Ewciu- mała psina wniosła dużo radości. Mocno ograniczył mi się czas- ciągle trzeba się psiakiem zajmować i z radością przyjmuję chwile gdy śpi lub bawi się sam gryzakiem..
Ilość pomysłów tego maluszka czasem zaskakuje
Żal za Zakusiem jest..i tego psiaka nigdy nie zapomnę! Był moją najukochańszą psiną i mam ogromną nadzieję, że był u nas szczęśliwy! Szkoda mi go bardzo, jak o nim myślę..patrząc teraz na Cygusia..jaki jest rezolutny, odważny, beztroski.. i pamiętam, jak Zakus był znerwicowanym psiakiem a ja nie umiałam mu pomóc inaczej, niż starając się jak najrzadziej opuszczać, bo bardzo się denerwował, gdy tracił mnie z oczu.
Z czasem troszkę nad tym zapanował, ale początki były bardzo trudne, teraz żałuję, że nie umiałam lepiej go wyciszyć. Psiak był szalenie do mnie przywiązany i takiej psiny nie zapomni się nigdy!
Cyguś jest wesolutkim dzieciakiem, trochę nieposłusznym i psotnym, zajmuje jednak czas...i to chyba o to chodzi. Słodziak z niego i co miłe- też jest do mnie przywiązany.. Cieszy się bardzo na mój widok i łazi za mną ciekawski wszędzie. Oczywiście mam chwile, gdy myśle sobie "oo, Zakuś teraz zachowałby się tak i tak..".. albo widząc Cygusia dzielnie stawiającego czoła nowym sprawom myślę, że Zakuś by się teraz bardziej denerwował a to szczeniaczkowe ciałko pełne jest zapału i odwagi..
Pamiętając Zaka wszystkie stresy i sytuacje, jakie go denerwowały bardzo staram się tego malucha wychować na odważnego pieska- żeby zaoszczędzić mu tych nerwów, jakie miał Zakuś, gdy go dostałam z hodowli.
Pies bojący się innych psów, obcych ludzi, biegający w amoku dookoła mnie na spacerze, rozpaczliwie wyjący po moim wyjściu z domu, nawet gdy zostawali inni domownicy, bardzo podporządkowany a wręcz sprawiający wrażenie zastraszonego..
Teraz wydaje mi się, że jako szczeniaczek był może nieodpowiednio wychowywany- że taki znerwicowany psiak z niego wyrósł. Pomna tamtych doświadczeń staram sie tego uniknąc z Cygusiem.
Przewaga jest taka, że Zakuś trafił do mnie jako dorosły, a tego brzdąca mam od 3go miesiąca życia.
To też w jakimś stopniu z jednej strony zajmuje mi czas- całe te moje próby wychowania małego psotnika..a z drugiej nie zapominam o Zakuśku.. Tęsknię za nim bardzo..bardzo.. ale ten maluszek z taką radością nam tu broi, że nie sposób się do niego nie uśmiechać i nie przytulać.
Może się zdecyduj na pieska..
Ja przyznam, że z obawą jechałam po Cygusia.. jaki będzie..czy poradzę sobie z psiakiem..czy będę umiała serdecznie do niego podchodzić- tęskniąc za Zakusiem
Dużo takich myśli miałam.. Z jednej strony nie mogłąm się doczekać, a z drugiej cieszyłam, że się trochę odwlekło w czasie.
Jak dostaliśmy tego naszego maluszka- kruszynkę o dużych oczkach, to nie było siły- trzeba się było o niego zatroszczyć. Pomyśleliśmy też z Mężem, że to on ma największy stres- zabrany przed obcych od mamy i rodzeństwa- trzeba było stworzyć mu przyjazne warunki, żeby czuł się kochany i niejako troszczenie się o Cygusia narzuciło się samo..
Specjalnie wzięliśmy tą samą rasę- żeby z wyglądu nam Zakusia przypominał, Żaden inny pyszczek nie wywoływałby tak serdecznych uczuć we mnie, jak ta płaska mordeczka z miną sugerującą źle dopasowaną protezę
Haniu- Cyguś roślinami ineresuje się od samego początku. Nie chcę zapeszać, ale w tym względzie nieco się wycisza.. Początkowo próbował szarpać wszystko co wpadło w oko.. Wpadał na rabatę i z obłędem w oku szukał, za co by tu się złapać, najczęściej wybór padał na korę.. Ma jeszcze takie napady gdy zabieram się za pielenie- wg zasady....pani coś szarpie- poszarpię i ja..
Na szczęście łatwo można odwrócić jego uwagę i psiak zaspokaja swoją ciekawośc kawałkiem źdźbła perzu. W zębach już miał kwiaty liliowców, gałęzie róży, żurawki, starałam się szybko interweniować. Namiętnie ogryza poziomki- nie wiem czy liście czy owoce.. i zgadnij dlaczego wczoraj hosta straciła 3 liście
Jak wiesz, odkrył frajdę z kopania dołków. Robi to tylko na rabatach gdzie nie ma kory- goła ziemia działa na niego motywująco
Generalnie jednak to sporadyczne przypadki- głównie spaceruje między roślinami nic nie niszcząc.
Nie chcę się zastanawiać jak to będzie, gdy przyjdzie czas podnoszenia nogi..
Węża nie przegryzł- cóż on może zrobić tymi swoimi maluśkimi ząbeczkami..
Przypomniało mi sie, że kiedyś 2 kundelki mieszkały u Rodziców na ogródku i za młodu przegryzły jeden szlauch, jednak na tym skończyły swoją działalność, Cyguś też na pewno z tego wyrośnie.
Na razie staramy się mieć go na oku- czas wymiany zębów jeszcze przed nami.
W domu ogromne emocje wywołuje odświeżacz powietrza w łazience- turla się hałasując i do pyszczka nie mieści.
Cyguś podlatuje, warcząc trąca łapą, przewraca i zaczyna się bawić.
Nasze powtarzane do znudzenia "nie wolno" przyniosło skutek i powoli przestają interesować go gazety pod stolikiem, kable.
Świetną zabawą jest każda plastikowa siatka i generalnie wszystko co sie rusza, hałasuje. Wystarczy, że czyms pomacham i on od razu chce to mieć
**********
U nas w ciągu dnia nie padało.. Akurat jak wróciłam z pracy i rozważałam krótki spacerek-zaczęło padać
Nic nie podlało- deszcz padał bez przekonania ale akurat przestał jak zrobiło się ciemno. Tylko mnie wkurzył tym padaniem.
Przed chwilą dość mocno wiało, jakby zbliżała sie burza- teraz wszystko ucichło.
Dzień dziś ponury, wiszące nisko chmury i cały czas "zanosi się na deszcz"- ja też w melancholii i jakimś płaczliwym nastroju jestem
Przed południem było całkiem miło- ciepło, chwilami słonecznie.. Otworzył sie kolejny liliowiec..czekam na jeszcze jednego- teraz zimno sie robi, to za szybko go pewno nie zobaczę
Mój skromny stan posiadania liliowcowego..
Rude od Pawła
kupione jesienią od forumki poznanej "tam".. Cel szczytny, bo dokarmia koty na ogródkach działkowych i sprzedawała swoje nadwyżki celem podreperowania budżetu. Z radością kupiłam po kilka sztuk..
To są młode sadzonki. Wytworzyły po kilka listków i 1-2 pędy kwiatowe. Nie są to wymyslne odmiany, piękne- jakie oglądam w wątkach i do jakis oczy się rwą.. Cel jednak był ważny i to dodaje uroku moim liliowcom
Cóż ja moge ciekawego pokazać..
Niewiele..
Fajnie przyjął się kiścień Rainbow- mimo moich obaw nad stanowiskiem, jakie dla niego wymyśliłam- radzi sobie nieźle. Nie chcę myśleć o zimie
jałowiec Limeglow w letniej- cytrynowej odsłonie. Zimą Sąsiadka wróżyła mu rychłą śmierć na podstawie koloru i niezbyt wierzyła w moje wyjaśnienia, że on tak ma
zimowe kolorki.. z opisu wynika, że Miriam będą sie podobnie wybarwiać zimą..
takie dziwne bratki dziś wypatrzyłam. Nie wiem, czy uszkodzone..czy takie wyrosły- ta kępka wymęczona po upałach..
pigwowiec pięknie zaowocował
i ogródek z perspektywy. Trawa nie wygląda tak dobrze, gdy się patrzy z góry. Są łyse placki- coraz mniejsze, ale są.. Chwastów też sporo. Część wyrywam, zastanawiam się jednak nad wiosennym nawożeniem. Wyczytałam, że COmpo produkuje nawozy wielofunkcyjne- m.in nawóz do trawy z selektywnym herbicydem i nie wiem, czy za rok tego nie wypróbuję- za jednym zamachem obie sprawy załatwię
Zmykam, szybkiego czwartku życząc