Dobry wieczór
Ludeczkowie Mili
Jak mawia łacińskie przysłowie „Złe ziele szybko rośnie”, tak i ja potwierdzam: najszybciej na grządkach i rabatkach rosną chwasty, panoszą się wszędzie, nie dają wytchnienia w ich pieleniu, ba! nawet ziemia kompostowa, którą skrzętnie zbieramy cały rok, potrafi „zazielenić” się malutkimi, wszędobylskimi siewkami … cóż … nie zawsze odrzucam nasiona z chwaścisk, które lądują w wielkiej, drewnianej skrzyni, więc nie mam prawa później narzekać
Nie macie pojęcia, jak bardzo cieszy mnie Wasze zainteresowanie ziołami …. Wasze komentarze, świadczące o lekturze „zielarskich” bajek sprawiają mi ogromną radość
, a satysfakcja, że zasiane ziarno tej mojej minimalnej wiedzy przynosi efekty sięga zenitu – bardzo dziękuję …
Mimo wszystko chciałabym wyjaśnić nurtującą mnie kwestię – nie jestem zielarką; kocham po prostu zioła, staram się z nimi zaprzyjaźnić, powoli je poznaję – na tyle, na ile one same mi pozwolą, eksperymentuję z nimi, ale bardziej na zasadzie zabawy – czasami błądzę, czasami odkrywam nieznane mi przedtem właściwości, a niekiedy potwierdzam stare, ludowe mądrości wiejskich „czarownic”, szamanek i wiedźm
Dlatego postanowiłam podzielić się tymi tajnikami zielarskiej wiedzy, jakie przetestowałam i testuję na sobie i uczciwie poinformować o efektach ( lub ich braku ) mojej małej magii
Spieszę także donieść, że Figutek odzyskał poprzedni wigor i wrócił do pełni zdrowia; teraz przyznam, że byliśmy przerażeni, kiedy niemalże stracił władzę w tylnych kończynach i przewracał się nie mogąc utrzymać równowagi ( apetytu nie stracił ); sytuacja wyglądała źle … zaczęło się od wyskoczenia z legowiska (jak z wyrzutni ) z cichym piskiem i uniesioną tylną nóżką. Sądząc, że to typowy skurcz, rozpoczęłam masaż mięśnia podudzia, twardego jak kamień. Ból ustąpił, ale nazajutrz, po nieprzespanej nocy, dolegliwości powróciły. Na szczęście od poniedziałku wszystkie Złe Moce odeszły w ciemność i Figo – oprócz chwilowego utykania po wstaniu – ma się dobrze
Bardzo dziękuję w imieniu futrzaka za słowa otuchy
Na ogródku … pojawia się coraz więcej kolorków, dostrzegam coraz to nowe kształty, zachwycam się każdym szatą roślin, jaka przybierają w lipcu – obojętnie, czy są to młode listki czy ledwo wykształcone pączki kwiatowe, zasychające kwiatostany, zawiązujące się nasiona, dojrzewające owoce, zamierające królowe wiosny czy odradzający się królowie jesieni … każdy z cykli życiowych roślin niesie ze sobą odwieczną tajemnicę życia i śmierci … która ma tę przewagę nad naszą, człowieczą, że podyktowana jest zmiennością pór roku … Zauważyliście już pierwsze, nieśmiałe, jeszcze nieco zamglone, Oczy Jesieni ?
Sweet Surrender
W odcieniach brązu, miedzi i złota ….
Cancun
Liliowiec
a w tle – nachyłek
Żurawka Paprika
Peach Flambe
Nie pamiętam …
Fragment babcinej rabatki
Rozchodniki tuż tuż … - po prawej Malinowa Trufla
Rozchodnik Maksymowicza
Hanulce dedykuję
- pysznogłówki
Lato w tym roku sypnęło owocami … mimo że nie pryskane, wiśnie i czerwone porzeczki, agrest i czereśnie urodziły mnóstwo „potomstwa”, a ja – wdzięczna naturze za ten urodzaj – upychałam te owocowe skarby w słoje i butelki; trzy babcinki – porzeczki, stare bardzo , w tradycyjnym typie krzaków sprezentowały nam 10 kg czerwonych kuleczek …
Zalśnił rubinowym blaskiem sok, postawiony w butelkach obok malinowego, tego na zimowe przeziębienia i gorączkę, bardziej z tyłu spiżarki złoci się syrop z kwiatów czarnego bzu, mniszka i pędów sosny.
Na swoją kolej czekają, dojrzewając, aronie i śliwki; dwie z trzech jabłonek ( najpóźniejsza obwieszona małymi, pokrzywionymi jabłuszkami, ale wspaniałymi w smaku ) odpoczywają. Na szczęście ogromna jabłoń zaprzyjaźnionej sąsiadki jest już po opadzie świętojańskim i dzięki niej zebrałam prawie 1,5 kg owoców – zalane wodą z cukrem na czas 2 tygodni powinny dostarczyć mi surowca bazowego do sporządzenia octu kwiatowego, o którym pisałam wcześniej – czyli octu jabłkowego ( nie mylimy z jabolem
)
W warzywniku sytuacja jest dynamiczna – cukinie, dynie, fasolki szparagowe i ogórkowy jedynak kwitną, aż uśmiech sam pojawia się na buzi, rosną także buraczki i cieniutkie koperki, wzeszły fioletowe jarmuże ( Matko! Zapomniałam wysiać kapustę chińską !), nieźle radzą sobie jeszcze kalarepkowe ostatki.
Dyniowy klejnot
Rośniemy szybko, nie bacząc na sąsiadów
Małe cukinie
Pojawiają się pierwsze dojrzałe borówki – zaczęły Chandler i Patriot, natomiast Toro i Darrow nadal zieloniutkie jak groszek
Osobiście bardziej smakuje mi Patriot – owoce są mniejsze niż Chandlerki, ale bardziej orzeźwiające, słodko-kwaśne, soczystsze – po prostu niebo w gębie
Nigdy w życiu nie spodziewałam się, że małe krzaczki posadzone ubiegłej jesieni obdarują nas tak pysznymi borówkami … oczywiście nie są to wielkie zbiory, ale doprowadziły mnie do szału radości
Wykształciły także sporo młodych, silnych pędów.
Chandler
Wśród kwiatów nie widać niekiedy płatków … zatrzęsienie rozmaitych bzyków i motyli, hałas jak na targowisku o poranku, czasami toczone są bezkrwawe walki o najsmaczniejszy pyłkowy kąsek, czasami pojawi się większy niespodziewany gość …
Goździki brodate cieszą się dużym wzięciem u motyli – różowego upodobał sobie paź królowej, który dobre 5 minut z lubością wysysał nektar z wnętrza kwiatków ( przepraszam za brak zdjęcia )... kiedy tylko majestatycznie odleciał, wysiałam kolejną porcję „brodaczy”, a co, niech sobie kiełkują ku uciesze skrzydlatej gawiedzi
- do czego gorąco i Was zachęcam ( do wysiewu )
Zanim jednak rzuciliśmy się w wir ogrodowych zajęć, pobuszowałam po okolicznych łąkach, takich prawdziwych, nigdy nie koszonych, pachnących ich dzikimi bywalcami i z wdzięcznością wdychałam ten niesamowity, pełen fajnej energii zapach, zapatrzyłam się po horyzont na te pastelowe kolory, żółcie, fiolety i niebieskości, tu i ówdzie przeplatane bielą, szarością i delikatnym różem ...polne kwiaty i zioła nie mają sobie równych …. muszę tylko je oswoić, aby pozwoliły mi skorzystać z ich naprawdę czarodziejskiej mocy – nie wszystkie rosną ku naszej, ludzkiej chwale
Ziołowe skarby …. omówienie jutro
Kochani – z nieskrywaną radością oznajmiam, że zagadkowym owadem rzeczywiście jest guniak czerwczyk – brawa dla zwycięzców ( po cichutku i gwoli sumienności nadmienię, że owady dorosłe i stadia larwalne nie są – z żalem stwierdzam – zbyt przyjazne korzeniom młodych drzewek , ale ! Możemy je po prostu przenieść w inne, odległe miejsce).
Przypominam o naszej mydlanej zabawie – niezdecydowanych lub niedowiarków serdecznie zapraszam w przyszłym tygodniu - już zgromadziłam niezbędne ingrediencje
Dzisiaj tylko zdjęcia – a w najbliższych dniach zamieszczę przepisy z wykorzystaniem ziół przyjaznym naszym włosom …
A przy okazji zabawy ziołami – jeszcze „ciepła” maść żywokostowa, na wszelkie dolegliwości kręgosłupa i stawów, na bazie maceratu z korzenia, wosku pszczelego, oleju rycynowego i olejku lawendowego
Dziewczyny kochane – bardzo dziękuję za każdy Wasz wpis i zainteresowanie – stanowią dla mnie największą nagrodę
Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do wspólnej zabawy