Martusia- u Ciebie z podlewaniem masakra.. wygląda mi to na pracę na cały etat
Czytałam jednak, że szykujesz się do zakupu węża nawadniającego- zawsze to trochę ulgi dla Ciebie i ogrodu
U nas wczorajsza akcja z brakiem wody musiała mieć związek z tym ogromnym pożarem lasu w okolicy- dziś nie było żadnego problemu.
Moja gmina nic nie zarządziła- grzecznie proszą w komunikacie na necie. Ja ich tez
grzecznie prosiłam przez 4 lata o podłączenie do wodociągu w trakcie budowy, a teraz
grzecznie czekam na latarnie na ulicy i na asfalt od zakrętu do nas..domyśl się, jakie mam zdanie na temat ich prośby..
Pompa nadal nie wpuszczona do studni..zrobimy to chyba jednak z chytrości
Praca pompy w rachunku za prąd zapewne tańsza, niż mkw wody.. Szkoda, że nie zrobiliśmy od razu studni z wpuszczoną na stałę pompą- jednak wopaliśmy jedynie na cele budowlane i wydawało się to wtedy zbytnią ekstrawagancją..
Aniu- lilie są posadzone po 4 sztuki, ale one mają po kilka kwiatów na jednym pędzie, więc pewno wygląda jak spora kępa z daleka. Nie mogę się doczekać kolejnych lilii- nie będzie niespodzianek bo nic nowego nie dosadziłam, ale uwielbiam lilie! Liliowce też wyczekiwane, bo to będzie ich pierwsze kwitnienie.
U Ciebie pięknie kolorowo jest- w porównaniu do Twojego ogrodu u mnie ledwo na czym oko można zawiesić..
Haniu- no to jestem kwaśne jabłko
Oczywiście, że
smażing był
a powiem więcej..jak sie polewałam zimną wodą, to nawet chwilami było zimno
Jaskółki mieszkają- 2 parki. Nie wiem, czy zdobędą się na
jaskółczyństwo bo biedaczki uparły się na tą naszą lampę i szczególnie biedna jest parka od strony zewnętrznej. CHyba mocne upały i operujące słońce utrudnia im sprawę, albo majster pierdoła- kolejny raz odpadło im gniazdo
Siedzą sobie na półce/lampie, ale próby budowania boczków i zamknięcia gniazda od góry się nie udają. Lepiej idzie parce mieszkającej od strony ściany- im co prawda też troszkę odpadło, ale ogólnie lepiej się trzyma.
Wydaje mi się, że gładka powierzchnia lampy uniemożliwia solidne przyczepienie błotka.
Mieszkają cały czas- widze je co wieczór jak wyglądają z gniazda.. my z bólem serca codziennie zamiatamy grudki bota i jest mi ich strasznie szkoda! Nie wiem, czy doczekają się potomostwa, skoro ciągle kłopoty mieszkaniowe mają
Poszperałam na necie i można zamontować półki, na bazie których mogą budować gniazdo- chyba pomyślimy na przyszły rok o czymś takim, bo rozświergotane z nich towarzystwo i w sumie fajnie, że z nami mieszkają.
Gosiu- nie jadasz potraw z grilla..nawet kiełbaski?
My mamy grill elektryczny, więc kiełbaski, pieczone cukinie, przypieczony chlebek..a dziś Mąż zrobił hamburgery domowej roboty.
W domu jest wystarczająco gorąco- gotowanie byłoby chyba już gwoździem do trumny temperaturowej
Ja podkład na twarzy miałam chyba 2x w życiu- na studniówce i w dzień ślubu
Na co dzień jedynie mascara. Twarz i tak słabo mi się opala- co prawda mam krem z filtrem, ale bez przesady, żeby tak słońce blokował
Poza tym nie lubię podkładu- jakoś mi w nim "duszno".. a w pracy też czasami muszę sobie twarz przemywać- po piaskowaniu. Mimo maseczki i przyłbicy mam piach na twarzy- po takim zabiegu zmycie twarzy i usunięcie połowy fluidu dałoby piorunujący efekt..więc wolę być
saute
*********
Kolejny piękny dzień za nami. Upalny- tak jak lubię i niech wybaczą Ci, którzy źle tolerują upały
No dobra..może ciut za gorąco było w południe i tuż po, przez wzgląd na psiaka mogłoby być mniej upalnie- jednak jak na wolny dzień, w który do obowiązków należało opalanie lub chowanie się w domu, to jak dla mnie bomba
W południe byliśmy z Cygusiem w ogrodniczym- psina wywołała furorę. Najbardziej rozbawił mnie postawny mężczyzna, który na widok psiaka jadącego w wózku sklepowym zawołał do żony "zobacz- jaki słodziak"
Cygusiek był w swoim żywiole- stał na bacznośc w wózku i merdał ogonem do każdej zbliżającej się osoby. W sklepie woda lała się strumieniami na stragany z doniczkami- zaliczyliśmy kilka kąpieli pod szlauchem w trakcie zakupów, a moja zmokła kura (mokry łabądek) z radością przyjmowała okazywaną sympatię.
Po powrocie do domu Cygusiek urządził sobie gonitwę między krzakami bawiąc się z psem sąsiadów- dużym wilczurem, którego niedawno się bał. Moje chwalenie za dzielną postawę przyniosło taki efekt, że Cyguś teraz biega wzdłuż ogrodzenia rozemocjonowany i szczeka na wilczurka. Wilczur nie pozostaje dłużny- też lata jak poparzony, merdając ogonem i szczekając- ciekawe, kiedy sąsiadkę szlag trafi za to jego bieganie przy płocie.
Cyguś takich gonitw odbębnił dziś kilka, ale jest maluśki, więc nie zagraża krzewom. Biega tam zachwycony, że ma nowego kolegę.
Oczywiście się dziś opalałam- co robić, nie ma lekko, praca musi być zrobiona..
Jaka to ciężka robota- takie opalanie! Biorąc pod uwagę, że na słońcu spędziłam kilka godzin, to efekt nie jest powalający. Lekko opalone nogi i blada buzia
No dobra- głownie opalałam plecy, ale twarz też wystawiałam..a wygląda, jakbym twarz myła codziennie, a ręce raz w tygodniu- taka różnica w odcieniu
.
Od razu uspokajam- Cyguś nie siedział ze mną na słońcu! Dziś kontynuowałam szkolenie zostawania w samotności- my z P na patelnię, a Cyguś do sypialni spać. Mieliśmy go na podsłuchu- okno w dachu uchylone..i przez 2 godziny psina prawie nie piszczała. Szczeknął kilka razy w pierwszych minutach, po czym zrobiła się cisza. Jak poszłam do niego po 2 godzinach, to spał w legowisku.
Jak się nieco ochłodziło i zachmurzyło, wzięliśmy go na ogródek- diabelec jest nie do opanowania chwilami. Nic sobie nie robił z upału- oczywiście był co chwilę moczony wodą, a jego wyjście na ogródek oznaczało koniec mojego spokoju. Znajdowanie psiakowi rozrywek i wybijanie z góowy co ciekawszych pomysłów zajęło mi całe popołudnie
Jestem bardzo niezadowolona, bo z poidełka dla ptaków korzystają osy
Do miski z wodą dla Cygusia wpadła pszczoła- miałam psiaka na oku i w pewnej chwili zobaczyłam, że wyjął pyszczek z miski a na brodzie wisiała mu pszczoła. Nie użądliła- chyba się topiła i potraktowała go jak koło ratunkowe. On był zdziwiony, a ja w panice podbiegłam z odsieczą. Pszczoła jeszcze długo sie suszyła na źdźbłach trawy, a ja miskę Cygusia postawiłam przy swojej nodze, żeby pilnować przed owadami. Cholery można dostać- no żeby do psiej miski się pchać, na której nie ma jak usiąść, gdy obok stoi poidełko z kamieniem do wygodnego zaparkowania
Cyguś dziś zaliczył kolejny spacer- psina idzie dziarskim krokiem, z zadartym ogonkiem, a na widok mijającej nas dziewczyny cały się rozmerdał i chyba był rozczarowany, że nie wzbudził zainteresowania- oziębła jakaś, czy co..
Myślę, że tzw socjalizacja dobrze nam wychodzi- Cygusiek podchodzi do psów za ogrodzeniem..z rezerwą ale i ciekawością, czasem mocno rozbawiony. Na widok ludzi sie bardzo ożywia i zaczyna medrać ogonkiem.
Wczoraj poznał suczkę sąsiadów, Sąsiadkę i Jej syna- zadowolony dawał się głaskać, pobawił się z suczką i ruszył na zwiedzanie ogrodu. Dzielna z niego psina! Tyle sił przeznacza na odwagę, że na grzeczność już trochę brakuje
Jeszcze relacja z zakupó dzisiejszych. Niestety nie było tego, po co pojechałam- czyli szałwia Marcus. Rok temu upatrzyłam ją w Zielonych Progach..czy w Hortorusie...? Nie pamiętam- w każdym razie kupiłam wtedy lawendę.
Lawenda- temat rzeka.. Kwitnie już sadzonka od Ani..i mój karakan. Ewidentnie zrobiłam błąd za bardzo przycinając.. i bije się z myślami. Spróbować jeszcze raz z lawendą, czy "pójść" w szałwie
Ja myślę, że i jedno i drugie.. więc trzeba sie bujnąć do Zielonych po upatrzoną szałwię i zobaczymy, jak mi z nią pójdzie.
Z ogrodniczego nie mogłam wyjśc z pustymi rękoma- nie po to się tam ciągnęłam w upale.. Kupiłam więc niezwykle mi potrzebną margerytkę
i paproć Ursula's red- na kwiatek mam kilka pomysłów a w sprawie paproci pozostaje mi "jedynie" znaleźc nieco cienia
Nie sadziłam dziś oczywiście- pogoda niezbyt ku temu sprzyjająca.. Nie mam zdjęcia paprotki
Za to jest kilka innych..
Chyba udało mi się w miarę uchwycić czerwień liliowca...
zakwitł liliowiec przy pomarańczowych liliach- no cóż.. tego się obawiałam
sam w sobie jest ładny- taki łososiowy róż
jednak na tle pomarańczowych lilii nie stanowi ozdoby- jesienią będzie przeprowadzka
liliowce od Pawła
czy Hania widzi, jak piękna i okazała jest jedna z rozplenic z zeszłorocznych darów
Nie miała kłosów rok temu- po rozmiarze domyślam się, że to może być Moudry..
miejsce bez kory czeka na turzyce Frosted Curls, ale nigdzie nie mogę dostać
Oczywiście wiosną widziałam, ale zanim się zebrałam do zakupu, to już nie było..i do tej pory nie ma
rozkwitają kolejne lilie
następne już w kolejce- tutaj są 4 sztuki, dwie bordo i dwie różowo białe- obłędnie pachnące.
przegląd samosiejkowych bratków
ogrodzenie całe w pąkach..
i jeszcze więcej pąków..
pierwszy łaskawca- tydzień spóźnienia, co najmniej..
Red Baron- trawa, którą baaaaardzo chciałam mieć!
kolejna kępa..
Vanilka na tle powojnika SSL
przed nią hakone Naomi- chyba dokupię jeszcze jedną w nogi rozchodnikom, wkurzę się, jeśli mi hakone nie przezimują!
EDIT..chciałąm edytować i dorzucić kilka zdjęć- nie da się, więc produkuję następny