Dorciu- myślisz, że na Pawła tak działa widok kawałeczka grubego kolana..
Nieeee, to na pewno chodziło o paznokcie!
Globosę mam i ja- od kilku lat. Ogrodzenie ma ok 1.7-1.8m, korona Kanzanki zaczyna się pewno na 1.8.. a co będzie dalej
O Miriam poczytałam przed zakupem- średnica do 80cm.. niestety nie podane, czy docelowa czy po 10 latach
Skusiło mnie jesienno zimowe przebarwianie się, a z rośnięciem "się zobaczy".. najwyżej będę ciąć, chociaż czarno to widzę
Cieszę się z siatki, bo maluch się tak łatwo nie wydostanie, a ja nie muszę ciągle za nim latać i się denerwować, jak zniknie mi z oczu.. Ciekawski jest chorobliwie! Ileż on się nakombinuje, żeby wejść na schody samemu i sprawdzić, co jest na piętrze. Dziś wieczorem P usiadł na pierwszym stopniu, a maluch próbował sforsować zaporę to z jednej, to z drugiej strony. Schodziłam z góry i pozwoliłam, żeby wścibusa puścił na schody- Cyguś mało łap nie pogubił, z takim przejęciem wbiegał. Skończyło sie tak, że zastawiliśmy wejście na schody, bo maluch rano też na nie zwiał- niby do miski z wodą poszedł..a od niej truchtem na górę- P złapał go dopiero na 8 schodku
Agnieszko- witam serdecznie i cieszę się, że zajrzałaś
Gwoli ścisłości- wypiękniał z murawą fragment ogródka
reszta woła o pomstę do nieba..ale nie chadzam tam z aparatem
Siatkę i ja czarną miałam na oku i wyszukałam na necie- okazało się jednak, że tą śliczną białą (
)mamy na stanie, więc szkoda nam było kupować kolejną- a mamy nadzieję, że psina urośnie na tyle, że za kilka miesięcy siatka okaże się niepotrzebna..
Gdyby jednak Cyguś jakims cudem- mimo rozmiarów docelowych, dawał radę się przecisnąć, to trzeba będzie kupić czarną- na dłuższą metę obecna ozdoba będzie nie do wytrzymania
Cyguś się o Was pyta..
..
..
Aguś L.. Cyguś ostro przybrał na wadze..taaaa..przez 2 tyg skoczył z 1.9kg na prawie 2.2.
Może dużo to nie jest- ale w sumie przytył o 1/6.. z wyglądu bardzo podrósł, nóżki mu się wydłużyły i ogólnie jest większy. Kruszynka była z niego na początku. Jest jednak szczuplutki- nie ograniczam mu jedzenia a i tak dziennej porcji nie zjada- poza tym w ciągłym biegu wszystko spala.
U was jak czytam wesoło jest nieustannie z psiną- błotne zapasy to jest to
Cyguś domaga się wejścia na kanapę i na meble ogrodowe- wystarczyło raz go tam posadzić a już wie, że mu sie to należy
Oczywiście wskoczyć nie może, ale nieustannie próbuje, albo drapie łapkami prosząc. Pozwalamy mu i pomagamy wejść, bo od początku było ustalone, że mu wolno.
Nie wolno za to wchodzić na łóżko- od pierwszej chwili w domu ani razu go nie posadziliśmy na łóżku i wyobraź sobie, że w ogóle się o to nie upomina.
Wieczorem zanoszę legowisko do sypialni i od razu do niego wskakuje bez dyskusji. W nocy chyba wstaje i spaceruje po sypialni, bo ostatnio P znalazł w legowisku swój kapeć. (a to podobno ja nie kładę niczego na miejscu
)
My szczepienie na wściekliznę mieliśmy w niedzielę. Wkurzyłam się bo z zaskoczenia zastrzyk zrobiła jakaś głupia techniczka- głupia, bo albo za grubą igłą, albo za szybko- psina tak się rozwyła, że aż serce pękało.. Wściekłam się na tę babę dodatkowo, bo jak Cyguś zaczął rozpaczać i skomleć, to próbowała go ode mnie wziąć na ręce i pocieszać (jasne, ona obca lepiej pocieszy i uspokoi, niż ja). Zabroniłam go ode mnie zabierać i chyba w pełni zrozumiała moje odczucia, bo wyszła z gabinetu.
Kolejny zastrzyk- na choroby zakaźne, zrobiła doktor- Cyguś nawet nie pisnął.
Możemy już chodzić na spacery
Kwestia chodzenia na smyczy mocno do wypracowania..ale wreszcie można zacząć, a może obcy nieznany teren na tyle zaciekawi, że psiak zapomni o denerwująco dyndającym się karabińczyku, który ciągle łapie do pyszczka
Haniu- sukcesy pedagogiczne P ograniczają się do używania komend, których ja nauczyłam
Ja mam trochę więcej czasu niż P, zresztą mam na koncie wychowanie jednego szczeniaczka i nieco więcej cierpliwości. Cyguś poza tym się mnie bardziej słucha..
WYnika to zapewne z faktu, że to ja od razu zaczęłam go uczyć i nieco więcej ze mną przebywał- P akurat ma trochę gorący czas i zabiegany jest, więc do Jego obowiązków należy poranne wynoszenie na ogródek, trochę zabawy..i tu Jego czas się kończy.
Ja poczytałam trochę o uczeniu szczeniaczków, obejrzałam kilka filmów na youtube, więc próbuję coś działać w tej kwestii- mam zapał i jak wspomniałam, więcej nieco cierpliwości i czasu.
Ktoś psinę musi wychować i padło na mnie
Na koncie sukcesów możemy zapisać:
-siadanie na komendę, chyba że jest szał zabawy, to nie za bardzo..
-siadanie przed podanem miski z jedzeniem
-przychodzenie na zawołanie..prawie zawsze, ale pracujemy nad tym
-zabawa w masz, przynieś, daj.. Przynieś jest raczej przypadkowe, ale daj działa zawsze w przypadku zabawek, kapci i generalnie wszystkiego w domu. Nie do końca dotyczy to kory na ogródku
- coraz lepiej udaje się komenda "nie wolno"- psiak na samą komendę zaczyna reagować, nie muszę dodatkowo zasłaniać ręką. Oczywiście fakt, że teraz "nie wolno" gryźć gazety nie oznacza, że to na zawsze.. może za chwile się uda i warto sprawdzić
-pięknie udaje się "pies zostaje"
Nie ma żadnego buntu przy drzwiach. Zaczniemy pracę nad wydłużaniem czasu.
-toaletę na ogródku i chyba nieśmiałe próby pokazywania potrzeby wyjścia na ogródek- jak dla mnie, zbyt subtelne
Poza tym czuję się jak Kaszpirowski
Poczytałam na necie o psiej mowie ciała. Staram się w Cygusiu wzmacniać odwagę i przyglądam się na jego reakcję np na sąsiedzkie psy, i w odpowiednim momencie chwaliłam zachowanie- tym sposobem wyleczył się ze strachu już zupełnie. Do dużego psa zza siatki, którego jedynie słyszy, podchodzi zaciekawiony i nasłuchuje. Z suczką Sąsiadów, której bał się bardzo, nie poznał się nos w nos..ale już się z nią bawi. Dziś ona biegała po ogródku i ujadała, a Cyguś biegał po ulicy wzdłuż jej ogrodzenia bawiąc się z nia i nawet rezolutnie podszczekiwał. A jaki był zadowolony!
Wracając do Kaszpirowskiego
..wyczytałam, że psie sygnały uspokajające to oblizywanie wargi i ziewanie.. tak psy uspokajają siebie, czasem też robią to w stosunku do człowieka..i może też człowiek do nich..
Cygusiowi wpuszczam kropelki do oczu- co prawda nie ma zapalania, ale czasem łzawi i po nocy zbiera mu się wydzielinka. Hodowczyni zasugerowała krople ze świetlikiem. Pies buntuje się bardzo..bardzo! Zaczęłam więc sprawdzać to, co wyczytałam, żeby psa uspokoić. Próbowałam go położyć na plecach do zakroplenia oczu- dostał szału..piszczał, wyrywał się.. ziewnęłam przeciągle..i stał się cud
Pies się rozluźnił, przymknął oczy i uspokoił.. Leżał grzecznie i cichutko, a ja spokojnie wpuściłam kropelki bez szarpania się
U weta, jak po szczepieniu zaczął się szamotać- też tak zrobiłam. Wyszłam chyba na wariatkę, ale grunt, że psiak się uspokoił. Nie chciał w gabinecie na przeprosiny smaczka z kaczki..ale tuż po wyjściu z kliniki się skusił i na ten pocieszacz
********
Na ogródku niewiele nowego..Większośc lilii i liliowców jeszcze w pączkach, tak więc czekam niecierpliwie.
Zakwitły wściekle pomarańczowe..
poza tym udało mi się obfocić naszego sąsiada- Stefana. Od kilku lat ma bazę pod naszym jałowcem.. Ledwo tu widać, ale leży pod nim
Cyguś go nie wypatrzył sam, dopiero jak mu pokazałam, to z wyprężonym ogonem obserwował..ale taktycznie się wycofał za moje plecy i zajął korą
Zawołałam Stefana- podszedł i zaczął się łasić- Cyguś, jakby nigdy nic, za mną wcinał korę. Chyba nigdy nie widział kota i postanowił udawać, że go nie ma
po krótkim głaskaniu Stefan majestatycznym krokiem się wycofał
i tyle go było widać..
Zakuś też go nie zauważał pod jałowcem- dopiero na otwartej przestrzeni widział, a wtedy rzucał się w pogoń.. Oczywiście na tyle szybko, aby wyglądało na biegnięcie- a jednocześnie na tyle wolno, żeby nie dogonić
Ciekawe, jak Cyguś rozwinie tę znajomość..
Pozdrawiam serdecznie na półmetku tygodnia pracy. Zbliżają się upały- niech wbaczą mi Ci Forumowicze, któzy źle je znoszą i potrzebują deszczu do podlania ogródka
..ale ja się cieszę. Ostatnie tygodnie zbytnio nie rozpieściły mnie pogodą- pochmurne dni, zimne wieczory.. Z niecierpliwością czekam na weekend- ma byc gorąco, a ja dodatkowo chyba nie mam żądnych planów. Będzie może trochę
smażingu
Pamiętać trzeba, że psiakom w takie dni moczy się kark i krawat. OOooo- i wody do ptasiego poidełka muszę dolać rano.
Pozdrawiam