Forum Ogrodnicze Oaza

Shirall wrote:
Ale jak, tak jak w starych niemych komediach???
Hmm, Ty możesz już tego nie pamiętać

Danielo

Siberio hihihi no nie tak, w szkole podskoczyłam bo coś musiałam dosięgnąć zaś biegłam do tramwaju bo inaczej by mi uciekł hehe no nie pamiętam, ale takie filmy znam......bo czasami z rodzicami sobie oglądamy

kolejny dzionek na działce, rano nawet mama ze mną była, fakt, że tylko zajrzeć bo jeszcze jest osłabiona ale była i się naładowała słonecznie no i ogrodowo
dziś walczyłam z różami i ich obcinaniem......dłonie to wyglądają teraz jakby mnie kot zaatakował.......ale wszystkie krzaczki, poza pnącymi zostały obcięte o połowę bo takie potwory porosły, że strach i szok......a ja dałam im tylko nawóz jesienny i je karmię wiosennym nawozem i potem biohumusem.....a tu takie monstra rosną
jedną musiałam obciąć bardzo niziutko zaś jedna róża została podkopana przez kota i zostawił tam niespodziankę no i ją spalił........i to Zwergkonig........buuuuu a tak na niego polowałam
potem poszły powojniki, budleje.......zaś moja budleja prowadzona na drzewko bez problemu przetrwała zimę i wymagała tylko kosmetycznego cięcia
w czwartek ciąg dalszy prac bo mam wolne.......dalsze cięcie i porządki

wiosenki ciąg dalszy......

Przy takim tempie róże będą kwitły pod koniec kwietnia

Shiralciu - a to już trzeba ciąć róże? Hmm, nie wiedziałam... myślałam, ze jak się zaczną zielenić...

Ja tam z cieciem poczekam na forsycje. Przycielam tylko ped rhapsody, bo zaraz mialabym roze na kiju

Martusiu, jak Ty będziesz tak karmiła swoje róże, to rzeczywiście wyrosną Ci drzewa różane
A do tego jeszcze takie ciepełko w tym roku, że wszystko będzie rosło i kwitło, że hej!
Żeby tak jeszcze trochę deszczyk popadał...

Siberio hihi no chyba tak

Kasiu......róże tniemy jak zacznie kwitnąć forsycja....no a u sąsiadów właśnie zaczynają
no i nie cięłam całych, tylko o 2-5 oczek, bo niektóre urosły do monstrualnych rozmiarów i musiałam je ujarzmić i teraz mieć po 2 metry czy 1,8m, mają po 1-1,2 m

Green forsycja już powoli zaczyna.....

Dala oj zgadzam się.....deszczyk się przyda bo jak na razie latam i podlewam wodą z baniaka, bo mam taki 50 litrowy ale już połowa została a roślinki tylko lekko podlane, najwięcej dostały tylko te nowości no i rodusie, azalki.....reszta czeka...podobno w weekend ma padać


dzionek na działce........było cieplutko i to bardzo bo pracowałam w krótkim rękawku, ba nawet udało mi się posiedzieć 20 minut na słoneczku i się naładować, potem szybko do domu bo musiałam iść na szkolenie
do sprzątnięcia i przekopania pozostał tylko warzywnik no i muszę zrobić porządek z trawnikiem ale do tego potrzebna będzie nowa kosiarka.....stara się rozjechała, w weekend jadę po nową

dzisiejsza wiosenka

Piekne iryski

Marta,
ale pędzisz z robotą!! Zdążyłaś TYLE zrobić - róże przyciąć, powojniki też itd. Ale z Ciebie niewyżyta Ogrodniczka Ja podciąłem dopiero kilka róż i powojników, w ten weekend niestety nie mam czasu (choć W KOŃCU ma popadać więc nie żałuję tak bardzo)
Hehe, witaj w klubie podrapanych rąk (no po prostu nie lubię w rękawicach pracować - muszę własnymi rękoma pomacać każdą ) Ale wielkokwiatowe i rabatówki przycięłaś jak trzeba, czyli nisko? Oj tak, pierwsze kwiatki forsycji rozkwitają tu i ówdzie... za kilka dni forsycje dadzą czadu! (np. na skrzyżowaniu ul. Kórnickiej i JP II są ładne paski forsycji)

A myślałam, że tylko ja nie cierpię rękawic . Róż jeszcze nie cięłam, ale po skubaniu starych listków dwa tygodnie temu, do dziś wyciągam końce połamanych kolców spod skóry . Tylko do cięcia rugosy włożyłam rękawice i to skórzane, bo nijak nie dawało się do niej podejść

U Ciebie jest jednak cieplej, ciekawe, czy te rózyczki zakwitną pod koniec kwietnia
Markita, a Ty już cięłaś róże

markita wrote:
Czyżby komuś okulary były potrzebne
Przecież wyraźnie napisałam, że przycięłam tylko rugosę, sztuk jeden

Green no piękne, myślałam, że mi zaginęły podczas rewolucji koło winogron a tu taka niespodzianka
są po prostu przeurocze

Adrian hihi no pędzę bo mam ogrodowe ADHD czy Gartenfieber jak to mama mówi.......już się doczekać nie mogę kiedy mogę choć na 2 godzinki wyskoczyć na działkę i coś porobić.....a jak na razie mam wolne tylko czwartki weekendy ale jak tylko zrobi się ciepło rano, bo jeszcze bywają chłodne noce to będę chodzić od rana a potem do pracy
no jutro mam imprezę rodzinną to nawet się cieszę, że popada....zaś w niedzielę jadę odebrać różyczki od Ewci i po kosiarkę hehe ręce mam podrapane przez róże i przez mojego Małego futrzaka......normalnie ma pazurki jak szpilki i jst bardzo ruchliwy.....zaś rękawice są fajne dopóki nie zaczynają się wczepiać kolce i wtedy się można wściec
no nie nisko ale tak na 60 cm......bo jakby co to i tak jeszcze je podetnę potem

Martuś
ja się zastanawiałam jak mam podejść do Sekela i do Goldilocks.....bo urosło mi monstrum i kolce to mają......to wzięłam taki sekator jak do gałęzi i nim cięłam......

Pierwszy Dzień Wiosny.....jej jak super!
poleciałam jak wariatka na działkę i bym pewnie znowu buty zgubiła w błocie ale co mi tam........od niedzieli tylko do pracy i do domu zaraz bo byłam podziębiona.......jakąś epidemię w szkole mamy i nie ma połowy dzieciaków ani nauczycieli a ci, co chodzą to psikają, kaszlą i niestety nie da się uniknąć zarażenia.....no w niedzielę jeszcze zmokłam to niestety i mnie dopadło
a dziś lot na działkę by posadzić róże, posprzątać i posiedzieć na działeczce i wypróbować swoją, nową zabawkę........czyli kosiarkę ręczną, taka śliczna jest - czerwona
no tego ostatniego to nie zrobiłam, bo godzinę sprzątałam i walczyłam z pawilonem.......no przez tą ostatnio wichurę.......no odleciał mi, mimo, że był przymocowany do ziemi......pół metra
trza było widzieć moją minę jak zbliżałam się do działki.......co u licha, pawilon mi się skurczył czy co?.....krok dalej.......czemu kosz z narzędziami jest widoczny skoro był w pawilonie?.....kolejny krok.......on się chyba nie połamał?.........krok ostatni przed biegiem......do licha przecież pawilon nie był tak blisko kompostu!!......tutaj takie oczy.... i lot do furtki, potem lot do pawilonu a tu..... a potem i telefon do mamy.......myslałam, że mi zaraz padnie ze śmiechu....zimę przetrwał bez problemu, 2 wichury też ale tej już nie.....musiało się gdzieś powietrze dostać i pawilon zamienił się w.....balon
żadnych strat na szczęście nie było ale przesuwanie w pojedynkę pawilonu ważącego ponad 20 kg to było wyzwanie

zaś roślinki......no cóż.....

Alez slicznie
Shiralciu: najwyrazniej masz wedrujacy pawilonik

Marto
Śliczna ta Twoja dzisiejsza wiosenka
Piękne zdjątka i fiołeczki Ci już kwintą,ja lubię te maleństwa

Green hehe no najwyraźniej......ale już sobie nie powędruje

Aniu

dzionek dziś super.......nawet po południu słoneczko wyszło to się fajnie na działce pracowało
pawilon uszczelniony na sicher, kranik zamontowany i porządki.......jeszcze teraz tylko czeka mnie koszenie trawnika i przekopanie warzywnika i takie tam......

a na działce coraz więcej kolorków i nowych roślinek......













hehe zaś coś takiego zobaczyłam jak odgarnęłam dziś korę, tam gdzie zimowała lilia św. Antoniego.....

zaś róże....fiu fiu.....tempo, tempo