TEMAT: Adasiowe grządki i rabatki

Adasiowe grządki i rabatki 18 Gru 2014 09:48 #321500

  • piku
  • piku's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 6169
  • Otrzymane dziękuję: 5027
Z tych waszych opisów z bułką kojarzą mi się śląskie makówki. Z tym, że moja teściowa zamiast bułki daje namoczone w mleku suchary wyborowe, jak dla mnie pychota :yummi:
pozdrawiam - Wiesia :bye:


"Rośliny są jak ludzie, potrzebują miłości, ale i ludzie są jak rośliny, pozbawieni miłości więdną."
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa


Zielone okna z estimeble.pl

Adasiowe grządki i rabatki 18 Gru 2014 10:19 #321508

  • hanya
  • hanya's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 3913
  • Otrzymane dziękuję: 3479
Wszystko pięknie, ładnie, tylko zupełnie nie rozumiem, po co do tej makowej pyszności z orzechami, i rodzynkami, i miodem dodawać kluchy albo bułę :hammer: Ta makowa masa jest taka pyszna! Proszę mnie nie patelniować, bo dla tradycji dawałam kilka chudych makaroników na salterkę (ku zgrozie Mamy) i je starannie omijałam przy nakładaniu swojej, dość pokażnej porcji :whistle:
Aniu, wybacz wywrotowe rozważania :hug:
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do Ogrodu wśród starych sosen

Hanka
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa

Adasiowe grządki i rabatki 18 Gru 2014 17:09 #321559

  • edulkot
  • edulkot's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 2906
  • Otrzymane dziękuję: 3009
Hanka to wcale nie takie wywrotowe bo mnie też taka masa makowa podana solo najbardziej smakuje :rotfl1: czasami podawałam osobno kruche ciasteczka dla zagryzienia.
Śląskie makówki robione są w tak przeróżny sposób, że trudno je nazwać jako to samo danie, ja robię tak jak robiła to ciotka M. czyli makową masą zalewam bułki pokrojone w drobną kosteczkę, ale maku musi być więcej niż kostek bułczanych :drool:

Ania nam wybaczy :hug:
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): hanya, Adasiowa

Adasiowe grządki i rabatki 18 Gru 2014 18:11 #321563

  • Adasiowa
  • Adasiowa's Avatar
  • Offline
  • Moderator
  • Posty: 20264
  • Otrzymane dziękuję: 64798
Pozwólcie kochani, że na początek napiszę kilka słów o sprawie dla mnie najważniejszej - czyli o futrzastych;
wiele wskazuje na to, że najgorsze dolegliwości bólowe u Dredzika minęły - noc, pierwsza od dłuższego czasu, minęła spokojnie, obyło się także bez płaczu i drżenia. Zauważyłam, że zupełnie inaczej się porusza : nie ma mowy o "kowbojskim" kroku ;-) ... mam nadzieję, że po wczorajszej kroplówce na zakończenie operacji serduszko zostało dodatkowo wzmocnione, a i bardzo się cieszę, że założone szwy są rozpuszczalne, więc nie będzie konieczności ich usuwania.
Jak jednak powszechnie wszystkim wiadomo, nieszczęścia lubią chadzać parami ... dzisiaj u Młodszego ( alias Figo, alias Nowinek ) pojawiła się krew w moczu. Oczywiście poprzedni Wstręciuch nie raczył powiadomić nas o problemach, jakichkolwiek ( bo o atrakcjach typu dziesiątki pcheł nie wspomnę ... )a nie uwierzę, że pies nie sygnalizował wcześniej kłopotów z oddawaniem moczu. Jedna z naszych suczek, Vini ,miała zdiagnozowaną kamicę i po operacji ( 9 kamieni ) i długotrwałej diecie wysoko tłuszczowej sytuacja wróciła do normy.
Jutro czeka nas usg u Młodszego i następna kontrola Dredzika. I to byłoby na tyle.

W każdym razie - nie chciałabym epatować problemami zdrowotnymi moich psiaków - postaram się jedynie sygnalizować postępy w diagnozie i kontynuacji leczenia obu panów :)
A wszystkim Wam kochani - jeszcze raz serdeczne i bardzo ciepłe podziękowania :hearts:


Monisiu :)
Jeszcze raz serdecznie Ci dziękuję za podtrzymanie na duchu ... moje zdanie na temat nowego Kinga ( bardzo dziękuję także za oświecenie w kwestii obu ras ! ) znasz ... podejmowanie decyzji przed Świętami, w tak gorącym i zabieganym czasie, mogłoby okazać się zbyt pochopne ... musisz wyciszyć emocje, jakiekolwiek by one nie były i cierpliwie poczekać, aż samo życie da Ci odpowiedź ... nowy maluszek powinien trafić do domu, w którym jest oczekiwany z utęsknieniem i radością, w żadnym wypadku jako wypełnienie pustki - psy doskonale wyczuwają, kiedy są prawdziwie kochane, a kiedy stanowią namiastkę poprzednika. Tak czy inaczej -- życzę Wam z całego serca , aby mały King znalazł ciepłe miejsce w Waszych serduszkach - wtedy, gdy będziecie gotowi na jego przyjęcie. Wszystko przyjdzie z czasem ... :)
Miłeczko, Monisiu po raz drugi :), Romuś, Chester, Myszko, Wiesiku i Haneczko :)

Najpierw kapusta z grochem / cieciorką - umówiłyśmy się z Mamą, że każda z nas upichci jeden ze składników, a w wigilię wymieszamy oba :) - kompromis został osiągnięty, a o smaku porozmawiamy po Świętach.

Makiełki .... te, o których latami wspominał z sentymentem mój Tato ( zmarł 5 miesięcy po naszym ślubie, w 1994 )bardzo przypominały masę makową wymieszaną z kluskami/makaronem domowej roboty. Tato pochodził z Podlasia, dlatego sądziłam, że to typowo regionalny deser, dopóki nie spróbowałam makiełek zaserwowanych przez rodzinną "piątą wodę po kisielu" z Krotoszyna ( wielkopolskie ): w rzeczy samej, jak pisze Chester - w salaterce ułożony był specjalnie spreparowany mak z miodem, mlekiem, mnóstwem bakalii, a w tę masę powbijane zostały podłużne, kruche ciasteczka ... słuchajcie, było to wspaniałe !!! już sam mak wydał mi się niebiańsko smaczny, a w połączeniu z tym kruchym wypiekiem ... no raj po prostu :)
Z kolei Wiesik wspomina o namoczonych w mleku sucharkach ... taka kompozycja również nie jest obca moim uszom, podobnie jak Romkowe kluseczki :)
Zawsze robiłam makowiec - uczciwe drożdżowe ciasto, nadziewane własnoręcznie przygotowaną masą ze zmielonego maku, miodu, orzechów, rodzynek, skórki pomarańczowej, żółtek i zawijane w struclę ... polukrowane i ozdobione siekanymi, włoskimi orzechami. Na ten rodzaj ciasta czekam calusieńki rok, dla mnie to słodki przebój Świąt, przy którym sernik czy piernik mogą nie istnieć.
Wydarzenia ostatnich dni pokrzyżowały w dużej mierze nasze świąteczne plany i skrycie przyznam się do małego oszustwa ... najprawdopodobniej nabędę gotową masę makową ( widziałam takie wynalazki w puszce !!! ), doprawię ją według uznania ( chyba, że w 100 procentach jest dosmaczona , nie mam pojęcia ... ) i wymieszam z kładzionymi kluskami... - nigdy - w kwestii świątecznych kucharzeń - nie szłam na łatwiznę, ale w tym roku z przyjemnością docenię "gotowca"..

A'propos ciężkostrawności wypieków z makiem, tudzież samego maku - czy ktoś zna sprawdzony sposób na tę przypadłość ? pomijam oczywiście objadanie się do nieprzytomności ;-) - na to nie ma lekarstwa ...


Hanusiu :)
W mojej wersji makiełek kluski stanowić będą li i wyłącznie ozdobę :) aby niczym nie zniweczyć kwintesencji makowego smaku, lecz z drugiej strony także dla zachowania tradycji :)

Kolejną potrawą, która zapadła mi w pamięć, jeszcze z czasów studenckich, jest kutia; na drugim roku, w ramach wigilii w akademiku, jedna z dziewczyn ( z okolic Zielonej Góry ) zrobiła taką przepyszną pszenicę z dodatkami - jadłam ją po raz pierwszy - i do dzisiaj darzę ogromnym uczuciem łasucha :)

Majeczko :)
Nie tylko wybaczę :) ale będę prosić o więcej :) w końcu przed nami najpiękniejsze ze Świąt, a ja ciągle w powijakach i tak już zostanie :) Będę wdzięczna za każdy kulinarny wpis :kiss3:

Nigdy nikt nie ujrzy u mnie tego znaczka " :club2: " !!!
Mery ( 1946 - 2022 ) pamiętam ....
Ostatnio zmieniany: 18 Gru 2014 18:18 przez Adasiowa.
Temat został zablokowany.

Adasiowe grządki i rabatki 18 Gru 2014 18:20 #321565

  • piku
  • piku's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 6169
  • Otrzymane dziękuję: 5027
Cieszę się, że Dredzik ma się dobrze, myślałam, że ta operacja czeka go po świętach, a to już po bólu :) . Kolejno kciuki trzymane będą za Młodszego i niech kłopoty wreszcie Was omijają.
A na przejedzenie i świąteczną niestrawność najlepszy jest kompot z suszonych owoców :lol:
pozdrawiam - Wiesia :bye:


"Rośliny są jak ludzie, potrzebują miłości, ale i ludzie są jak rośliny, pozbawieni miłości więdną."
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa

Adasiowe grządki i rabatki 18 Gru 2014 18:34 #321570

  • hanya
  • hanya's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 3913
  • Otrzymane dziękuję: 3479
Anusia, bardzo się cieszę, że Dredzik pomalutku dochodzi do zdrowia, chociaż nowe 'odkrycie' u Figa mnie zmartwiło mocno. Mam nadzieję, że Wasz Marcin opanuje sytuację i nie będzie żadnych przykrych niespodzianek.
Kutia gościła na naszym Wigilijnym stole za czasów Babci, póżniej ja robiłam odrobinkę. Pisałam u siebie, bo Krzysia wspomniała o tym przysmaku. Deser, o którym wspomniałaś Aniu, mak z ciasteczkami kruchymi, znam jako 'Łamańce z makiem', przepis z książki 'W staropolskiej kuchni'. Ciasto na łamańce w wersji 'chudej' i kruchej. A Twój makowiec to taki, jaki robiła Babcia, pachnący, wypełniony po uszy przepyszną masą makową, żaden gnieciuch sklepowy, tylko czysta poezja.
Spokojnego wieczoru i koncertu chrapiących, zadowolonych psiaków :hug:
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do Ogrodu wśród starych sosen

Hanka
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa

Adasiowe grządki i rabatki 18 Gru 2014 18:51 #321572

  • sierika
  • sierika's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Natury nie oszukasz,czyli moje dojrzewanie do eko
  • Posty: 4104
  • Otrzymane dziękuję: 4954
Każda wieść o psiakach jest przyjmowana ze zrozumieniem i zainteresowaniem......każde z nas ma, miał, będzie miał zwierzątko/a i traktujemy je niczym część rodziny....
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa

Adasiowe grządki i rabatki 18 Gru 2014 19:40 #321578

  • Krzysia
  • Krzysia's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1466
  • Otrzymane dziękuję: 1569
Aniu mimo, że w moim domu nie ma zwierząt, poza bezdomną czarną kocicą pomieszkującą w garażu, którą dokarmiam, tak jak poprzednio jej mamę- też czarną :evil: to wychowywałam się wśród futrzaków i każde info o ich chorobach, niepotrzebnym cierpieniu, a zwłaszcza okrucieństwie wobec nich, zawsze mnie porusza. Myślami jestem z Tobą i Twoją czworonożną czeredką :hug:

Jako Podlasianka wypowiem się na temat kutii i makiełek :bad-idea:

W moim domu rodzinnym, kutię robiono z pęczaku z dodatkiem maku i cukru ( dużo ), pewnie była to bardziej skromna jej wersja, ale jak to często się zdarza, taki smak zapamiętany z dzieciństwa najbardziej mi odpowiada. Nie wiem dlaczego babcia nie dodawała do kutii nic więcej, orzechów i miodu nie brakowało. Myślę, że tak robiła jej mama i babcia, a więc i moja babcia a potem mama. Teraz dodaję trochę miodu i siekanych orzechów, migdałów, ale niewiele, bo moja kutia ;) to pęczak, mak i cukier.

Makiełek nie znam, ale po tym co przeczytałam to coś jak nasze łamańce . Wcześniej babcia piekła postną drożdżówkę, którą się suszyło i łamało na małe kawałki, stąd nazwa potrawy. Mieszało się to z makiem, cukrem i dolewało ciepłego mleka. To chyba jedyna wigilijna potrawa, której nie lubiłam, rodzeństwo też. Łamańce uwielbiał mój dziadek, dlatego babcia robiła tego duży garnek i dziadek całe święta przynosił go ze spiżarni i się objadał. Pewnie też z powodu tej słabości, dziadek, który nigdy !!! nic w kuchni nie robił, w Wigilię od samego rana ucierał w makutrze mak. Ten widok pozostanie mi w pamięci na zawsze.


P.S. Hania już napisała o łamańcach, zaczęłam przed nią, ale pierniczę, więc to post kilkogodzinny :happy3:

P.S.2 A ja piekę makowca w cieście kruchym, bo taki robiła i robi moja mama i nie przepadam za drożdżowymi ciastami, ale zawsze z prawdziwego maku własnoręcznie utartego tzn. wielokrotnie przekręconego przez maszynkę, z dodatkiem migdałów lub orzechów i z lukrem :P
...Bo marzenia się spełniają tylko tym, którzy je mają...

Próbuję spełnić jedno z nich
Ostatnio zmieniany: 18 Gru 2014 19:47 przez Krzysia.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa

Adasiowe grządki i rabatki 18 Gru 2014 20:19 #321593

  • edulkot
  • edulkot's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 2906
  • Otrzymane dziękuję: 3009
Aniu pisz o zdrowiu czy też chorobach psiaków wszystko bo w końcu to są członkowie Waszej rodziny, a nas bardzo obchodzi stan zdrowia całej rodziny. :hug:
Dobrze że Dredzikowi lepiej, zaś szkoda że Figo ma cały zestaw chorób w pakiecie, ale liczę na to że jakoś sobie poradzicie wspólnie z wetem.
A pro po całego pakietu zatajonych przypadłości. Byliśmy wczoraj z naszymi kocurami u wetki i przez drzwi wyraźnie było słychać z jakim pakietem zatajonych przypadłości ktoś tam zakupił malutkiego szczeniaczka - jego waga to 550 gramów, a miał i biegunkę i wymioty i obniżoną temperaturę i już nie pamiętam co jeszcze. Nam tylko skóra cierpła od tego słuchania w jakim stanie jakiś tam psełdo hodowca sprzedaje szczeniaczki bo to był rasowy maluszek. :mad2:

A teraz coś o Wigilii robionej na łatwiznę. Bardzo wiele lat temu przeprowadzałyśmy się z mamą do nowego-starego mieszkania właśnie przed samymi Świętami. Pamiętam że ucierałam mak w makutrze, ale zjeść go już nie dałyśmy rady, bo po barszczu z fasolą, żeby było łatwiej, posnęłyśmy zmęczone i tyle było naszego wigiliowania. :wink4:
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa

Adasiowe grządki i rabatki 18 Gru 2014 21:49 #321624

  • Krzysia
  • Krzysia's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1466
  • Otrzymane dziękuję: 1569
Ania prosi dokładniej o kutii to będzie dokładniej :happy3:

To potrawa błyskawiczna, robi się sama :

Kiedy parzę mak na makowce, tort makowy, czy coś innego dodaję szklankę więcej z myślą o kutii, przekręcam go 2-3 razy przez maszynkę do mięsa i umieszczam odłożoną porcję pod przykryciem w lodówce.
W wigilię gotuję pęczak, tyle ile kto da radę zjeść, zazwyczaj już po południu, żeby utrzymać ciepłą potrawę do kolacji. Mieszam z makiem i cukrem, wg. smaku, dodaję łyżkę-dwie miodu, trochę posiekanych orzechów i migdałów. Jeśli ktoś woli, można cukier zastąpić miodem i dodać mieszankę bakaliową, też wg. gustu. Zawijam gorący garnek w ściereczkę, a następnie koc i odstawiam na kanapę. Kiedy nadejdzie odpowiednia pora na podanie kutii, wykładam ją do przygotowanej wcześniej salaterki i już.


Aniu, a znasz fasolówkę z pęczakiem :happy:
...Bo marzenia się spełniają tylko tym, którzy je mają...

Próbuję spełnić jedno z nich
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa

Adasiowe grządki i rabatki 19 Gru 2014 00:02 #321656

  • Monika-Sz
  • Monika-Sz's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 4321
  • Otrzymane dziękuję: 2471
Aniu, mam nadzieję, że nie poczułaś się urażona moim wpisem o cavalierach i kingach.. :oops: :kiss3: Chciałam tylko wspomnieć, że często są mylone- nawet wet na wejściu orzekł, że z cavalierem przyszłam ;) dopiero jak psina się w pełni krasy pokazała, to się zreflektował, że coś tu nie gra :lol: Mam nadzieje, że nie brzmiało to zbyt przemądrzale- nie to było moim zamierzeniem!

W ogóle wizyta pierwsza u weta zaczęła sie od słów, "jak kotek ma na imię"- bo weszliśmy do gabinetu z transporterem, a wet się zdziwił, że psiaka tak nosimy ;) Zakusiek bardzo lubił swój transporter i bardzo nachalnie zawsze do niego wchodził- siedzenie w transporterku oznaczało, że jedzie razem z nami.. tak więc na widok transportera dostawał amoku- piszczał, szczekał i skrobał łapkami, żeby otwierać bo on chce wejść NATYCHMIAST..

Z uwagą czytam informacje o zdrowiu psiaków.. ciągle jakaś niespodzianka :jeez: Gorąco życzę, abyście wyszli z tego obronną ręką. Z tego, co czytam, psiaki dzielnie poddają się leczeniu i sprawy wychodzą na prostą.. Zdrówka życzę, niech sie chłopaki dzielnie biorą w garść :hug:
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa

Adasiowe grządki i rabatki 19 Gru 2014 13:00 #321684

  • hanya
  • hanya's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 3913
  • Otrzymane dziękuję: 3479
Anusiu, był listonosz :kiss3: :kiss3: Pierwsza płytka uruchomiona, Kuba kręci łepetyną, szuka wszędzie, mruczy, szczeka, koniec świata :happy: Bardzo Ci dziękuję, sprawiłaś mi ogromną radość :hug: :hug:
Jak psiska? Noc była spokojna?
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do Ogrodu wśród starych sosen

Hanka
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa

Adasiowe grządki i rabatki 20 Gru 2014 16:47 #321840

  • Adasiowa
  • Adasiowa's Avatar
  • Offline
  • Moderator
  • Posty: 20264
  • Otrzymane dziękuję: 64798
Kiedyś było inaczej …
Pisząc „kiedyś” mam na myśli lata 70 i 80-te; przaśne, szare, czasami beznadziejne, czasami śnieżne i bardzo mroźne, niekiedy niezwykle skromne, a innym razem bogatsze, bo Rodzicom udało się jakimś tajemniczym sposobem zdobyć pomarańcze lub banany, a Mama cieszyła się jak dziecko z paczki rodzynek wystanej w kilometrowej kolejce …
Wigilia zawsze celebrowana była u Dziadków ( rodziców Mamy ) w mieszkaniu, które dzisiaj jest naszym domem. Kobiety od wczesnych porannych godzin niepodzielnie rządziły w maleńkiej kuchni, po domu rozchodził się cudowny zapach kapusty gotowanej z grzybami, radośnie bulgotał sos grzybowy – koronna potrawa Babci, serwowany później z makaronem domowej roboty, a obok, na kuchence „mrugał” powolutku barszcz, pachnący majerankiem.
Dziadek już wcześniej zadbał o swoje popisowe, wigilijne danie – opiekany morszczuk w zalewie octowej z cebulką cieszył się od zawsze niesłabnącą popularnością – i teraz, nie niepokojony przez nikogo, znikał od czasu do czasu w drugim pokoju....
Choinka … malutka i sztuczna, z kilkoma stareńkimi , szklanymi bombkami, obowiązkowym szpicem na szczycie, króciutkim łańcuchem, pieczołowicie klejonym z kolorowego papieru i … kłaczkami waty imitującymi śnieg ( w moim rodzinnym domu również pierwsze skrzypce odgrywało sztuczne drzewko, jednak zdecydowanie wyższe, z mnóstwem barwnych ozdób, ale bez tej upiornej waty ;-); ubieranie choinki należało do Taty i do mnie ); teraz, odkąd mam już swoją rodzinę, czyli od 20 lat, wigilijnym drzewkiem jest zawsze prawdziwy świerk, jodła lub sosna ozdobiona w sposób bardzo naturalny: królują jabłka, orzechy, słomiane gwiazdki i choineczki, aniołki, drewniane ludziki, cukierki w kolorowych, błyszczących papierkach, no i oczywiście pierniczki – o dziwo! - psiska nie wykazują zainteresowania smakołykami …. całości dopełniają lampki.

Wieczerzę wigilijną rozpoczynała Babcia, obchodząc po kolei wszystkich członków rodziny, dzieląc się opłatkiem i składając życzenia, a po uroczystym posiłku ( potraw było niewiele, ale wszystkie przygotowane z sercem i bardzo smaczne ) rozpoczynał się koncert kolęd – Babcia grała na pianinie, a pozostali starali się – w miarę możliwości – dorównać śpiewem …. zazwyczaj na kilka głosów ;-)
Zapomniałabym o najważniejszym – z punktu widzenia kilkuletniego brzdąca – o Gwiazdorze! W rolę Świętego wcielała się najczęściej Babcia i powiem szczerze, że odgrywała ją zaiste skutecznie; do dzisiaj pamiętam łaskotanie w brzuchu i prezentowe emocje – wówczas ogromną radość sprawiała tabliczka czekolady, kilka pomarańczy, szmaciana laleczka albo książka – zresztą nawet teraz książka stanowi najmilszy prezent :)

Dziwny był tamten czas …. bez pośpiechu, stresu i nerwów, bez wszechobecnej, nachalnej reklamy i nakazu konsumpcji za wszelką cenę, za to pełen poczucia bezpieczeństwa, więzi rodzinnych i takiego specjalnego rodzaju ciepła, o który dzisiaj coraz trudniej … Nawet pogoda była inna :)

p.s. Króciutko o naszych rekonwalescentach: Dredzik czuje się o niebo lepiej, widzę wyraźną poprawę i w zachowaniu, i w powrocie apetytu, mam więc ogromną nadzieję, że powoli będzie dochodził do pełni zdrowia :) natomiast jeśli chodzi o Nowinka ( Figo ) …. piątkowe usg wykazało szereg nieleczonych, poważnych schorzeń, z których priorytet będzie miało usunięcie kamienia moczowego z pęcherza, jednak istnieje zbyt duże ryzyko narkozy ze względu na bardzo poważny stan serduszka ( niedomykalność zastawki ), Młody nie przeżyje operacji mając serce w obecnym stanie. Dlatego Marcin zalecił wzmocnienie lekami plus antybiotykami, a w poniedziałek badanie krwi i moczu.
Staramy się zapewnić Mu maksimum bezpieczeństwa i poczucia, że nareszcie ma prawdziwy dom, a resztę zostawiam Aniołom.

[b]Dziewczyny moje wspaniałe: Wiesiku, Sieriko, Haneczko, Majeczko, Monisiu, Krzysiu – DZIĘKUJĘ ...
[/b]
Mery ( 1946 - 2022 ) pamiętam ....
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): katja, piku, hanya, Monika-Sz

Adasiowe grządki i rabatki 20 Gru 2014 17:45 #321845

  • Monika-Sz
  • Monika-Sz's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 4321
  • Otrzymane dziękuję: 2471
Aniu- gorąco trzymam kciuki za Figusia, tym bardziej, że wiesz, jak to było u nas.. Dawaj proszę relację na bieżąco- gorąco wierzę, że Figo, uskrzydlony kochającym domem i serdecznymi Ludzmi, którzy go otaczają, pozbiera się zdrowotnie :hug:

Pieknie opowiedziałaś o wspomnieniach.. Ja jestem rocznik 80, więc niewiele pamiętam.. mgliście przypominam sobie kartki na mięso (uważałam, że te znaczki na jedzenie były szalenie zabawne ;) ).
Pamiętam, ile emocji było, gdy przychodziła paczka od rodziny zza granicy- zapach mandarynek, pomarańczy.. Zbierałam na pamiątkę papierki, którymi owinięte były niektóre mandarynki, takie to było przeżycie :P
Częstym prezentem pod choinką był kalendarz :happy3: albo torebka pomarańczy..

U nas też zawsze była żywa choinka- Tata nie wyobrażał sobie innej.. Jak przez mgłę pamiętam Wigilie, spędzane u Babci, w liczniejszym gronie.. Babcia miała sztuczną choinkę, niektóe bombki do tej pory są u mojej Mamy..
Ja nie pamiętam takich rzeczy, ale z opowiadania wiem, że kiedyś choinkę ozdabiały prawdziwe świeczki- choinka się zapaliła a Tata gasił marynarką :lol:
Siostra opowiadała mi też, jak kiedyś Babcia ubrała choinkę w szklane bombki. Kiciuś wszedł do pokoju, usiadł przed choinką i zaczął łapką trącać bombkę, wiszącą na najniższej gałęzi.. aż spadła i sie potłukła.. po czym przesunął się kawałek dalej i zajął następną. Spokojnie odszedł, jak już posprzątał całe najniższe piętro :happy3:

Jestem pełna podziwu dla hartu ducha Waszych psiaków, że pierniczki ich nie kuszą.. dzielne psiny!

Pozdrawiam serdecznie!
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa

Adasiowe grządki i rabatki 20 Gru 2014 19:51 #321861

  • sierika
  • sierika's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Natury nie oszukasz,czyli moje dojrzewanie do eko
  • Posty: 4104
  • Otrzymane dziękuję: 4954
Monisiu, do tego co napisała młoda Ania dodam te świeczki, wkładane w szczypczyki......niebezpieczne to prawda ale urok niepowtarzalny....
Wniosek z opisu Ani.......nie dobrobyt, nie bogactwo towarów itp. zostawia takie wspomnienia, człowiek wspomina to na co czekał z drżeniem serca, z nadzieją na pachnące pomarańcze chociażby..... :think:, na niepowtarzalna prawdziwie świąteczną atmosferę.., rodzinną przede wszystkim, nawet pogoda była jak należy.....bardzo tęsknię do takich wspomnień...

Figusiowi życzę przejścia przez choróbska........
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa

Adasiowe grządki i rabatki 21 Gru 2014 13:56 #321964

  • Adasiowa
  • Adasiowa's Avatar
  • Offline
  • Moderator
  • Posty: 20264
  • Otrzymane dziękuję: 64798
Moniko :)

Chciałabym powiedzieć, że na szczęście ominęły Cię ( z racji młodego wieku ) "atrakcje" czasów stanu wojennego i tego, co działo się później ... a co zwłaszcza w Święta odczuwało się dotkliwiej, jednak z drugiej strony tak po cichutku sobie myślę, że Wasze pokolenie jest, jakby to delikatnie powiedzieć - trochę zubożone o doznania, jakich doświadczaliśmy my, stare grzyby ;-); ale ponieważ czasy się zmieniają a my razem z nimi, bądźmy wdzięczni za to, co obecnie przynosi nam los :) Osobiście potrafi mnie ucieszyć najmniejsza nawet błahostka, a jeśli dodatkowo ludzie i zwierzaki wokół mnie są szczęśliwi, to i moja radość jest ogromna :)

Prawdziwe świeczki na choince pamiętam doskonale z opowiadań Mamy - Dziadek instalował je dopóty, dopóki brat Mamy nie potrącił choinki, która natychmiast stanęła w ogniu , dzieląc się płomieniami z firanką; od tamtej pory jakiekolwiek źródło ognia na drzewku było surowo zabronione.
Pierwsze choinkowe lampki, które zawisły na choince robił własnoręcznie mój Dziadek, a ponieważ miał smykałkę do wszelakich prac związanych z prądem, lampeczki służyły nam wiele lat. Te dzisiejsze, "made in china", mają nadzwyczaj krótki żywot ...
Czy wiesz, że pomarańcze kojarzą mi się z Wielkanocą ( zawsze kupując je najpierw wącham, czy pachną tymi świętami ), natomiast tradycyjne owoce bożonarodzeniowe to jabłka, orzechy, figi i daktyle ...

Był w naszym domu taki czas, w którym przygarnęliśmy kotkę - ona również z wielką atencją przechodziła obok choinki, ale bardziej interesowały ją ptaki uwijające się w karmniku na parapecie ... zaiste, była to kocica z krwi i kości ... nie powiem, zdarzyło się jej przytaszczyć ptaszka lub zdobyczne piórko, które musiałam szybko utylizować ;-) , a podczas rui z lubością znaczyła ulubiony fotel Adama :evil:

Sieriko :)
Dziecko kochane, o jakiej młodości piszesz ;-) ? no, chyba, że masz na myśli tę duchową, to zgadzam się z Tobą w 100 procentach.
Zauważ, że te nasze wspomnienia i tęsknota za "metafizyczną" stroną Świąt to w zasadzie jedyne, co nam zostało ... z tamtych lat. Bardzo współczuję bratu mojej Mamy, który od dwóch ( jak nie dłużej ) tygodni penetruje wielkie centra handlowe, galerie, sklepiszcza wszelkie w poszukiwaniu tzw. dóbr materialnych, ze zgrozą stwierdza, że lodówka ( monstrualnych rozmiarów ) z trudem się domyka, a on sam jest totalnie wykończony ...
Jednak skoro tacy ludzie czują się w tym żywiole szczęśliwi ... to daj im Panie Boże ....:)

Pocztą pantoflową otrzymałam wiadomość, że poprzedni właściciel Młodego wyjechał wraz z tzw. konkubiną na Święta ... pozbywszy się uprzednio balastu w postaci psa. Mam szczerą nadzieję, że zło, które wyrządził temu psu wróci do niego ze zdwojoną energią.

Śpiący Młody/Nowinek/Figo ...



Ooo! Coś kroi się w kuchni ...!


A na poniższym zdjęciu mama Dredzika i Młodego ( Młody miał innego tatę ) w towarzystwie Józefiny :)



A w kuchni .... "kroiło" się to ...

Zestaw śledziowy na świąteczny stół ( i tak nie doczeka w tej formie wigilii, podejrzewam, że poniedziałkowy wieczór będzie idealną porą degustacji ... )
Od lewej : śledzie z suszonymi owocami i przecierem pomidorowym, korzenne, z rodzynkami i cebulką, w sosie śmietanowo-chrzanowym.




A tu podstawowe składniki kutii, którą robię pierwszy raz w życiu według oryginalnej receptury: własnoręcznie przygotowana masa makowa ( odgrażałam się, że kupię "gotowca", ale zdrowy rozsądek przeważył ... ) i ugotowana pszenica.




Pozdrawiam serdecznie i bardzo cieplutko wszystkich drogich i kochanych Gości oraz - w imieniu Dredzika i Młodego ( i reszty psiej załogi ) - ściskam łapki Waszym czworonogom :) :hearts:
Mery ( 1946 - 2022 ) pamiętam ....
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): dala, piku, chester633, Amarant, hanya

Adasiowe grządki i rabatki 21 Gru 2014 14:27 #321966

  • hanya
  • hanya's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 3913
  • Otrzymane dziękuję: 3479
Ale zrobiłaś mi radość tymi zdjęciami :kiss3: :kiss3: Figo jest prześliczny, a czego życzę Jego dawnemu właścicielowi już pisałam, ale powtórzyć nie zaszkodzi: wszystkiego najgorszego.
Ze śledziami to mnie trochę zdołowałaś. Moja Mama robiła pyszne w śmietanie i w oleju z cebulką (zalewa gotowana z liśćmi laurowymi, zielem angielskim i pieprzem). Zrobię z rodzynkami albo suszoną żurawiną (eksperyment). Nawet nie pomyślałam, żeby tyle smaków przygotować.
Jakoś nie doczytałam, że chłopaki to przyrodni bracia. Mama ich to prawdziwa piękność :woohoo: i cesarzowa też niczego sobie. Jakie były losy obu pań?
Aniu za dużo pszenicy :woohoo: , kropka na łyżkę, czubatą pod sufit, to najlepsza proporcja :rotfl1:
Dla Was i zwierzaków :hug: , specjalne czochranie dla Figusia.
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do Ogrodu wśród starych sosen

Hanka
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa

Adasiowe grządki i rabatki 21 Gru 2014 17:00 #321981

  • wxxx-a
  • wxxx-a's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 3467
  • Otrzymane dziękuję: 1103
Aneczko, wszystkiego dobrego z okazji Świąt dla Ciebie, rodzinki i wszystkich czworonogów :)
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa


Zielone okna z estimeble.pl

Moderatorzy: Dorota15, Betula
Wygenerowano w 0.493 sekundy
Zasilane przez: Kunena Forum