No, to czuję się jak u siebie w domu Mamy całkiem podobne bziki, zwłaszcza te koszykowe ... oprócz kwiatów upycham w niektórych owoce lub warzywa, natomiast zamiast żeliwnych dzwonków ( cudownych skądinąd ) zbieram zakurzone, zardzewiałe latarenki, którym później pieczołowicie przywracamy blask. I nadal ich używamy! Takie zapomniane starocie naprawdę mają duszę, każde z nich pamięta inne czasy, opowiada czyjąś historię, tylko my nie zawsze potrafimy ich wysłuchać...
Bardzo dobrze zrobiłaś decydując się na ucięcie wilczych pazurów; u niektórych psów te piąte palce są połączone stawowo z kośćmi śródstopia, wtedy są bezpieczne. Najgorzej, jeśli utrzymują się ze stopą wyłącznie za pomocą skóry, są bardzo wiotkie i narażone na urwanie - np. gdy pies biegnąc lub zakopując coś, zahaczy takim pazurem o cokolwiek ... Skutki są nieraz opłakane. Profilaktycznie więc już szczeniętom usuwa się takie pazury, dwa szwy i po wszystkim.
Niekiedy miewam psy z podwójnymi wilczymi pazurami !!!
Dawaj te żelazka !
No tak, na razie po kilka. Oczywiście, że rozumiem. Wilcze pazury trzeba usuwać? Jakoś żaden vet tego nie mówił, a na ogół namawiają, że hej. Filmiku nie widzę. A żelazka obejrzę z przyjemnością, nie używam, ale popatrzeć mogę
Róża zamiast żelazka .... hmmm, ciekawe zastępstwo Jako dzieło natury ( udoskonalone pracą hodowlaną ) z pewnością bardziej działa na zmysły, piękne, ale ulotne.
O żeliwnych dzwonkach napisałam sugerując się widokiem mojego, który razem z kogucikiem pilnuje wejścia do mieszkania, ale w sumie materiał, z którego są wykonane jest bez znaczenia - najważniejsza jest pasja zbieracza Póki co, mamy też jedno stare żelazko "na duszę", jeszcze po prababci Adama i jedno normalne, wyciągane z czeluści szafy od wielkiego dzwonu.
Nie pochwalałabym usuwania tych pazurów ( tak samo, jak jestem przeciwna kopiowaniu uszu i ogonów ), gdybym nie widziała skutków ich wyrwania lub wyłamania pazurków z tychże. Niekiedy lepiej zapobiegać niż później przysparzać psu cierpienia.
Pozdrawiam "kolekcjonersko"
Filmik ekstra-pycha. Ten kudłacz jest niemożliwy, ile ma lat? Dobrze, ze masz mocny trawnik wielogatunkowy.
Chyba wolę żelazka niż róże. Przynajmniej teraz. Lektura wątków forumowych pokazuje, że człowiek nie zna dnia ani godziny, kiedy nowa miłość napadnie i zrujnuje spokój nasadzeń i kieszeń takoż.
Ho, ho, nie wiedziałam, że Ty tyle pasji masz .
Ja też uwielbiam patrzeć jak do mojego psiaka przychodzi suczka z sąsiedztwa i się bawią. Strasznie mnie rozczula jak widzę jak delikatnie mój Snowky się z nią bawi .
Szczęśliwe psunie .
A trawnik rzeczywiście wygląda bardzo dobrze, gęsty, zielony , jakby suszy nie widział .
Czaruj kolorami, bo masz zaległości z lata .
Edytko, do mojej Pchełki przychodzi Dżordż, pies wiejski, ale taki totalny luzak Zawsze zostawiam dla niego uchyloną furtkę Też bawią się ładnie, ale ten pies to taki taran: ciężki i nic sobie nie robi z moich badyli na rabatkach Przenosi kamienie (te mniejsze) i gryzie moje drewniane "zwierzęta" ogrodowe (konarki).
Teraz mu pozwalam na hasanie, bo nic już moim kwiatom nie zaszkodzi, ale od wiosny wezmę się ostro za gościa
Krzysiu, śmieci, jak to śmieci bardzo trwałe są Wiklinowy kosz po mojej babce ma z górą 100 lat Żelazka też coś koło tego Kijanka wygląda jak nowa, ale była na świecie na długo przede mną
Patrząc na te starocie odzyskuję spokój wewnętrzny
Katju, mam i nadrobię
Trawnik mieszany z przewagą koniczyny i na glinie rzadko bywa w innym kolorze niż soczyście zielony
Powiem Ci w tajemnicy ,że Ty jesteś taka sama rupieciara ,jak ja .Każde naczynko ,które ma denko to się przydaje ,a już dzwoneczki i wisiorki wyjątkowo do ogrodu pasują .Mam nawet stary kosz ,twórczości mojego małża .Juz się wprawdzie rozlatuje ,ale szkoda mi wyrzucić takiej pamiątki
Rozkoszne są zabawy Tych dwóch psiaków , a ja ciągle powtarzam mojemu M, że naszemu futrzakowi potrzebny jest kumpel do zabawy . Twój bzik bardzo mi się podoba (mam podobnie) i proszę o więcej
pozdrawiam - Wiesia
"Rośliny są jak ludzie, potrzebują miłości, ale i ludzie są jak rośliny, pozbawieni miłości więdną."
Myślałam (to już coś ), że tylko młode psiaki mogą tak prostować nogi i udawać dywan. A to taka siurpryza. Byłam pewna, że to szczeniak Nie zapomnij udokumentować, jak to się weżmiesz 'ostro za gościa' Niektórych obcych i nie tylko obcych, należy łapać zębami za łydkę (między innymi...). To wcale nie wada.
No i widać, dlaczego musisz mieć duży trawnik
Towarzystwo potrzebuje duzo miejsca.
Psina Twojej mamy przypomina mi jedną z moich suczek, jaką miałam w dzieciństwie.
Och, Dziewczyny Przesłuchałam dziś moją matulę na okoliczność wieku Sabuni i okazuje się, że suczka podobno ma dopiero 6 lat A mnie się wydawało, że jest u mamy co najmniej od lat 10
Muszę jeszcze zapytać mojego wyjątkowo przytomnego siostrzeńca, bo skoro ja tak mało ogarniam, to moja prawie 2 razy starsza matula też może nieco konfabulować
Margolciu, dwa psy to jednak u mnie rzadkość (choć mam silną pokusę zabrać Sabę na zimę czyli na zawsze... Ale kto się wtedy psami zaopiekuje, kiedy ja zostanę przez M. eksmitowana lub nawet zamordowana???).
Ale jeszcze kilka innych zajść ma miejsce na trawniku, np. gra w 21 czyli taką namiastkę koszykówki. Gorzej, kiedy męskie towarzystwo, pod zgubnym wpływem sąsiada, zaczyna piłkę kopać
Na co dzień biegają tam dzieci sąsiedzkie i mój dzieciak rodzony z psem lub za piłką
Lub z psem za piłką Mój jest ten w długich spodniach
Taki ogród widokowy, z trawnikiem, ma ważną zaletę - ogarniam całość i żadne widoki nie marnują mi się gdzieś za rogiem
Haniu, zasadniczo się z Tobą zgadzam w kwestii podgryzania niektórych osobników... ale jak chodzą i cierpią potem, to jednak współodczuwam, żałuję ich i potępiam psicę
Nie szczeniak, ale sześciolatek jednak
Pikutku, może pokaż eMowi filmik Gdybym miała całoroczny dom z ogrodem nie wahałabym się ani chwili.
Jeden pies to smutny pies. Skazany wyłącznie na łaskę i niełaskę często nieobecnego pana...
Aguniu, w domu moich rodziców zawsze były koty. Najpierw czarne, potem rude, po drodze jakiś tricolor i znów czarne i pręgowane
Lubiło się je, karmiło, głaskało... i tyle
Pierwszy pies pojawił się, kiedy wyjechałam na studia, ale żył krótko. Oczywiście nazywał się Rexio Był pięknym długowłosym kundlem, podobnym do Saby, ale nieco większym i o jaśniejszym umaszczeniu. Nie zdążyłam się nawet do niego przywiązać...
Saba przybłąkała się do rodziców jako szczeniak. Nie było mnie przy tym.
Rozgrzebała podobno jakieś śmieci w poszukiwaniu jedzenia. I nie dała się ojcu przepędzić z podwórka
Na szczęście
Z nią poznałam uroki dalekich wypraw pieszych w różne strony naszego mikroświata. Nikt mnie tak nigdy nie witał jak ona.
Psia miłość, wierność, pamięć... jest nieporównywalna z niczym innym.
Może nie wszystkie psy tak mają, ale ten kundel jest absolutnie wyjątkowy...
Kurczę, wzruszyłam się
Nowinko, posadziłam w ogrodzie kilka wierzb i mam nadzieję wyhodować sobie własny materiał na własne kosze
Jeszcze pleść nie potrafię, ale lada rok pójdę na warsztaty koszykarskie
Mąż mojej ciotki wyplatał, więc tradycja w rodzinie jest i trzeba ją podtrzymać
Ta stara maskotka została nazwana przez mego synusia Sabą i przez kilka lat zastępowała mu prawdziwego psa
Dobra, zmieniam temat.......................................... Kwiatki są bezpieczniejsze do rozmyślań
Ścieżka i trawy bardzo malownicze zestawienie . Malwy... myślałam, że to moje , ale rdzy nie widać .
Mecz z psem w piłkę kopaną obejrzałam . Duże "boisko" zostawiłaś dzieciom i psom .
Moja Puśka też uwielbia piłki wszelakie, niestety jak już je dopada koniecznie usiłuje wziąć w zęby niezależne od wielkości . Skutkiem czego większość piłek podziurawionych wala się po ogródku, bo taką dziurawą średnio się gra . Twoja przynajmniej rozumie co to gra zespołowa
Możesz mi przypomnieć gdzie to należy się zapisać, czy też zalogować, żeby mieć taką jakość zdjęć? Ostatnio Twoje fotki strasznie mi dają po oczach