Witam po dłuższej przerwie
Monik, Ewciu, Moniś, Agunia dziękuję Wam z całego serca za wsparcie
Kicię pożegnaliśmy w piątek 29 maja. Pozwoliliśmy jej odejść, mimo że serce pękało na kawałki. Okazało się że odeszła w ostatnim momencie, przed najgorszym z cierpień-płyn który wypełniał jej brzuszek dotarł do płuc. Następne kilka, kilkanaście godzin byłyby dla niej koszmarem i tak prowadzącym do nieuniknionego...
To był dla nas szok, że choroba postępowała tak szybko, a jeszcze zaledwie pół roku temu była na kontroli i strzyżeniu u weterynarza i było z nią wszystko w porządku. Niestety nowotwór nie dawał żadnych oznak swojego istnienia. Wyniki badań krwi miała wzorowe.
Pierwsze kilka dni po jej odejściu nie mogliśmy normalnie funkcjonować. Dzieci po raz pierwszy miały bardzo smutny Dzień Dziecka.
Kicia nie była duszą towarzystwa, raczej samotnicą, ale zawsze miała nas na oku. Może to wynikało z jej charakteru, była mieszańcem kota norweskiego. Przytulała się tylko wtedy, kiedy ona chciała, szanowaliśmy to. Ale zawsze witała nas radośnie rano, czy po pracy. Pilnowała swojego podwórka, nie pozwalała panoszyć się obcym kotom, stoczyła z nimi niejedną walkę.
Przyniosłam ją do domu w sierpniu 1999r., 4-tygodniową kuleczkę o niebieskich oczkach. Jej mama nie chciała jej karmić, dlatego trafiła do nas tak szybko. Pamiętam jak dziś naukę karmienia, korzystania z kuwety. Pamiętam, że jako młody kociak uwielbiała przyczaić się w przedpokoju, żeby móc zapolować na nasze stopy. Uwielbiała to.
Kiedy przeprowadziliśmy się na wieś, do domu z podwórkiem, dało się zauważyć że Kicia jest w swoim żywiole. Szybko nauczyła się, że nie wolno wychodzić za bramkę. Trzymała się domu, uwielbiała spędzać czas w ogrodzie. Godzinami wylegiwała się pod różnymi krzakami, na swoim kocyku, od czasu do czasu sprawdzając co porabiam w rabatach.
Nie mogę przyzwyczaić się do tego, że już jej nie ma...
Kiedy upłynęło te 16 lat... nie wiem. Mam tylko nadzieję, że Kicia przez te długie lata swojego kociego życia była szczęśliwa...
..................................................................................................................
Kociarynko, witam serdecznie. Po tulipanach zostało już tylko wpomnienie i zdjęcia, zresztą po irysach również. Mam tylko trzy odmiany tych wyższych, z czego jedna postanowiła w tym roku zastrajkować i nie zakwitła.
Co w ogrodzie? Susza. Wody w zbiorniku na deszczówkę zostało niewiele, a w kranach spadło ciśnienie. Ratuję co się da. Tak wysuszonego trawnika jeszcze w czerwcu nie miałam. Rośliny mają w tej sytuacji pierwszeństwo w kolejce do podlewania, trawnik musi poczekać na deszcz, tylko gdzie on się podział.
Kwitną głównie szałwie, bodziszki, kocimiętka. Zaczynają goździki, jaśminowce, lawenda, maciejka.
Udanego tygodnia