Dobry wieczór,
foccacia wyszła z pieca (ależ pyszna, chciałoby się ją pochłonąć w całości!), zupa kalafiorowa na kuchni, a ja czuję się wyczerpana... za dużo energii kosztował mnie weekend, zwłaszcza, że ból nie odpuszczał.
Ozdobiłam wczoraj pięknie donice frontowe... wokoło, w poziomie, sosenkowe gałęzie, w środku dużo czerwonych łodyg derenia, szyszki... może przychodzić zima
Haneczko, nie dziwię się że życie poszło w odstawkę! Nowy domownik wymagający uwagi i troski... oby Ziuta szybko poczuła się jak u siebie!
Nie przejmuj się jedzeniem... jeszcze będzie czas na frykasy
Inwentaryzujesz igły! I dobrze, tego dobra nigdy za wiele!
Tak, do tarty czekoladowej dodaję Oreo, w całości zmasakrowane
Moniko, weekend mija dobrze chyba... udało mi się dużo zdziałać, z czego jestem zaadowolona, jednak ponieważ dopiero usiadłam, to jakoś mało czasu na odpoczynek. Ja się chyba lubię tak zajeździć...
Przygotowujesz duże święta chyba, skoro już zbierasz siły do przygotowań
Mróweczko, pysznie brzmi jedzenie przygotowane przez M.
Ja często robię łososia - już się w nim wprawiłam i potrafię go dobrze i smacznie podać.
Miłego!
Gosiu, wena Ci siadła i zrobiłaś to, co zrobiłaś? Pyszności
Ja też tak mówię
Dania same wychodzą spod ręki, a ja narzekam, że bez polotu własnego...
Ot, perfekcjonizm może kiedyś człowieka zadusić...
Magda, wiesz jak to jest z Gosią
Wegetarianizm Wam córka funduje? No cóż, mnie często od mięsa odrzuca, ale lubię mieć wybór, więc nie rezygnuję z niego całkiem.
Dalu, piękne odświeżenie! Fryzura, ciuszki... mam nadzieję, że poza tym, weekend leniwy i sympatyczny...
Paweł, Ty nie lubisz gotować? Nie uwierzę
Wokół babcinego domu...: