak sobie załatwiłam jeden duży okaz.
A może Twój bukszpan siedział w donicy przez zimę? Jeśli tak, to nie zawiniło cięcie, tylko stanowisko. Żaden bukszpan NIE przetrwa zimy w donicy. Niestety, nie ma szans.
A żywopłocik bukszpanowy? Hehe, proszę bardzo!
Dorotko dodad – ściskam Cię mocno! Widziałam na FO, że Twój wątek coraz wolniej się rozwija, a teraz rozumiem dlaczego! Tutaj toczy się Twoje wirtualne ogrodowe życie!
Co do kotów, to sama już wiesz, jakim dzikim stworzeniem jest Maine coon. Ragdoll to całkiem co innego – sama słodycz i wdzięk
A cięcie bukszpanów dopiero w czerwcu, kiedy całkiem wzmocnią się nowe odrastajki. Wtedy fason dotrwa do jesieni, kiedy znów będzie można go korygować. Późne cięcie (sierpień/wrzesień) zapewni ładny kształt na zimę i wtedy nie ma konieczności cięcia wiosną – dopiero w czerwcu następnego roku. Z moich doświadczeń wynika, że taki układ jest najlepszy, bo cięcie wiosenne może być ryzykowne. Kiedy będę ciąć w czerwcu – dam sygnał i instrukcję obrazkową
Irysy polecam jak najbardziej! Zero zachodu, żadnego wydziwiania, ładne liście po kwitnieniu, no nic tylko sadzić. Z tym, że najlepsze doświadczenia mam z pumila oraz ze zwykłymi babciowymi irysami. Natomiast te wszystkie fikuśne odmiany są mało odporne na mokrą zgniliznę. Gniją kłącza, kwitnienie do widzenia, a śmierdzi ponad wszelki normy (tak jak zgniła marchewka). I weź tu teraz wykopuj, oskrobuj i czyść, a potem mocz w środku grzybobójczym – kiedy zawartość żołądka puka do drzwi. Jednym słowem fuj.
Za to pumila – cacuszko. Zdjęcie z zeszłego roku