Gdybym lubiła disco polo (a nie znoszę go wręcz organicznie
) zaśpiewałabym sobie z autodedykacją:
jestem szalona, la la la... ...
Gdyby nadal zależało mi na impact factorze (a nie zależy już w ogóle) popełniłabym jakąś prackę nt. szaleństwa udzielonego lub zakaźności tegoż.
Gdybym miała rozum (ale widocznie występują jakieś niedostatki w tym zakresie), potrafiłabym powiedzieć sobie NIE!
Ale
ad rem, jak mawiali starożytni Rosjanie.
W poniedziałek wybrałyśmy się z Kasią Robaczkiem na wyprzedaż (wszystko -50% !!!) do Pewnego Centrum Ogrodniczego. Ponieważ, jak Wszystkim zapewne wiadomo, NIE MAM MIEJSCA, wybrałam się tam w celach czysto towarzyskich, składając solenne obietnice sobie i rodzinie, że nie przytargam żadnego chabazia.
Ale
z punktu mając na uwadze, że u kobiet przekonania są dopóty silne, dopóki nie zderzą się uczuciami, aktualnie na wsadzenie czekają:
1,5 metrowy cis, dwa derenie kousa China Girl i Beni Fuji, leszczyna Concorta, kalina Escimo na pniu, wisienka Kojo-no-mai - również na pniu, trzy różne ostrokrzewy, enkiant dzwonkowaty, rododendron Shamrok oraz trzmieliny Silver carpet i Silverstone.
Chyba o niczym nie zapomniałam
, bo jak tak teraz patrzę, to w sumie niewiele tego dobra... A samochód prawie po dach był wypełniony...
Na pocieszenie dla siebie zdradzę, że Kasia kupiła więcej
.
Dzięki Kasiek za wspaniałe przedpołudnie
. Tylko następnym razem jadę bez portfela!!!
Gosiu, do tego nie trzeba mieć wielkich zdolności. Powtykasz kilka drapaków w gąbkę florystyczną i
voilà! Ale dziękuję za pochwałę.
Dementuję plotki i domysły - Mufka forumowa mnie nie odwiedziła (ani wirtualnie ani w realu; w Biedronce zresztą też nie
). Do roboty zagoniła mnie moja własna, domowa Mufka czyli mama.
Aniu, tak wieńce z Uniwersum są zadziwiające...
Ale moje dokonania rękodzielnicze też nie są najwyższych lotów, nie zasługuję więc na takie komplementy
... Jednak przyjmuję je z wdzięcznością
.
Planowałam tam po prostu COŚ. Myślałam o stożku cisowym, kulistym bukszpanie, Amanogawie, czymś na pniu i sama nie wiem o czym jeszcze... najlepiej żeby było zimozielone, albo przynajmniej miało całoroczną "strukturę". Byliny więc odpadały na starcie.
Po ostatnich zakupach mam aż za dużo roślin do wyboru
... i nadal jestem w punkcie wyjścia...
Kochana Redakcjo pomóż!
Edytko - Broju dziękuję za miłe słowa
, jednak ja sama nigdy nie jestem zadowolona ze swoich tzw. "dzieł".
Aguś, mam nadzieję, że ostatnie dni przyniosły poprawę samopoczucia i nastroju. Czytałam, że koncert się udał! Szkoda tylko, że przyjechaliście do Poznania na tak krótko, bo byłaby doskonała okazja do spotkania. Rozmawiając z Tobą przez telefon byłam nieco zakręcona (usłyszałaś
?), za co przepraszam. Kiedy szaleję
w ogrodzie, świat z przyległościami przestaje istnieć i trudno przychodzi koncentracja na innych sprawach. Normalnie (jak każda kobieta) jestem wielozadaniowa, ale w przypadku ogrodu
monofixacja jest zbyt silna
.
Jak pisałam powyżej, wybór roślin na wolną miejscówkę mam nadal utrudniony... A mówią, że od przybytku głowa nie boli
...
Martuniu, floksy to ja stamtąd właśnie wyekspediowałam
. Cała rabata jest zajęta przez liliowce i piwonie (których obecnie nie widać. Wolne miejsce jest tylko między bergenią, a hako, akurat na coś pionowego.
Och Wy biedne, schorowane kobiety. Przytulam i pozdrawiam obie
.
Edyto - Edyto, Amanogawa była na czele listy, też o niej myślałam, ale niestety na wyprzedaży nie mieli. Za to mam dużo innych roślin do wyboru
. Sama nie wiem na co się zdecydować...
Naprawdę, podoba Ci się? Dzięki
.
Moniko, Tobie też stroik przypadł do gustu? Miło słyszeć, ale jak pisałam powyżej sama nigdy nie jestem do końca usatysfakcjonowana swoją
twórczością.
Zdrowie, szczęśliwie jak na razie dopisuje. Chwilowe niedomaganie pokonałam. Do następnego razu.
Z wyborem delikwenta/delikwentki na wolną miejscówkę nadal mam problem. Za dużo roślin do wyboru. Chciałam tam cis, ale po wstępnej przymiarce nie do końca ta koncepcja mi odpowiada, więc główkuję dalej...
Pozdrawiam wszystkich w ten ponury, mglisty ale jednak...
"jużczwartek"
A tym czasem na balkonie...