W ogrodzie wyraźnie przejaśniało... wycięłam dziś floksy wiechowate, zaschnięte tawułki, zwarzone hosty, krwawnice, bodziszki, obcięłam również - ryzykując nieco - przy ziemi budleje (wiem, że tnie się wiosną), bo chcę je przenieść w inne miejsce... Pochwastowałam, pograbiłam, zatem dzień bardzo udany! Zwłaszcza przy tak cudnej, letniej pogodzie.
A Wam jak minął dzień? Ja do Was piszę, oglądając z lubością Gardeners' World.
Kowalska, dziękuję bardzo. Jak Ci na imię?
Edyto, a tam, skończyli... robią. Dziś pracuje jeden, bo drugi rzekomo zniknął, znaczy nie pojawił się.
Kończy schody przy wejściu, ale zostało sporo: schody przy tarasie, z dwóch stron, obróbka schodów, uzupełnienie kostki, cokoły kamienne, fugowanie, impregnacja, obłożenie skrzyń drewnem... od groma roboty, a dziś zaczął się szósty tydzień... Jutro zrobię zdjęcia, jak mnie nie wyprowadzą z równowagi po raz setny.
Mateusz, jesień to... no właśnie, dla każdego znaczy co innego, ale jeśli pytasz o moje zdanie, to najpiękniejsza pora roku według mnie!
Bożenko, fajnie mieć taką energię, którą można spożytkować w domu i ogrodzie
Mam nadzieję, że Twoja aktywność nie skończy się chorobą - dbaj o siebie!
Róż może i żal, ale ja już się ze stratą pogodziłam. Idzie nowe, może lepsze!
Daluniu, z całą pewnością późniejsza jesień przynosi odpoczynek. Ja jeszcze dynamicznie działam w ogrodzie, ale zwolnię, gdy tylko pogoda się pogorszy. Słońce napędza mnie wciąż do działania. Lubię jednak te przyjemne chwile przy kominku i przyznam, że trochę na nie czekam... również odczuwam trudy sezonu.
Spokojnego wieczoru!
Julek, dzieńdoberek, piękny, słoneczny, ciepły!
Oczywiście, poczekam do wiosny... ja Ci jestem winna różę, ale Larissa podczas upałów i Twojego wyjazdu nie mogła czekać i poszła w ręce Małgosi-nutki, zatem oferuję wiosną... Garden of Roses. Może być?
Gosiu, oj, z tym wysypianiem się to większość z nas ma kłopot... ja chodzę spać około północy, a wstaję o 5:50. Permanentnie jestem niewyspana.
Jesień może przyniesie nam nieco wytchnienia... chociaż prawdę mówiąc, chętnie w ogóle zapadłabym w sen zimowy...
Moni, wszystkie rady przyjęłam i będę się stosować - dzięki za troskę, kochana!
Gorzata, Marta - już bożonarodzeniowe łakocie? Kurczę, ja nie chcę tak :/
Moniko, o jesieni mogę długo, ale o zimie już niekoniecznie... najchętniej nie ruszałabym się z domu na krok. Nie znoszę tej jazdy do/z pracy, stania w korkach, pogodowego stresu. Nie mówmy jeszcze o tym, proszę.
Jak Ci minął dzień?
Ja się ogrodowo styrałam, ale jestem przezadowolona.