Edytko minął tydzień, a ja wciąż wszystkiego nie posadziłam
, jutro ma być cieplej w końcu, może skończę
Gorzatko zapowiadany śnieg jednak nie spadł
, więc może jednak zdążę
Ewo u mnie i trawy i róże
, nawet kilka przetasowań się zdarzyło - w miejsce róż trawy- ale róże zostały,tylko dostały inne, może lepsze
miejscówki.
W zeszłym roku posadziłam kilka traw jesienią, w tym przepiękny miskant Purple Fall
, żyją i mają się dobrze
. Oczywiście może to być kwestia zimy, oby ta nadchodząca również była łagodna
Ula jasne, że jestem zadowolona
, myślę, że nawet bardziej ze spotkania niż z zakupów, bo jednak aspekt towarzyski jest dla mnie w szkółkingach najbardziej pociągający
Marta wiem, że stan moich rąk nie nadawał się do publicznego pokazywania
, ale przecież z tego powodu nie mogę unikać szkółkingów
. W końcu kto jak nie Wy zrozumie taką podrapana ofiarę
Sekatory leżą na widoku przed kompostownikami i mają na celu wyrobienie u mnie nawyku zaglądania do wiaderka przed wyrzuceniem zawartości na kompost
Moim zdaniem ryzyko sadzenia jesienią jest takie samo dla innych roślin, jak i dla traw. No, może róże są obarczone mniejszym
, ze względu na swoje przygotowanie do sadzenia jesiennego, ale w końcu jak przyjdzie zima stulecia (tfu, tfu
) to zmarznąć może wszystko
. Ja jednak liczę, że będzie to kolejna, łagodna zima
Paweł moja pigwa też owocuję w tym roku po raz pierwszy i ma 7 owoców
. Fotkę zrobiłam najładniejszej
Co do zapylania, to w zeszłym roku jeszcze miałam dwie sztuki tej pigwy, ale jedna uschła pod koniec lata
. Oczywiście w poprzednich latach obie kwitły, ale owoców nie było, teraz została jedna i ma owoce
Elu śliczny ten Twój pełny marcinek, rzeczywiście nie widać mu środka
, wściekły róż też uwielbiam
, ależ będę zamarcinkowana w przyszłym roku
Co do opadów, to u mnie już z powrotem susza
, w dodatku mało deszczówki w beczkach się nazbierało, nawet nie mam czym podlewać ciągle dosadzanych roślin
Mam nadzieję, że jeszcze coś popada w najbliższym czasie
Iwonko marcinkami i chryzantemami usiłuję oswajać jesień, której nie znoszę
. Poza tym jestem uzależniona od kwiatów niezależnie od pory roku
Nostalgie po ostatnich porządnych przymrozkach już się poddały
Ewuniu te moje "ozdoby", to takie małe, odległe od siebie punkciki, niestety obraz całości jest już bardzo przygnębiający
Do wykopania zostały mi galtonie, z nimi na szczęście nie ma kłopotów z przechowywaniem
Przed zamówieniem Sibeliusa radziłam się dziewczyn, które go mają i wszystkie polecały, więc mam nadzieję, że i u mnie się sprawdzi
. Dostał eksponowaną miejscówkę przed tarasem, mam nadzieję, że wstydu nie przyniesie
Dalu dotarły do mnie resztki opadów, które obficie zlewały całą Polskę, a na wschód tradycyjnie dotarły reszteczki
. Miałam w ogrodzie porozmieszczane kupki kompostu przygotowane do sadzenia i kopczykowania, po "deszczach" są zupełnie suche w środku
Ciekawe jaką historię opowiedzą Twoje sekatory, jak się w końcu znajdą
Kasiu jak napisała Dala "nic w przyrodzie nie ginie"
, więc myślę, że odnalezienie widełek jest po prostu kwestią czasu
. Kompost jest bardzo prawdopodobną lokalizacją
Jadziu wciąż nowe nabytki, bo wciąż nowe połacie wydarte trawnikowi do zagospodarowania
. Mam nadzieję, że w przyszłym roku znów trochę go ubędzie
Asterek i mnie zauroczył
, będę próbowała dzielić go wiosną
Pierwsze koty za płoty, czyli pierwszy zjazd na uczelni za mną
Moje obawy, że program ubogi, że mało godzin, znalazły swoje odzwierciedlenie w zajęciach z ostatnich dwóch dni. Tylko w zupełnie inny sposób niż się obawiałam
. Wszystko jest, tylko dużo szybciej, może trochę powierzchownie, ale nikt się z nami nie cacka, pierwszego dnia po dość ogólnikowym wykładzie zostaliśmy od razu wysłaniu na inwentaryzację w teren
. Ponieważ nie było w planie zajęć informacji o zajęciach w terenie, każdy ubrał się dość lekko, żeby cały dzień przesiedzieć w murach uczelni, a tu taki zonk
Nie dość, że każdy z nas robił to po raz pierwszy, dostaliśmy mapki geodezyjne do nanoszenia pobranych miar, mapki nieaktualne zresztą
, pełne na przykład drzew, których nie ma, trzeba było błyskawicznie przeliczać skalę i robić kropki i kreski w odpowiednich miejscach
- najgorsza była jednak temperatura
. Ja po pół godzinie spędzonej w temperaturze +2* i lodowatym wietrze, oczywiście w za cienkich butach, bez czapki, szalika i rękawiczek nie byłam w stanie niczego notować, liczyć, mierzyć
, no masakra
. Za to warunki owe bardzo dobrze wpłynęły na błyskawiczną integrację grupy
i jakoś wspólnymi siłami dokończyliśmy inwentaryzację posługując się fragmentami notatek różnych osób
. Inwentaryzacja dotyczyła skwerka poświęconego pamięci Ofiar Wołynia i natychmiast po tym jak skończyliśmy morderczą inwentaryzację dostaliśmy zadanie na dziś - czyli z dnia na dzień - przeprojektować owy skwerek po swojemu
. Właściwie na bazie intuicji, bo wiedzy na temat żadnej nikt nie przekazał, jeszcze
Dziś rano te próby projektowe były omawiane, potem zabrakło czasu na wykład z kompozycji
, który dostaniemy mailem, projekty mają być dopracowane w domu, po czym już tylko jeszcze zrobić dwa rzuty i aksonometrię, dołączyć legendę ze spisem roślin i wszystko przygotować w formie prezentacji na arkuszu A2
Wygląda na to, że sama mam się nauczyć wszystkiego, a na uczelni będą mnie tylko oceniać
Przepraszam za chaotyczny opis, ale jestem jeszcze cała w emocjach
, oczywiście nie wiem od czego zacząć i jak się do tego zabrać
Mój brat mnie pociesza, że skoro zapłaciłam, to raczej mnie nie wyrzucą
...
W międzyczasie w ogrodzie po dużych przymrozkach padła już większość liści, jutro czeka mnie mega sprzątanie, może jakieś cebule w końcu zdążę wsadzić
Czy ja mam w ogóle jakieś zdjęcia
Znalazłam tylko naręcze chryzantem, które ścięłam po pierwszych przymrozkach do bukietów