Witajcie!
Kolejny chłodny dzień za nami, ale od jutra ma być coraz cieplej….a w weekend zawita prawdziwy czerwiec! Ma być ciepło i słonecznie, nareszcie
Tydzień zaczął się na wysokich obrotach w pracy i niestety wracam późno codziennie, więc na ogród czasu mało, a na Forum jeszcze mniej
Staram się jednak wygospodarować 2 godzinki późnym popołudniem na obchód, bo licho nie śpi
Ogrodnica niszczylistka szaleje i opryski łyka jak orzeźwiające koktajle, po czym... zżera mi róże tak jak zżerała
Tłukę to dziadostwo ręcznie, ale mnoży się w takim tempie i zlatuje z okolicznych pól całymi chmarami, więc walka z góry przegrana. Upodobała sobie angielki i białe róże, a Lykkefunda wprost UWIELBIA. Biedna ta róża w tym roku…mączniak ją prawie wykończył, liści ma niewiele, a teraz na każdym pojedynczym kwiateczku aż czarno od tej zarazy
Po zarazie mączniaka, której żniwo zbieram codziennie obrywając kolejne liście, przyszła kolejna plaga….jeszcze tylko 5 przede mną i będę mogła spokojnie cieszyć się ogrodem
Podczas obchodu - poza wymordowaniem kilkudziesięciu chrabąszczy i oberwaniem kolejnego wora liści - zastanawiałam się, z których róż ….mogłabym zrezygnować bez wahania….i miałam problem
Doświadczenia ostatnich 2 tygodni sprzyjają takim przemyśleniom, ale dylemat mam iście szekspirowski. Jak wywalę część róż, to misternie tkana układanka kolorów, tekstur i kształtów straci wymarzony wygląd…a jak zostawię wszystkie to ryzykuję kolejne błyskawicznie przenoszone zarazy (obwiniam zbyt gęste nasadzenia) i...błędne koło się zamyka
Gdyby problem dotyczył kilku odmian róż, które zachorowały bo są po prostu słabe to wykopałabym bez cienia wątpliwości. Ale co zrobić gdy najbardziej zachorowały terminatorki?
New Dawn, Edeny, Pastelle, Artemisy…? Przecież to okazy zdrowia! ZWYKLE.
Zostawiam przemyślenia na boku i decyzję podejmę jesienią, ale już wiem, że jakieś róże znajdą nowe domy. Chyba przeliczyłam się z siłami sadząc takie ilości
W ubiegłym roku były zdrowe cały sezon, a i tak ledwie nadążałam z pracami pielęgnacyjnymi. Tegoroczny sezon zaczął się fatalnie, a nie wyobrażam sobie spędzania każdego weekendu z opryskiwaczem w ręku
Ehh…. trzeba było sadzić iglaki i tuje, jak wszyscy
Skoro już ponarzekałam, to przypomnę sobie i Wam, dlaczego kocham je mimo wszystko
Cygan szalejący w zapomnianym, zachwaszczonym i niedostępnym zakątku pod brzozą…
Objedzony przez ogrodnicę Souvenir..
Magdala, mam u siebie 180 odmian i ponad 300 krzewów. Działka ma niecałe 900m2, a do tego część zajmują podjazdy, chodniki no i dom
Jak sama widzisz, miejsca mam znacznie niej niż Ty, a róż posadziłam o jakieś 200 za dużo
Na rabacie długości 5 metrów można posadzić różne krzewy - w zależności od szerokości takiej rabatki i upodobań właścicielki
Jeśli zdecydujesz się na duże, parkowe odmiany, powinnaś zachować ok. 1,5 metra odstępu, ale jeśli małe rabatówki to wystarczy sadzić co 50 cm. Chociaż po moim powyższym wywodzie łatwo wywnioskować, że nie powinnam udzielać rad w kwestii gęstości nasadzeń
Swoje posadziłam za gęsto i choć lubię nasadzenia kaskadowe i bujne rabaty, to może być przyczyną szybkiego rozprzestrzeniania się choroby.
Aniu, ja sadziłam frezje po raz pierwszy i nie byłam pewna, co z tego wyniknie
Zakwitły i okazały się mało wymagające, więc warto spróbować - zachęcam!
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za ciepłe słowa
Julek, w ciągu dwóch tygodni na przyciętych pędach pojawiają się nowe i przybywa liści. Większość świeżych jest zdrowa, ale np. u Crocus Rose na młodych liściach pojawiają się niepokojące plamy do niczego nie podobne, bo na odwrocie też widoczne i jakby pokarbowane
Przy takiej masie nie widać wyraźnych ubytków w liściach, ale sporo pąków straconych - opadły same, inne wycięłam. Ciężko zrozumieć to, o czym piszę dla czytających, bo na zdjęciach tego nie widać. Zdaję sobie sprawę, że nie ma dramatu…ale jeszcze nie widziałam tylu paskudnych liści na swoich różach
I to na początku sezonu…w maju. Nie ogarniam co zrobiłam nie tak…ale podcięło mi to skrzydła bez wątpienia.
Pamelko, Kolo to róża Poulsena z kolekcji Courtyard. To jedyna róża kupiona przeze mnie w markecie, trafłam na nią w Leroy Merlin 2 lata temu. Nigdy nie widziałam jej w inym miejscu, ani ofercie. Bardzo mało o niej też piszą w necie, nawet po duńsku
Ewa nie ma jej w ofercie, a w Sulejowie niestety nie zobaczymy się w tym roku, przynajmniej ja nie dam rady.
Katju, ten bukiet inspirowany był dekoracjami na stole jakie podziwiam na wystawie, u Davida Austina
Taka skromna imitacja
Miło mi, że Ci się podoba! Uwielbiam komponować bukiety z róż i przynosić ogród do domu
Monia, mam nadzieję, że udało się wypatrzyć pączki na frezjach? Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie!
cdn.