I tak szczęśliwie dotrwaliśmy do końca tygodnia ... Mniej więcej, a właściwie raczej mniej - mam zaplanowane jutrzejsze "wykopki" na ogrodzie, a jeśli natchnienie pozwoli, to może nawet skoszę trawniki ... Na pewno pierwsze kroki skieruję do warzywnika, aby ocenić zaawansowanie we wzroście dyń -
Majeczko - stokrotne dzięki za wstawienie portretów tychże w Twoim wątku - oglądając je westchnęłam tylko z zachwytu ... gdybyż i moje podopieczne tak pięknie owocowały .... Hokkaido masz i tę zieloną-czerwoną, nie jestem pewna, czy i makaronowa Ci nie plonuje
- masz prawo być dumna, a mnie pozostaje pochylić głowę
Doczytałam w jednym z Twoich wcześniejszych wpisów, że skróciłaś im pędy - rozumiem, że chodziło o wierzchołek głównego pędu ? Powinnam poważnie przemyśleć tę operację na moich dyńkach, ponieważ niektóre - w końcu ostatnio było bardzo ciepło i mokro - rozwinęły znaczną szybkość w podążaniu na przełaj warzywnika
Masz sporo racji mówiąc, że przy manipulacjach z ziołami potrzebna jest cierpliwość, spokój i czas; coś na to zaradzimy
Bożenko
Dziękuję bardzo za śliczne zdjęcie - ta malwa dodatkowo mnie rozczuliła, jako że trzykrotne zaproszenie na rabatkę odrzuciła, więc teraz muszę zachwycać się malwami u przyjaciół
Ta mydlnica to prawdopodobnie perska, chociaż nie podejmuję się 100% identyfikacji. Ta, którą zebrałam, już schnie, więc nie mam szans na wyłapanie zapachu, ale często widuję na ugorach jej krewniaczki, podobna jest też lepnica lub bniec.
Ten kwiatuszek z lewej przypomina mi mlecz polny
Monisiu
Pozostając w temacie właściwości myjących niektórych ziół, to posiadają je te "chwaściska", które zawierają w swoim składzie saponiny, stąd też nazwa mydlnicy Sapponaria officinalis; najwięcej tej substancji zawiera korzeń, zbierany głównie jesienią. Co ciekawe, właściwości myjące wcale nie oznaczają wytwarzania piany podczas użytkowania, a jedynie skutecznie usuwają zanieczyszczenia - kiedyś części tej roślinki stosowano nawet do prania.
Kiedy odciskałam zaparzone zioło mydlnicy, na dłoniach poczułam poślizg, bez śladów pianki
Na pocieszenie mogę Cię zapewnić, że z takich eksperymentów się nie wyrasta ... prędzej czy później wracamy do fascynacji z lat dziecięcych ... czyż nie sięgasz z przyjemnością i nostalgią do "Małego Księcia" ?
Ze wstydem przyznam, że moje kosmetyki zmieściłyby się w małej foliowej torebce
nie używam żadnych specyfików do makijażu, a na pierwszym miejscu stawiam dobre mydełko, pastę do zębów i zwykły krem, najchętniej Nivea. Poza tym oczywiście szampon, dezodorant i żel pod oczy ze świetlikiem. To wszystko
Jak widzisz, żadna ze mnie kobieta ...
Alinko
Wiedziałam, do Kogo się zwrócić
Bardzo Ci dziękuję, choć nadal zastanawiam się nad wyborem - w przyszłości - rodzaju soli magnezowej ... cóż, kto nie zaryzykuje, ten się nie przekona. Póki co mam do wykończenia płyn do kąpieli z MgCl, a niezależnie od wszystkiego, przyda mi się jakikolwiek dodatek Mg - jako zagorzałej fanatyczce kawy i ... śmierdziuchów
- to ostatnie kieruję także do
Moniki !!!
Agnieszszko
Ze mną jest jeszcze gorzej ( a wręcz tragicznie ) - jestem biologiem
, ale chemia, jakby to delikatnie powiedzieć ... nie należała do przedmiotów, których oceną na egzaminie chciałabym się pochwalić
no dobrze, co tam ... chemia organiczna db, nieorganiczna też db, ale po poprawce
Idąc na studia biologiczne ( a kończyłam klasę humanistyczną )nie miałam bladego pojęcia o chemicznych pułapkach, zasadzkach, ale i ciekawostkach, a na dogłębne studiowanie tajemnic chemii, przy ogromnej ilości kierunkowych przedmiotów po prostu nie mialam ani głowy, ani czasu. A teraz są tego zgubne skutki ...
Bardzo lubię lawendę - u Chestera doznałam szoku - tak piękne kępy widuję naprawdę rzadko (
Chester - wyhodowałeś coś wspaniałego
), jednak z białą mam przykre doświadczenia - szybko przemarzła, moim skromnym zdaniem jest bardziej wrażliwa niż jej fioletowa kuzynka.
Masz swój przepis na mydełko lawendowe
???
Eksperymentów nie musisz się bać .... same zioła nic Ci nie zrobią
przecież Strzelce to odważne znaki, lubią buszować w tajemnicach i sekretach ...
A wracając do meritum ostatnich rozważań ... czyżby żadna z Was nie stosowała nigdy jakiejkolwiek "magicznej" kuracji na włosy .... nie wierzę
no, chyba, że tylko ja mam słabe, cienkie, wypadające "włośniki", na porost których muszę czekać ... latami
Nieśmiało więc zainicjuję dyskusję .... i będę czekać na odzew
1.
Maseczka domowej produkcji, którą nakładam bezpośrednio na skórę głowy, wmasowuję, zawiązuję na głowie turban z folii i ręcznika i chodzę w tej wątpliwej ozdobie przez godzinę. Następnie dokładnie spłukuję, myję szamponem, a jako ostatnie spłukanie stosuję naprzemiennie albo wywar ze skrzypu, albo napar z pokrzywy;
- jedno żółtko ( jajko od szczęśliwej kurki )
- 2 łyżeczki oleju rycynowego
- kilka kropel z cytryny
2. W przygotowaniu są
dwa alkoholowe maceraty, na bazie mieszanki własnoręcznie zebranych ziół i wódki 40%, które będą wcierane w skórę głowy przed myciem, najlepiej na noc - skład obu mikstur podawałam we wcześniejszym wpisie.
Jeśli ktoś dysponuje jeszcze listkami i kwiatami nasturcji, śmiało może dorzucić je do "nalewki" rozmarynowej
, są doskonałym uzupełnieniem kuracji.
3. Zawzięłam się okrutnie i na dodatek codziennie zjadam 1/4 łyżeczki
mieszanki sproszkowanych ziół ( liść brzozy, skrzyp polny, krwawnik, przywrotnik )
4. Jedynym suplementem "sztucznym", jaki również codziennie zażywam są tabletki
Merz Special Dragees, które w drastycznych wypadkach zazwyczaj mi pomagały.
22 lipca nasz Dredzik skończył 14 lat ... nie mogę uwierzyć, że czas wspólnie spędzony tak szybko przemknął ....
Wszystkiego najlepszego Lolo
A dzisiaj poznałam nowe astry, które koniecznie muszę wysiać w przyszłym roku !!!
Panie i Panowie - przedstawiam ...
aster chiński karłowy MINI