Chyba zapomniałam drogi do swojego ogródka
.
Zlot w Firleju odbył się i było bardzo fajnie, takie wrażenia wywiozłam.
Teraz trzeba wracać do rzeczywistości i do chwastów.
Tak gdzieś o tej porze przeżywam załamanie,
bo uświadamiam sobie, że tego zielska nie przerobię
.
Póżniej chyba się trochę zobojętniam
.
Edyta, teoretycznie to irysy są w odmianach,
konkretnie w 21 odmianach a praktycznie to jest kilka powtarzających się
.
Nie pokuszę się o nazwanie ich w tej chwili, bo nie mam pod ręką magicznego kajeciku.
Bordowa piwonia do Buckeye Belle [brawa dla Uli].
Ula, ja może pomyliłam kotki, siostra tak opowiada o tych swoich kotkach
,
to pewnie kocia babcia tak zabalowała w młodości durnej
Drzewa tworzą pewien klimat, zawsze mi szkoda, jak coś się wycina,
ale do wszystkiego można się przyzwyczaić
.
Teraz żywopłoty mnie przytłaczają [po wichurze mocno roczochrane], ale kosiarza jakoś to nie rusza
.
Bożenko, pewnie typowej łąki kwietnej nie będę miała,
bo już nie mam siły zaczynać tam urządzania od nowa,
ale wsieję jeszcze trochę dzwonków, maczków i chabrów - już upatrzyłam chabry na nasiona
.
Arleto, 'babcina' róża to już spory potwór i na dodatek kolczasty mocno,
ale trzeba jej przyznać, że ładna jest, bestia
Z piwonii nie rezygnuj, może są posadzone zbyt głęboko,
pączki powinny być nie głębiej niż 4 cm pod ziemią, inaczej nie kwitną.
Mój tegoroczny nabytek - Gay Paree; nie wygląda jak te w necie,
no cóż, albo jeszcze kwiat nie nabrał właściwej dla odmiany formy, albo ja dałam się nabrać
.
Dalu, ja [teoretycznie] zaskrońców się nie boję
.
Puszczam przed sobą straż przednią [psa] tak na wszelki wypadek,
wolę zobaczyć węża zanim na nim stanę
- one schodzą nam z drogi.
Trochę spory mój ogród i nowych rabat nie planuję
a taki duży płaski kawałek koszonej łąki nie wyglądał dobrze,
'podwyższona'prezentuje się lepiej, jak mi się znudzi, to kosiarz skróci
.
Ewa, sok brzozowy to już nie teraz, w przyszłym roku, w marcu - kwietniu,
w zależności od pogody. Mąż nawiercił w drzewie dziurkę,
w którą wetknął wężyk kupiony w sklepie z częściami samochodowymi
a drugi koniec do butelki. Kiedy pojawiają się liście, brzoza przestaje 'płakać'
i już wtedy nic się z niej nie wyciśnie
.
Paweł, miło to czytać, ale wiesz, ja gaduła jestem, to mi łatwo przychodzi
.
'Bolestraszycka' nieco przejrzała, bo wreszcie dotarłam tam z pieleniem
Jolu, kiedy witki wyschną to robią się kruche i po zawodach.
Ja też gonię w pietkę, czasu ciągle brakuje, ale to chyba tak każdy ma o tej porze roku.
Róże kwitną, te pachnące, stare, przymierzam się do konfitur z różanych płatków.
alba lokalna
Kwitnący szpaler z przyszłością
William Baffin [ten akurat nie pachnie]
Comte de Chambord
Jacques Cartier
Gipsy Boy
Mme Hardy
Souvenir du Docteur Jamain
I jeszcze mój kwitnący styrakowiec dla artamki.
Ewo, ja też znam wiele ogrodów z widzenia
.
Jestem dość powściągliwa w prowadzeniu wątku,
za wiele tych stron nie ma w porównaniu z bardziej pracowitymi ogrodniczkami
.