Edytko, ja też się na wężach nie znam, ale spotykam je na całej dzałce,
więc sądzę, że przeniesienie kompostownika niczego nie zmieni
.
Dodam tylko, że Klementyna ma już nie tylko siostry i braci, ale i dzieci
.
Dorcia, Zygfryd 'tys piknie'
.
Bukszpan został przycięty, już trochę widać róże, wypadły mi ze dwie po zimie
.
Ta zielona obwódka daje fajny efekt w nieciekawej porze roku, choć mój mąż mówi, że to trochę taki 'odpust'
Olu, u nas też badzo sucho, podlewam, idę przełożyć węża,
tego od podlewania, nie zakrońca
.
Zaskrońce są pożyteczne, schodzą nam z drogi, niektóre stawiają się psu i syczą ostrzegawczo,
tak sobie przez jakiś czas trwają we wzajemnyym straszeniu, a ostatecznie wąż umyka za siatkę.
Pies czuje się bardzo pożyteczny, pracuje jako moja straż przednia
, bardzo go chwalę
.
Marta, trochę obawiam się spotkania psa z kotem, ale mam nadzieję,
że przyzwyczają się do siebie, na początku będzie kot domowy a pies podwórkowy [latem i tak nocuje na dworze].
Przez te upały wszystko tak szybko przekwitło, żywopłot tawułowy przydałoby się teraz podciąć, ale kiedy ???
Teraz róże kwitną, te cudnie pachnące historyczne, np. taka nn wykopana spod płota w miasteczku.
Mój M, [nieogrodowy przecie] twierdzi, że to najpiękniej pachnąca róża.
A takich kwitnących i pachnących jest więcej.
To 'babcina', ciemniejsza, ale też pachnąca.
Zrobiłam zdjęcia porównawcze róż nn ze znanymi odmianami;
Marta - artam, zabrakło mi kartonów zbieranych całą zimę, nawet mąż mi dokupił
dwie rolki tektury falistej, ale to nadal za mało na mój ogród.
Czasu też mi brakuje, bo pielenie bez końca.
Alem się napracowała - widać urobek - a to kropla w morzu .......
Mamy trochę mniej pracy z koszeniem, bo nie kosimy całej łąki,
tak ładnie faluje na wietrze, robi się powoli kwietna,
bo wsiałam nasiona drobnych dzwonków i już je widać,
no na zdjęciu może nie, ale ja je widzę w realu, i jeszcze białe margerytki tam są.
Teraz wypatruję siedliska chabrów i maków, by zebrać nasiona.
A za falującą trawa rabata inspirowana 'Bolestraszycami'
Aga, M. już tacy są, że koszą, co nie trzeba - trzeba się z tym pogodzić,albo samemu kosić
Pies broni kompostownika przed wężami, to dla nich wielka pokusa, bo darmowa stołówka z dżdżownicami.
Mnie wypadły 2 róże w różance, ale w całym ogrodzie nieco więcj, no cóż, miejsca mi już brakowało ....
Nie,
Gosiu - 4 koty to przesada, mój jest jeden, to zresztą kotka, ta z 'L' na nosie - LUNA.
Na razie jest jeszcze z matką i braćmi
.
Django też szczeka na koty, ale ze swoim ma się zaprzyjaźnić, tylk jeszcze nic o tym nie wie
.
Ewo, kotkę zamówiłam u mojej siostry, kotka przechytrzyła ich i ''zabalowała' w sylwestra,
ale wszystkie kociaki są zamówione.
Do węży trzeba się przyzwyczaić, zresztą ich aktywność już się kończy, latem praktycznie ich nie spotykam.
Ula, nornice mają się chyba dobrze, tyle dziur widuję na rabatach.
Obawiam się, że węże jedzą pisklęta, bo słyszę ptasie wrzaski w żywopłocie.
Płotki jakieś są, choć przy warzywniku nie zdążyłam wiosną upleść.
Mam nadzieję,
Marysiu, że u nas będzie podobnie, że pies kota zaakceptuje.
Nie wiem, jak na węże zareaguje Filip, już niedługo przyjeżdża na wakacje.
Arleto, przez jakiś czas kot będzie tylko w domu, jest jeszcze malutki.
Węże przed ludźmi uciekają, schodzą po prostu z drogi, ale przed psem już nie
ale i on czuje respekt, bo zachowuje dystans, choć szczeka i straszy.
Ja też lubię swój ogród w bieli tawuł i głogu, wtedy jest taki elegancki.
Biało kwitną kaliny, choć to też już przeterminowany obrazek
a teraz hortensja pnąca, która na dodatek bardzo przyjemnie pachnie.
Nie wszyscy boją się węży, niektórzy to nawet specjalnie 300 km przyjeżdżają
i szukają węża w kompostowniku i okolicy, tym razem ich trud został nagrodzony