Forum Ogrodnicze Oaza

Nie mam pojęcia dokąd powędrował mój post skoro tu go nie widzę... ubolewałam nad Twoim klonem, próbowałam pocieszyć i wcięło...
Mam nadzieję, że nowe zakupy trochę poprawiły Ci nastrój
Wkleiłam kilka fotek Burej u siebie.

Lucynko chyba widziałam Twój post u Kasi Robaczka

Monika jakie zimno, jaka burza , tylko wiatr się zgadza

Mój post też zginął
Pytałam co sądzisz o ZP, bo mam zamiar podjechać do nich.
Szkoda drzewka.
Bardzo dobrze Cię rozumiem, bo mnie szkoda każdej roślinki, która wypada
Nie powinnaś narzekać na pogodę.
Wykorzystaj ją na widłowanie.
W przyszłym tygodniu ma być dużo goręcej

markita wrote: A to genialna jestem, zaraz sprawdzę hihihii

Margo2 wrote: Mój się już znalazł

Gosiu, Aguś..-jesteście super, dziewczyny Do jakiego wątku nie zajrzę, jakaś wiadomośc do mnie

Aguś- już sobie przeczytałam u RObaczka- dzięki
Psinkę już widziałam u Ciebie- jaki słodziak i te uroczo klapnięte uszka.. Ciekawe, czy tak zostaną- chociaż mogłyby zostać, tak przesłodko wygląda.

Martuśka- zimno jest jak diabli! Wiatr wieje i nawet w dresie nie dało się wieczorem wyciedzieć- też mi lipiec..phi!

Gosiu- do ZP chyba jechać warto.. Wybór spory a sadzonki niektórych roślin całkiem okazałe. Zdaje się, że się wybierasz
Widłowanie może zaczniemy jutro, ale nie jestem pewna..coś kiepsko się czuję
Cieplej mogłoby być- niezbyt miło pracuje się w zimnym wietrze- ja zamawiam ciepło..może sie ograniczyć do mojej wsi

Nie, nie może się ograniczyć tylko do Twojej wsi ... powiedzmy, że może się to ciepełko ograniczyć do obszaru w promieniu 15 km od Ciebie . Ja też nie wyrabiam - wczorajsza pogoda mnie załamywała . Jedyny plus, to to, że podlewa ... ale po co 10 razy dziennie .

aguskac wrote:
Mój też

Nie wiem jak to się stało.
Wczoraj 2 razy przeglądałam wątek
Jak będziemy się wybierały to dam znać, chociaż czasu może być mało, bo to po drodze

Pogoda powoli sie poprawia..tak więc rozpoczęliśmy dziś widłowanie. Delikatnie, na rozgrzewkę..ale już coś dłubnięte.
Oczywiście nie obyło się bez niezwykle cennej pomocy Cygusia.. Wieczorem jedziemy do kina ze znajomymi, więc żeby psina nie nudziła się sama w domu zbytnio wypoczęta, postanowiłam dac mu nieco rozrywki w ciągu dnia..żeby miał o czym śnić, jak nas nie będzie.
Co ten psiak wyprawia..atakuje grabie, szpadle, widły. Na szczęście daje się odwracać jego uwagę każdą wyrwaną kępką chwastów..a i sznurek przywiązany do ogrodzenia jest dość zabawny
Utrapienie nasze już smacznie śpi, więc możemy pozwolić sobie na wychodne.

Niezadowolone z naszego widłowania są trzmiele- niestety ich ulubiony chwaścik rósł na naszej drodze Mam nadzieję, że jakoś je przebłagam, bo dziś przyjechały nowe kwiatuszki- jeżówki Milkshake i Secret Affair. Rośliny nieco wytarmoszone w transporcie, parę kwiatków się złamało..tak samo, jak i patyczki bambusowe, ale ładne okazałe sadzonki i nawet jak ten sezon odchorują, to w kolejnym powinny się ładnie rozrastać.








Niepocieszona jestem jedynie, że głupi klon się złamał bo teraz mam tylko kłopot. Jeśli będziemy coś sadzić na jego miejsce, to jeżówki muszą poczekać w doniczkach bo inaczej będą stratowane.. Tak samo niewydarzonej limki nie mogę wymienić na nową- bo tez rośnie na drodze przenoszenia drzewa. Ehhh..jednorazowy pech a jaka reakcja łańcuchowa się z tego zrobiła. No nic. poczekalnia rośnie w siłę



Dorciu- ja słońca i ciepła nikomu nie żałuję, nie chcę jednak swoich życzeń zbytnio rozszerzać, bo niektórzy nie cieszą się z upałów.. Jeśli Ty sobie życzysz..to proszę CIę bardzo- niech grzeje nam obu

Wczorajszy dzień też zaliczam do paskudnych- słońce przeplatane deszczem a nawet burzą i ciągły wiatr- obrzydła pogoda i oby za szybko sie nie powtórzyła!

Gosiu- w razie czego jesteśmy w kontakcie

Dziś w ramach urlopowego odpoczywania idę do pracy Z jednej strony niezbyt mi się chce..a z drugiej dobrze, że się stąd ewakuuję- wiatr wieje okropny..Mam już tego serdecznie dosyć i patrzeć na to nie mogę.
Porywy wiatru doprowadzają mnie do szału- co za durny rok.. Czuję się, jakbym mieszkała w strefie huraganowej

U nas za to ciągle pada, obrzydliwość. Dziś było 12 stopni w południe, napaliłam w piecu, bo się wysiedzieć w domu nie da. Bura nie chce wychodzić nawet za potrzebą, trzeba ją sposobem wyciągać na chwilę na dwór. Po trawie stąpa jakby ją gryzła w nogi. Niestety 2 kałuże i w domu dziś zrobiła
Urządzają sobie dziś za to z Lenką gonitwy po domu, nie wiem co to będzie jak zdoła wskoczyć na kanapę i łóżko. Kotka będzie miała kłopot gdzie się skryć.
Teraz za to śpią jak aniołki. Oby jutro pogoda się wreszcie poprawiła, bo mam dość kiszenia się w domu i zwierzaki także!

Deszcz Cygusiowi raczej nie straszny, ale też się zastanawiam co to będzie, jak sie pogoda popsuje tak na serio..jesienno-zimowe klimaty się zaczną.
Cyguś bardzo chętnie wychodzi na ogródek- sygnalizuje potrzebę wyjścia i wcale nie biegnie z siuśkami na rabatke, a zwiedza, zaczyna się bawić.. Ewidentnie ciekawość i nuda gna go na ogródek i do tego ogląda się na mnie.. No- ja siebie w jesienne słoty na ogródku nie widzę

U Ciebie to już w ogóle wesoło, skoro zwierzaki się po domu ganiają Zapowiada się, że zimowe wieczory będą u Was dłuuuugie i pełne zamieszania Może do tego czasu Bura nieco wydorośleje..

Cygusia właśnie rozsadza energia a ja zamiast usiąść sobie spokojnie muszę się bawić piłką. DObrze, że psina trochę się nauczyła przynosić ją do mnie- pierwsze zabawy zabawkami wyglądały tak, że rzucałam i sama musiałam po nie chodzić, bo pies biegł..ale zostawiał i wracał do mnie sam ..sama rzucałam i sama aportowałam:funnyface:

Wczoraj faktycznie wiało niemiłosiernie
Ale mimo to po pracy udało mi się wyjśc do ogrodu.
Nareszcie obcięłam bukszpany
Już wyrosły za bardzo i jeszcze kilka dni i byłoby za późno.
Jak widłowanie?
Duzo jeszcze zostało?

Dużo zostało, dużo.. Niestety. Trochę podziałaliśmy w środę, wczoraj byłam w pracy i dopiero dziś się zabrałam za pracę. Zrobioną może mamy 1/3..niestety pogoda wyjątkowo niesprzyjająca- zaczęło padać
Mnie chyba cholera strzeli- lipiec, a ja w dresie z bluzą zapiętą pod szyję

*********
Chciałam uprzejmie donieść, że u jaskółek był bocian


Słyszę też dobiegające z lampy cichutkie kwilenie

Deszcz przestał padać..widły wołają

Dla mnie teraz za zimno na prace w ogrodzie . Wiatr głowę urywa. Mam nadzieję, że coś się zmieni bo nie wyrabiam . Właśnie wyeksmitowałam z domu dzieci i chciałabym jakoś ten czas spożytkować - ale nie na siedzenie z ciepłą herbatką pod kocykiem, przy kominku .

Dorciu..dla mnie też za zimno i w ogóle do bani, ale czas goni. Mąż ma wolne do wtorku i musimy to zrobić- czy chcemy, czy nie..
Szlag mnie trafia..ale u Ciebie..hmmm... dzieci nie ma..kocyk i kominek jest..

Ja się wystroiłam w moje stare dresowe pantalony, pamiętające jeszcze malowanie przed przeprowadzką. Czekały na jakąś specjalną okazję-szkoda, że trafiła się w lipcu do prac ogrodowych (skandal, żebym musiała sie ubierać na cebulkę), a nie w grudniu np do kolejnego malowania.
Planujemy kolejne malowanie u nas- salon musimy przemalować. Mąż coś przebąkiwał o sierpniowym weekendzie, ale miesiąc za mało weekendów ma więc pewno stanie na grudniowym urlopie. Nasze urlopy prawdziwie polskie- malowanie, remoncik

My też mamy w planach malowanie... tym razem sypialni . Chcemy teraz w bezdzietnym sierpniu .
Jak tak zaczęłam myśleć o tych planach na sierpień, to nam może zabraknąć dni, a nie tylko weekendów ... dlatego kominek, kocyk i męża muszę odłożyć na grudzień .

Biedny Mąż.. mój ma jeszcze gorzej, bo i na grudniowe wolne dni mam plany

A co takiego planujesz, że miesiąca braknie..kolejne rewolucje ogrodowe ?