Asiu- pieniądze same w sobie nie dają szczęścia.. ale czasem możesz za nie sobie trochę tego szczęścia kupić
Jaką ulgą okazały się zdobyte fundusze na operację Zaka.. które w sumie "dały nam szczęście"..
Gorzatko- rozbawiłaś mnie! Świetne porównanie.. chociaż..zdziwiłabyś się, jak pomysłowi bywają pacjenci!
Agnieszko- dzień faktycznie był dziś piękny, chociaż mi jest ciągle zimno. Do kompletu znowu jestem przeziębiona- dawno nie byłam, prawda..
Iwonko- dziękuję, szczególnie mocno trzymaj w piątek!
Wiesiu- dziekuję, trzymaj mocno
Przykręciłam kiedyś u Rodziców żaluzje, kupowane w LM, zawsze składam sama meble, to i montaż wykładzin z listwami mnie nie pokona
Haniu- Zakuś chwilo jest chyba innego zdania w kwestii "najlepszości" właścicieli.. 2 razy dziennie wpycham mu do pyszczka tabletki, bo mądrala nie daje się już nabrać na przemycane tabletki w jedzeniu- a brać musi. Żebyś widziała jego minę, pełną wyrzutu, jak już połknie tabletkę
Właściciele psów może tak nie reagują na psiaki mieszkające w budach, na ogródku..? Zwyczajnie się nie przejmują..? Jak mieszka się z psiną i ciągle siedzi razem na kanapie, to wiadomo wszystko nt nastroju. W sobotę wieczorem Zakusiek cierpiał. Miał kilka dni wcześniej lekką biegunkę, chociaż to za dużo powiedziane.. ale poza tym był w niezłym nastroju, jak zawsze czujny, biegający, z apetytem, zadowolony. W sobotę aż żal serce ściskał na widok ściągniętego bólem pyszczka.
Po Zakusiu bardzo widać, kiedy cierpi. Nie da się na to patrzeć obojętnie- psina nie umie się inaczej wyżalić, niż tylko pokazywać całym sobą i czekać, aż się zauważy..
O fachowcach nic mi nie mów.. Nasz magik od drzwi oczywiście na zakończenie montażu spóźnił sie godzinę i jeszcze był niezadowolony na uwagi mojego Męża, że byliśmy umówieni itp.. Stwierdził, że on nie komputer, żeby co do minuty przyjeżdzać.. No jeśli co do minuty oznacza ponad godzinne spóźnienie..
Na koniec montażu potrzebował protokół. Zagadnął Męża, jak ten już w kurtce wychodził, żeby mu na szybko wypełnił i podpisał, to on sobie od razu do firmy zawiezie na rozliczenie. Mąż stwierdził, że wypełni na spokojnie i sam podwiezie do firmy jutro- oj, żebyś widziała niezadowoloną minę fachowca. Jak to jutro- przecież on chciał TERAZ, NATYCHMIAST.. Pomijam, że my czekaliśmy 2 tygodnie (!) na rozpoczęcie montażu, a drzwi stały już w magazynie.. ale mistrz montażu nie miał czasu..
Czasami zapominam, kto dla kogo jest w tym układzie.. Wszystko na głowie stoi.
***
Dziś robiłam Zakowi badanie moczu- psina uważa mnie chyba za kompletną wariatkę. Biegałam za nim po ogródku z pojemniczkiem, a on zniesmaczony co chwilę zmieniał miejscówkę, żeby się mnie pozbyć
Wieczorem po pracy widziałam się z doktorem- wyniki dobre. Operacja zaplanowana na piątek. Bardzo dobry termin- odbiorę Zaka wieczorem po pracy i dwa dni z nim będę w domu, a poniedziałek przesiedzi u Mamy.
To najszybszy możliwy termin. Zakusiek ma niedomykalność zastawki dwudzielnej (jak ja). U ludzi i u psów, jeśli nie ma objawów, to sie tego nie leczy. U Zaka objawów nie ma, ale w echo serca wyszła wada i zwyrodnienie powierzchni zastawek. Ponieważ to będzie już 5 narkoza u Zaka to wet zalecił, aby psinę przygotować do zabiegu, tym bardziej, że psiaki z krótkimi pyszczkami są zawsze bardziej ryzykownymi pacjentami do narkozy.
Zak dostaje antybiotyk przed operacją i niewielką dawkę leku na serce, żeby zwiększyć wydolność i zminimalizować ryzyko operacji.
Termin nam wyznaczono na piątek o 15. Odbiór wieczorem, lub następnego dnia rano- zależnie od stanu pacjenta.
Mam nadzieję, że operacja przebiegnie równie pomyślnie, jak pierwsza. Byłam wtedy bardzo zaskoczona, że Zakusiek czuje się tak dobrze. Miałam zalecenie, żeby pilnować na początku, żeby nie skakał zbyt rezolutnie po meblach, nie biegał po schodachitp.. a w niego po operacji jakby diabeł wstąpił..
Jak wracałam do domu, to dzwoniłam do Mamy, żeby zamykała go w kuchni, bo już pierwszego dnia po operacji zeskoczył zamaszyście z fotela i leciał po schodach jak oparzony, żeby mnie przywitać, zanim Mama zdążyła go złapać. Tak więc najpierw się anonsowałam telefonicznie
Psina czuje się dobrze. Nie ma już takiej nieszczęśliwej miny, jak w sobotę a szczególnie dostaje werwy, jak jest pora łykania tabletek
No- trzymajcie kciuki w piątek!
Fotki wspomnieniowe..
Zakusiek wizytuje SSO..
Kontroluje stan rabat..
Kompromitujące sprzed roku
Siedzę sobie nieszczęśliwa, zasmarkana, w głowie huczy od kataru.. Za oknem zimno, do wiosny daleko.. Czy nie mogłoby być już tak..
Ileż słońca jest na tych zdjęciach..
Chociaż z drugiej strony nie narzekam.. rok temu o tej porze
Kto w ogóle wymyślił, że ludzie nie zapadają w sen zimowy