„Ciepły sierpień ogrody rozszerzył,
rozmarzył i ogrzał
Szumi wiatr.
W szumie wiatru jestem na śmierć zakochany”
K.I. Gałczyński „O sierpniu”
Uwielbiam sierpnie … wyciszone, spokojne, jakby odpoczywające po letnim wybuchu czerwca i lipca, pachnące słodkimi brzoskwiniami, morelami, liliami i wrotyczem, nadchodzące powoli chłodnym rankiem, z kroplami rosy na pajęczynach wśród wrzosów, znikające o zmierzchu wraz z radosnym popiskiwaniem jerzyków, podniebnych łowców ..
Lubię sierpnie także za bogactwo moich ukochanych kolorów: łagodnych żółci rudbekii, kocanek i słoneczniczków, ciepłych rudości dzielżanów, gailardii, nagietków i nasturcji, płomiennych czerwieni floksów, pysznogłówek i ostatnich wiśni, pastelowych fioletów, złamanych bieli i różu szykujących się do festiwalu kwiatów astrów, cynii i jeżówek …
Sierpnie pachną śliwkami, małymi jabłkami, dojrzałym zbożem, krwawnikiem, cieszą oczy dojrzewającymi owocami aronii, borówek, radują serce pierwsze cukinie, dynie i pomidorki …
Lada moment zacznę zbiór malutkich, złotych i słodkich jak miód mirabelek – te zapomniane śliweczki o zapachu nieporównywalnym z żadnym innym owocem zamknę w słoikach, aby zimą rozkoszować się smakiem pachnącego dżemu … będę wspominać słońce i ogród pełen kwiatów.
Lubię sierpnie za ich ciszę … chociaż dookoła niestrudzenie pracują pszczoły, motyle i osy, uwijają się młode sikorki, kosy i drozdy, nieustannie ogłaszające swoją obecność głośnym bzyczeniem, szumem skrzydełek, popiskiwaniem, pluskaniem, gdzieniegdzie przemknie spłoszona strumieniem wody jaszczurka, grubym basem odezwie się trzmiel, rozlegnie się głuchy odgłos jabłka spadającego z jabłonki … to mimo wszystko sierpniowe dni, podobnie zresztą jak wrześniowe, pozwalają mi na bezkresne wtopienie w naturę … taki głęboki, cudowny oddech
Łąki pełne ziół … idąc wzdłuż między, rozglądam się z ciekawością dookoła, wypatrując krwawnika, kocanek, wrotyczu i nostrzyka …. są! Brodzę po kolana wśród suchych, szeleszczących traw ( profilaktycznie włożyłam wyższe kalosze), schylając się po upatrzone zioła, z przyjemnością wdycham subtelny zapach unoszący się wokół … nad głową śmigają dymówki, z pobliskiego stawku dobiega mnie ostrzegawczy, krótki głos łyski … ocho! Pora zmykać, nie chcę niepokoić ptasiej rodziny …
Na ogrodzie wszelka aktywność skupia się wokół pompy – w ubiegłym tygodniu nie spadła kropla deszczu, więc rośliny, spragnione ożywczego opadu, przedstawiały nader smętny widok …. śmiało mogę stwierdzić, że lałam wodę strumieniami: z węża, z konewek, ze zraszaczy …. pod koniec każdego z tych dwóch dni sytuacja przedstawiała się lepiej, listki naprężyły się, główki podniosły, a ja miałam wrażenie, że przez ogród przetoczyło się westchnienie ulgi …. a prognozy na nadchodzący tydzień nie brzmią optymistycznie …
Nie wiem, co mnie podkusiło, ale dokonałam kilku nasadzeń nie cierpiących zwłoki; mam nikłą nadzieję, że nieszczęśnicy poradzą sobie podczas mojej nieobecności, chociaż po cichutku myślę, że bez wyjazdu w środę i obowiązkowego podlania się nie obejdzie …
Z żalem pożegnałam kolejną begonię bulwiastą – dwa dorodne pędy oblepione mnóstwem sporych, soczyście żółtych kwiatów leżały obok donicy, jakby ucięte tuż przy ziemi ….
Pocieszenie odnalazłam na rabatce z liliami – rozkwitła moja pierwsza pachnąca lilia, w kolorze pudrowego różu, o dużych, jakby trąbkowych kwiatach ( Pink Heaven ? ), na razie ma trzy w pełni rozkwitu i jeden pokaźny pąk
Najdłużej mogłam cieszyć się kwiatami Sweet Surrender - ich trwałość i świeży wygląd przeszły moje najśmielsze oczekiwania; podobnie wygląda pomarańczowa … Admiration ( ? ) o lśniących, pełnych blasku, jaskrawych kwiatach – przyciągają wzrok z daleka
W warzywniku szaleją cukinie ( największa z nich to prawdziwy warzywny goliat – ważyła 2,6 kg ), jedna z nich skończyła na patelni jako placuszki, które przyrządziłam z przepisu
Hanulki – pycha! Duża ilość koperku i ostrej papryki dopełniła kulinarnej rozpusty
Rosną dynie – nie tylko w sensie owocowym, ale i liściowym – niedługo ich grubiutkie pędy zawitają do sadu
, a niech tam, oby nie do Terechy, bo tam nie uświadczą grama uczucia ani pojedynczej nawet pszczółki ….
Ostatkiem sił popełniłam kilka słoiczków dżemu z wiśni oraz z borówek; do czasu zbioru aronii szykuję jeszcze słoiki na mirabelkowy rarytas i śliwkowe powidła, no i oczywiście ma najlepsze na świecie ogórki po kozacku z przepisu
Violisi , sałatkę z cukinii i surówkę z kapusty …. jednak sierpień to także czas wytężonej pracy – wbrew pozorom wyhamowania i wyciszenia
Było gorąco …
Hortensja bukietowa – nie wierzę …
Anusi Hortensjowej dedykuję
Jedynie begonie bulwiaste kaskadowe trzymają fason …
Nachyłki …
Rozchodnik Dragon's Blood –
Monisiu bardzo dziękuję !
- nazwa adekwatna do koloru, genialny!
Floksy
Lilijki
-
Verko
Coś by się zjadło …
Cukinię ? Eeeee, paróweczka lepsza
Już do domu ?! A deser ?!
Oczywiście ciąg dalszy nastąpi, a tymczasem cieplutko pozdrawiam, życzę bardzo spokojnej nocy i przyjemnego, miłego nadchodzącego tygodnia