Dzień dobry! Nazywam się Asia. Asia2.
Może ktoś jeszcze mnie pamięta?
Nie? Co zrobić, sama jestem sobie winna
... tak się zaniedbać towarzysko
....
Tyle się działo w międzyczasie, że nie wiem od czego zacząć. Może od przeprosin za to, że naobiecywałam odpowiedzi i ... na obiecankach się skończyło
.
Mam nadzieję, że pokrzywdzeni mi wybaczą
, darują podduszanie (dobrze Martuniu
?) i dadzą kolejną szansę...
Nie tylko forum zaniedbałam, siebie i ogród też. Wątek zarósł pajęczyną, ja porastam tłuszczem, a działka chwastami (ale o tym już chyba pisałam
). Ot, taki
przyrost naturalny . Chociaż przez ostatni weekend zakasałam rękawy i areał trochę zyskał na urodzie
.
Żeby się nie rozpisywać wypunktuję najważniejsze kwestie:
1. Sporo forumek obraziło się w tym roku na róże i eksmituje je ze swoich włości szerokim gestem. Ja nie. Jestem stała w uczuciach i potrafię wiele wybaczyć... Moje królewny póki co są niezagrożone, pomimo tegorocznych fochów i chorób wszelakiego autoramentu.
2. Jeżówkowy szał dopadł i mnie i to już w ubiegłym sezonie. Niestety, z przykrością stwierdzam, że większość odmianowych jeżówek po zimie (bądź co bądź lekkiej) się nie pokazała. W tym roku postawiłam na odmiany bardziej klasyczne. Zobaczymy jak z nimi będzie...
3. Zakupoholizm nie odpuszcza, nadal nie mogę przejść obojętnie obok ogrodniczego.... Obecnie 1/3 stanu ogrodu rośnie jeszcze w doniczkach
... a zima coraz bliżej...
4. Odczuwam totalny odpływ ogrodniczej weny i sił twórczych, ale to dlatego, że nie mam już miejsca na realizację swoich wizji. Ta świadomość wpływa na mnie dołująco i podcina skrzydła.
5. Na początku sierpnia spędziłam prawie dwa tygodnie nad moim ulubionym jeziorkiem, w pobliżu dwóch cebulowych potentatów: Królika i Benexu. Wróciłam bogatsza o prawie trzysta cebul tulipanów, nie licząc krokusów, narcyzów i czosnków. Ostatnio ochoczo uzupełniłam cebulowy stan posiadania o tulipany i narcyzy z Biedry. I tu nieśmiało pojawia się moje odwieczne pytanie: gdzie ja to wsadzę
.... Ale nie kupić? Nieee...
6. W ogrodzie zrobiło się smutno, więc nawet nie ma zbytnio co fotografować. Po raz kolejny dochodzę do wniosku, że za mało mam akcentów jesiennych...
Tyle miałam Wam do opowiedzenia, a jak wreszcie zabrałam się za pisanie - wena sklęsła... Ech, nie ma co odgrzewać starych kotletów, będę się starać donosić na bieżąco, co w trawie piszczy i ... ryje, bo niestety Pan Kret znowu się rozbestwił. Nie ma rady na drania
Mam dla Was kilka archiwalnych widoków letniego ogrodu:
pejzaże wakacyjne:
i świeżynki z wczoraj i przedwczoraj:
a na koniec
njus dla tych, którzy się zastanawiają, co Święty Mikołaj robi latem....
otóż, jak widać, spędza je na mojej działce ....
Pozdrawiam Was serdecznie z nadzieją, że z powrotem przyjmiecie mnie do swojego zacnego grona