Forum Ogrodnicze Oaza

Mój kastrat też rządzi Obcego kota nie zobaczysz w okolicy.
Kiedys jakiś biedak się zapędził. Kudły długo fruwały po ogrodzie

katja wrote: No właśnie
A mój sobie upodobał zeskakiwanie z parapetu na zagłówek kanapry z wysunietymi pazurami
No M znieść nie mógł zupełnie
Mam taki cichy plan w jakięjś biliżej nieokreślonej przyszłości a wiem, że czas taki nadejdzie
Kolejny pis i nowy kot za jednym zamachem, aby się razem chowały
Z tym moim rozpieszczonym, nienawistnym do kotów szans zupełnie nie ma

Wracając do róż ... skoro żadna nie wymarzła, to znaczy rewelacja U mnie, choć ze sztka w zgodzie wymarzło sztuk kilka Oczywiście przycinasz wiosenką dopiero?

A kocice jakie wredne potrafią być
Ja akurat do swojego kocura zastrzeżeń nie mam. Wykastrowany przed osiągnięciem dojrzałości niczego nie znaczy, żyje w zgodzie ze wszystkimi zwierzętami domowymi, myszy łapie ( no, tu akurat mógłby się lepiej postarać ) i używa drapaka.
Za to moja kocica . Fochy miała od zawsze, choć żadna z niej hrabianka, dachowiec zwykły , ale maniery wielkopańskie . Do brudnej kuwety nie wejdzie za skarby, a ja przecież nie zawsze zdążę , więc korzysta z ... wanny, ostatecznie może być podłoga w kątku za drzwiami
W dodatku nie cierpi zostawać sama w domu, nie daj Boze urlop jakis . Wtedy potrafi zalatwic sie na kanapie . Dobrze, ze chociaz drapaka uzywa

Kasiu oglądając Twoje róże coraz bardziej nabieram ochoty na róże o kwiatach pojedynczych, są takie delikatne, myślę, że idealnie pasowałyby do mojego ogrodu tworzonego w stylu angielskim, bardziej niż posiadane przeze mnie wielkokwiatówki.

Znacznie praktyczniej jest tworzyć ogród we własnym stylu, wtedy można mieć w nim to co się lubi

Siberio tyle tylko, że styl angielski to jak najbardziej styl odpowiadający temu co mi w duszy gra.

Gosiu, chyba wszystkim podobają się gigantyczne angielskie ogrody zakładane wokół pałaców przez wielu ogrodników
Tylko jak to przełożyć na niewielki ogród przydomowy?
Budować bylinowe rabaty z kaskadowymi nasadzeniami???
Właśnie tak sadziła kwiaty moja babcia Polska wieśniaczka z krwi i kości
Czy mam mówić, ze miała ogród w stylu angielskim? Ona o nim w życiu nie słyszała
Ja mam po prostu alergię na te nazwę, wolę styl polski, bo mi nie zalatuje snobizmem

Margolciu, Dorotko, kastraty górą . Dyziek też kastrowany, też rządzi, ale... nami, w szczególności moim M.

Jolu, pis i kot to chyba dobre skojarzenie .
A serio, to nie miałam nigdy psa, tym bardziej psa i kota. Nigdy nie wiadomo, jak zgra się taki duet, ale czytałam, że często jest to wielka miłość .
Róże przycinam wiosną, przyznam się, że w ogóle jesienią, to ja mało robię . Kopcuję, okrywam co trzeba, grabię liście, ale niedokładnie , ścinam malwy wielkoludy, zostawiam suche kikuty bylin i wyjeżdżam. Wiosną przynajmniej wiem, gdzie co rosło , no... od roku stosuje znaczniki .

Marto, słyszałam, ze kocurki są bardziej przymilne, ale zdania nie mam. Kocica-dama z pretensjami się Wam trafiła

Gosiu, z tego co obserwuję na forum nie tylko tym, to przychodzi taki moment w życiu miłośniczek róż, że zaczynają dostrzegać urodę tych mniej pełnych . Taka Żaklina na przykład , ale ona u mnie jeszcze nie zimowała. Ale taki Mozart posadzony jesienią 2011 wyrósł na wielki krzak i kwitł całe lato tymi swoimi baldachami. Tak o nim pisze na swoim blogu p. M.Sołtys róża Mozart.
Ty tak ładnie komponujesz rabaty, że pasują i te i te .

Siberio, najlepiej, jak podoba się to, co się lubi i odwrotnie
Myślę, że mówiąc styl angielski, ogród angielski przeważnie chodzi nam o cechy dla niego charakterystyczne, które chcielibyśmy przenieść do swojego ogrodu i niekoniecznie brzmi to snobistycznie. Naturalność, różnorodność, naturalne materiały, miękkie linie, mieszane rabaty bez nadmiernej pielęgnacji ...
A styl polski, to zbyt szeroki termin

Kasiu, ja miałam psa i kota Miłością wielką do siebie nie pałali, ale schodzili sobie z drogi - kotka chodziła górą, nawet miseczkę miała na szafce, a piesek - dołem.
Teraz, kiedy oboje odeszli do krainy wiecznych łowów, mam też dwa zwierzaki, ale tym razem dwa pieski Zdecydowanie lepiej się chowają! Chociaż charakterki mają zupełnie inne...
Co do stylu ogrodowego, też jestem miłośniczką angielskich ogrodów, które stanowią dla mnie niedościgniony wzór.
Chodzi oczywiście o podstawowe założenia, tę mieszankę bylin, krzewów i cebulowych, te faliste linie rabat, tę kontrolowaną swobodę nasadzeń...

Katju, ale zauważ, że to wszystko mamy w swoich ogródkach
W tych wielkich angielskich ogrodach POKAZOWYCH charakterystyczne są duże grupy tych samych roślin. Przecież nie sposób na tych hektarach kićkać po jednej kępce po kolei ze wszystkich bylin
Na kilku/-nastu metrach kwadratowych sadzi się kilkanaście/kilkadziesiąt egzemplarzy tej samej rośliny. Obok dużą grupę kontrastową, podobną wzrostem, z przodu niższe, itd., itp.
Tzw. "duże plamy koloru" Co raz ktoś o tym mówi na forum, ale zazwyczaj kończy się na marzeniach
Z tego co pamiętam tylko u Izy i Dali są nasadzenia z kilkunastu krzaków tej samej róży i te jednorodne plamy
Ale przecież nie w całym ogrodzie

Bez sensu robić masowo takie rzeczy w mniejszych ogrodach, bo kilkadziesiąt razy zmniejszymy sobie ilość gatunków i odmian możliwych do posadzenia, a przecież jasne, że chcemy mieć ciągle nowe I żeby zawsze coś kwitło.
Jak przekwitnie i pójdzie do wycięcia kilka metrów kwadratowych orlików czy dzwonków w ogrodzie pokazowym, to w ich miejsce sadzi się nowe byliny czekające już w donicach.
W mniejszym ogrodzie nic tej pustki nie zasłoni
No chyba, że robimy ogród na pokaz, wtedy się sprężamy i robimy za gwiazdę na forum

Dalu, uważam, że dystyngowane nazwy niczego nie zmienią poza podbudowaniem ego nazywającego

Zwykle w takich sytuacjach przypomina mi się reakcja mojej znajomej, która na słowa zachwytu: "Ależ ty masz kolekcję storczyków!" odpowiedziała: "Ja nie kolekcjonuje storczyków, tylko orchidee"

Drętwota jest potwornie nudna, dlatego ja idę w innym kierunku i na swoje orchidee mówię zazwyczaj stErczyki

Siberko, ale 'styl angielski' jest par excellence właśnie zaprzeczeniem nudy i drętwoty w ogrodzie! I chyba z dystynkcją nie ma nic wspólnego. To już prędzej ogrody w stylu francuskim
Jasne jest, że w naszych warunkach właściwie nie można mieć typowych angielskich ogrodów ( głównie ze względu na metraż naszych działeczek i ogródków), tak samo jak japońskich czy francuskich. Ale pewne zasady, pewne założenia, pewien sposób komponowania ogrodu, powiedziałabym nawet - pewną filozofię można próbować przeszczepić na nasz grunt i niekoniecznie 'na pokaz', czy w celi robienia za 'gwiazdę forum. Ja na przykład ogólne założenia ogrodu miałam zrobione jeszcze lata świetlne przed forum i od razu wiedziałam, że wolę mieć duże grupy jednorodnych roślin niż nakićkane po jednym kwiatku na rabacie bez składu i ładu. Oprócz kilkunastu róż The Fairy, mam rabatę z kilkunastoma hortensjami Kyushiu, rabatę z kilkunastoma mikrobiotami syberyjskimi, mahoniami, kiścieniami, rododendronami, azaliami... Tego typu nasadzenia urozmaicam cebulowymi i okrywowymi, podsadzam niskimi krzewinkami... Co nie zmienia faktu, że doceniam inne założenia ogrodowe, a co więcej - często bardzo mi się podobają.
U siebie wolę jednak spokój i harmonię, a wcale nie coraz to więcej i więcej, nowych i nowych roślin
Jednak każdy z nas jest inny, więc i wystrój naszych mieszkań się różni i różne ogrody nam się podobają. I dobrze!

Kasiu, sorki za troszeczkę off-topikową dyskusję w Twoim wąteczku

Nuda nie była w odniesieniu do ogrodów angielskich, Boże broń to taki nagły skrót myślowy

A nazwa "ogród w stylu angielskim" jak najbardziej brzmi dystyngowanie!
Znacznie "lepiej" niż "ogród wiejski"
Wyobrażam sobie minę osoby, która oprowadzanym po ogrodzie gościom oznajmia, że ogród jest w stylu angielskim

A wracając na Twoje podwórko, brakowało Ci trochę energii w ogrodzie i robisz kolorową rabatkę bylinową?

Energii to ja mam aż nadto w ...sobie, żeby utrzymać i pielęgnować swój pracochłonny ogród
Kolorowych rabat bylinowych nie mam i nie planuję Z reguły ograniczam się do trzech kolorów (wyjątek to kolorki azalii) i ew. ich odcieni. A moja nowa rabata za bukszpanowym płotkiem to raczej cebulowe (tulipany i lilie), trochę bylin i dwa zasadnicze kolory - żółty i niebieski

Zobaczymy

A ja tam lubię żywe kolory i swój ogród w stylu "niewiadomojakim", lubię kolorowe łąki i trawy a staram się sadzić po prostu to co chce u mnie rosnąć, pewnie dlatego nie przepadam za różami bo nie bardzo pasują na kolorowej łące. Choć różę pomarszczoną posadziłam i pewnie dosadzę więcej

Fajna dyskusja . Dziękuję Dalu za wizytę i "pociągnięcie" tematu, mam podobne zdanie.
Rozumiałam też o co chodzi Siberce, naszej rogatej duszyczce .

Dalu, Gutek i Ptyś to słodziaki, przynajmniej na takich wyglądają .

Wiesiu, nawet na jakąś półpełną, oprócz r.rugosy, się nie skusisz?

katja wrote:
Kusicieli jest tu wiele więc może kiedyś upatrzę sobie jakąś odporną odmianę która mnie i mój ogród polubi

Wiesiu, "styl niewiadomojaki" nie brzmi dobrze
Moim zdaniem to styl Twój WŁASNY i NIEPOWTARZALNY