Forum Ogrodnicze Oaza

Dalie wyniesione z piwnicy, oporządzone. Kilka już ma malutkie kiełki. W tym roku 6 nowych, ciekawe czy będą takie jak na opakowaniach?

Pierwsze badylki:

Wczoraj przejrzałam, z grubsza, swoje. Pierwszy raz zimowały w hydroforni. W suchych trocinach. Wyglądają OK. Na razie czekają na ich kolej na posadzenie.

Dziewczyny(i Chłopaki), jak niektórzy z Was wiedzą, chcę zacząć z daliami. To znaczy: zaczęłam w zeszłym roku-po wprowadzeniu się zobaczyłam na klombiku po starszej Pani tkwiące badyle. Okazało się, że były i bulwy. Przegniły już nieźle, ale przebrałam je i włożyłam do piwnicy. Niestety poniemieckie drenaże były jeszcze w stanie...więc ślimaxy właziły w te i wewte i niestety bezpardonowo żerowały na bulwach. To, co zostało na wiosnę, wyglądało źle. Wsadziłam dosłownie pojedyncze bulwy nawet nie patrząc na oczka i ku mojemu zaskoczeniu wyrosły ogromne, pięknie kwitnące krzaczory. Jakby co: chętnie się podzielę. Takie:




Może rok był dobry a może miejsce im pasuje...Dlatego zachęcona pierwszym podejściem stwierdziłam, że próbuję z daliami.
Kilka tygodni temu "skusiłam się na okazję"- umówiłam się z chłopakiem a kartonik bulw za niewielkie pieniądze. Były niewielkie dlatego, że ktoś przechowywał bulwy "na kupie" czy w worku. Są bardzo pozasychane i połamane, niektóre pojedyncze bulwki trzymają się na kilku włoskach/ włóknach. Czytam ten wątek i wydaje mi się, że jedynym wyjściem jest wsadzenie ich do doniczek.

I tu pytania do Was, będę bardzo wdzięczna za pomoc:

1. Jak te doniczki przechować: czy w domu, czy w piwnicy czy w jasnym/chłodnym pomieszczeniu gospodarczym czy w foliaku wyłożonym sianem i przykryte agrowłókniną.
2. Czy namoczyć wcześniej te sucholce przed posadzeniem?

Będę wdzięczna za poradę. To nie są jakieś delikatne, prestiżowe odmiany. Ale...każdej roślinki szkoda. A po doświadczeniu z zeszłego roku, gdzie z marnot wyrosły ładne krzaki chciałabym te bulwki ocalić.

W poradnikach podają, że warto namoczyć bulwy przed sadzeniem. Możesz je włożyć teraz już do doniczek, ale musisz mieć na względzie to, że jak zaczną wychodzić pędy, to musisz im zapewnić jasne, nie narażone na mocne spadki temperatur miejsce. Do czasu wypuszczenia pędów, doniczki mogą stać w ciemnym miejscu.
Ja swoje karpy wkładam do doniczek na początku kwietnia i od tego czasu stoją już na ogrodzie w takim bardzo osłoniętym miejscu. Jak zapowiadają lekkie przymrozki, to je opatulam agro włókniną. Jak zapowiadają mocniejsze spadki temperatury, to nie ma zmiłuj, trzeba przenieść do pomieszczenia.
Moje na strychu, raz w tygodniu lekko opryskuję, bo tam jest sucho

Bardzo Ci dziękuję za podpowiedź. Wsadzę w takim razie w piwnicy do donic a potem, jak puszczą pędy wyniosę do foliaka pod agrowłókninę

Greta, ja swoje już wyniosłam z piwnicy, w maju wysadzam już takie podrośnięte.

Nikt nie sieje? Karłowe zaczynają mieć zaczątek liści właściwych i mieszkają na balkonie. Na noc chowam jeszcze.

Dorka wrote:
Dorka, miałam nadzieje, że "po bożemu"-pójda prosto do ziemi. W zeszłym roku po 15.maja był u nas przymrozek i wymroził mi pierwsze kiełki. Dorka, czy w piwnicy je podlewać-czy tylko raz? Jak wykiełkują do foliaka pod agrowłókninę to chyba dobry pomysł. Foliak mam szczelny:)

Greta - podlewanie TO życie, ruszą w piwnicy. W przypadku wysuszonych skaruchów potrzebne namoczenie.

Dorka wrote:
Dziękuję, Dorka. Oczywiście podlałam;). "Skaruchy"-już wiem do czego przyda mi się to słowo;)
P.S. Czy mogę zapytać z jakiej części Warmii jesteś? Może być na priv;)

Jaedda wrote: Ja posiałam dalię "Diablo" - niby ma mieć ciemne liście, ale już ma liście właściwe i są ... zielone. Czekam, może ściemnieją. W zeszłym roku siałam kołnierzykową i zostawiłam na przezimowanie małe karpki - jeszcze nie puszczają kiełków, nawet nie wiem czy nie wyschły zupełnie, ale jutro wsadzę je do doniczek - i się okaże za jakiś czas. Zimowałam je razem z większymi karpami i te już coś tam puszczają - dziś 5 szt. powędrowało do doniczek - reszta jutro, bo na dziś miałam dosyć, gdyż dodatkowo wsadziłam do doniczek 15 szt. innych, nowo zakupionych karp (w różnych marketach) - te miały kiełki wszystkie, bo tylko takie wybierałam, które wykazywały jakieś oznaki życia. Już nie mogę się doczekać jak zakwitną, no i jak będzie ze zgodnością odmian (choć dalie, które kupiłam dwa lata temu - również w marketach - poza 1 szt. wszystkie się zgadzały).

Aż spojrzałam jaka to i już wiem. Wytrwale kwitła całe zeszłe lato na rondzie w centrum Warszawy. Śliczne są. Będzie daliowy zawrót głowy.

Nie trafiłam na nasiona w markecie kolnierzykowych, ale może i dobrze w tym roku będzie mało miejsca na kolejne zachcianki

Pierwszy raz mam zamiar posadzić dalie. Wczoraj dotarała paczka. Mam takie odmiany; Fire and Ice, Gallery Art Nouveau, Gallery Singer - doniczkowa i Impression Fantastico.






Czy mogę bulwy po namoczeniu w preparacie grzybobójczym wsadzić na razie do doniczek i trzymać je na parapecie, a na rabatkę przenieść w połowie maja?

Co roku tak robię, co prawda nie w mieszkaniu tylko w chłodniejszym pomieszczeniu.
W kwietniu idą pod folię, trzeba tylko uważać na niespodziewane przymrozki.

Pewnie, jak się ma odpowiednie warunki, można robić jak Beata czy Dorka.
Ja warunków nie mam, sadzę dalie wprost do gruntu - tylko wcześniej, nawet koło 15 kwietnia. Nim wylezą spod ziemi, jest maj i ciepło (chyba, że się mieszka w jakiejś enklawie wiecznej zmarzliny ).
Dwa lata temu zrobiłam eksperyment. Wsadziłam kilka najbardziej "wyrywnych" egzemplarzy do doniczek - i postępowałam, jak to opisujecie. Co ja się z nimi nalatałam! Już nie mówię, że dość delikatne (bo hodowane w domu) pędy łamały się bardziej, niż ustawa przewiduje. Wreszcie wysadziłąm do gleby - i równocześnie wsadziłam pozostałe, nie podpędzone.
Chyba końcem czerwca nie było różnicy.
Tak więc uznałam, że mój trud się nie opłaca - i nie wsadzam do doniczek. Siedzą sobie w winnej piwnicy mojego małżonka - pod torfem, trochę puszczają blade, wiotkie "Golumy" (bo nawet w nieogrzewanej piwnicy nie było prawdziwie zimno), ale to nic.
Tak, bardzo zeschnięte karpy warto namoczyć.

Aniu w piwnicy w bloku jest ciepło. W mieszkaniu nie mam włączonego ogrzewania.
Najzimniej jest w pokoju syna. To może tam je przetrzymać?

A syn się zgodzi?
Gdybym miała tylko kilka czystych karp, trzymałabym je w lodówce (do niedawna w pojemniku na jarzyny siedziały nowe cebule lilii).
Nie ma jednej optymalnej metody, trzeba brać poprawkę na własne możliwości.