Niedzielne dzień dobry!
Ołowiane niebo nie nastraja dziś zbyt dobrze, ale póki co, chociaż ciepło jest i w krótkim rękawku można zrobić obchód po coraz bardziej jesiennym ogrodzie.
Bardzo dużo brzozowych liści szeleści na trawniku, ale nie tylko - osypują się też derenie.
Pięknie widać kolorowe punkty na kalinach, berberysach, irgach, wrzosach, czy coraz bardziej intensywnych w tonacjach klonach.
Trudno zaprzeczyć, że jest pięknie, zwłaszcza w słońcu, jednak we mnie siedzi jakiś niepokój, nieco rozżalenia.
Zbyt szybko mija dzień za dniem, a ja mam poczucie, że coraz mniej czasu mam dla siebie. Książka, czasopismo, spacer, własne zdrowie, odpoczynek - jeśli istnieją, to z doskoku, na szybko, bo już późno, albo nie dzisiaj. Wolałabym zwolnić tempo, chociaż z drugiej strony mam świadomość, że sama je sobie narzucam.
Mieszkam niby na wsi, ale daleko jej od bycia z dala od miasta, a mnie od prowadzenia życia zgodnie z rytmem natury.
Czuję się wyczerpana codziennością i brakiem czasu na sprawy, które sprawiają mi przyjemność, taką prawdziwą. Z drugiej strony, może nie mam prawa narzekać.
Ot, dziwna, pokrętna kobieca natura.
Póki co, włączam DOMO+ i Daleko od miasta.
Na forum też jakoś cicho... Chyba wszyscy jesteśmy trochę zmęczeni intensywnością sezonu. Wiele z nas wzięło sobie zbyt dużo na barki, na kręgosłup.
Mnie też dopadło zmęczenie materiału. Co prawda chciałabym zmienić jeszcze przynajmniej trzy miejsca w ogrodzie, ale brakuje sił i funduszy.
Tłumaczę sobie, że za kilka miesięcy czeka nas kolejna wiosna, a wraz z nią, niejedna okazja do pracy, zmian, zakupów, realizacji planów.
Odpuszczam, poczekam.
Edytko, przypuszczam, że nerwy nie opuszczą nas do samego końca tej inwestycji. Nie będę już Was zanudzać codzienną relacją - szkoda i Waszego ciśnienia.
Dereń przy świerku to Elegantissima - rosną tam trzy sztuki. Trudno mi okreslić rozmiary, bo zwyczajnie - mimo corocznego wiosennego cięcia - przestałam je ogarniać. Są wielkie, naprawdę. Wysokość oceniam na 3m. Martwisz się, do jakich rozmiarów urosną Twoje? Trzymaj je w ryzach, ot co.
Julek, dzień dobry. Tak, zwróciłam uwagę na detale ułożenia holenderskich desek i płyt. Nasz wykonawca powiedział, że w UK, gdzie pracował przy tarasach przez 8 lat, nikt nie zwraca uwagi na szczegóły typu równo przykręcone wkręty. Słowem, też nam chciał opieprzyć te deski - przepraszam za kolokwializm - nie mając nawet złej woli. My jednak uważamy - skoro pieniądze nie spadają nam z nieba - że tak, jak od nas wymaga się w pracy profesjonalizmu w zakresie kompetencji, które mamy, tak my mamy prawo oczekiwać od fachowcy solidności w obszarze, w którym ponoć specjalistą jest. Chyba, że ludzie są z łapanki, ale przecież nie szukaliśmy nikogo przypadkowego... ech, długo by gadać, a ja już nie chcę się denerwować.
Januszu, mecz dzisiaj - dzięki łaskawcy Solorzowi
- będzie można normalnie obejrzeć. Ciągle nie mogę zrozumieć, z jakiego powodu puszcza nam się wszelki shit, a rozgrywki reprezentacji są dla wybrańców. Nic to, kibicujmy dziś naszym!
Lucynko, chyba każdy z nas, kto weźmie się za jakąkolwiek inwestycję - musi przejść piekło w kontakcie z wykonawcami.
Niepojęte, że ludzie, którzy z tego żyją, chcą niemal każdemu wcisnąć taką fuszerkę.
Nie wiem, czy finalnie będziemy zadowoleni. Nieco zmieniło się podejście i szefa firmy, a i jego pracownicy bardzo się starają. Codziennie coś wychodzi, ale jakoś do przodu to idzie, Zobaczymy.
Dzięki za wsparcie!
Małgosiu, dziękuję! Może niedługo prace budowlane się zakończą. Oby z ulgą i satysfakcją z końcowego rezultatu.
Muszę wpaść do Twojego wątku, bo nie wiem, co i jak
Dorotka, mamy finał
Co prawda Brazylia jest niezwykle silna, ale z takimi kibicami mamy podwójną moc
Moniko, z tymi wszystkimi ekipami idzie jak po grudzie. U nas przynajmniej pojawiło się zrozumienie, że fuszerki nie zaakceptujemy i widać starania wykonawcy, ale jak będzie finalnie, okaże się. Tak, front domu będzie analogicznym do tarasu połączeniem drewna i kamienia. Myślę, że jesli tylko jakość nie zawiedzie, to będzie pięknie.
Oglądacie dziś?
Moni, w pracy młyn mam nieprzeciętny - przyznaję, że ciągnę na oparach... wczoraj też byłam w biurze. Nie chcę się na ten temat rozwodzić, sama rozumiesz. Oczywiscie, praca ważna rzecz, ale jakim kosztem. Życzę, by Twoje nowe zajęcie zapewniało równowagę między życiem zawodowym a prywatnym.
W domu też się dzieje, ale może za parę tygodni już odetchniemy z ulgą.
Dzięki!
Bożenko, dziękuję za odwiedziny i wsparcie!
Użeranie się z wykonawcami jest mega frustrujące, ale jakoś musimy doprowadzić te prace do końca.
Wiem, że estetycznie będzie pięknie, pod warunkiem, że jakość będzie zachowana.
Oby, PanM czuwa
Wczoraj w ogrodzie:
...i melancholijna Sarunia: