Wiesiu- mam ogromną nadzieję, że przykre dni wkrótce miną. Mamy ciągle sinusoidę, jednak ostatnio zrobiła sie z niej ostra kolejka górska.. a jak to na kolejce- czasem się.... wymiotować wszystkim chce
Kręgosłup, ważna rzecz- na razie muszę oszczędzać psi, na mój też może przyjdzie pora..
Pamiętam jeszcze złote czasy tuż po skończeniu studiów, gdy raz w tygodniu jeździłam na masaż- się powodziło
Agnieszko, ja się zawsze uważałam na osobę silną w obliczu problemów.. może emocjonalną, bardzo szybko denerwującą się i raczej emocje były iście piekielne.. Co prawda w głebi duszy czasami się denerwowałam, bałam wręcz- ale brnęłam do przodu, bo tak trzeba.
Teraz poszłam w stronę płaczliwości i denerwuje mnie to. Powinnam brać się w garść, być dla wszystkich wsparciem, a nie beksą, która "sobie nie radzi".
Jednak kojące rozmowy, podnoszące na duchu dużo dają.. Ogromnie miłe gesty też bardzo podbudowały, chociaż nie powiem.. oczy zrobiły się dziwnie mokre..
Zakusiek zawsze dostawał suchą karmę, sporadycznie z dodatkiem zupy, czy ryżu z marchewką, głownie jednak suchą i jadł z ochotą. Obecny bunt kompletnie mnie zaskoczył i dodatkowo zdenerwował. Nie dośc, że kręgosłup mu szwankuje i po kilku krokach sie przerwaca- to nie jedząc od 4 dni w ogóle opadał z sił.
Stare wypróbowane sposoby nie działały- chrupki moczone w oliwie, w zupie, z marchewką.. nic. Jedynie dawał się skusić na chleb z serem
Dobrze, że przypomniałaś mi o Sarze i jej buncie do jedzenia. U weta kupiłam Zakuśka karmę w wersji mokrej- co prawda dla kotków, bo psiej nie mieli. Nie chciałam mieszać puszki z innej firmy, więc wzięłam z naszej, dla kotków. Akurat był chirurg, który go operował. Na kocią karmę się zgodził, poprosiłam też o coś na ból kręgosłupa, bo syrop który dostaje po operacji chyba nie wystarcza.. Dostałam więc jeszcze coś na bóle neurologiczne.
Oczywiście Zak na ogródku po kilku krokach się przerwócił
ale noszenie miało trwać 3 tygodnie, teraz od poniedziałku prawie nie jadł, więc liczę na to że się wszystko skumulowało- rekonwalescencja po operacji, ból plecków, głodówka.. i teraz będzie już tylko lepiej.
Na ryż z marchewką nie daje się już nabierać, chociaż zdrajca u Mamy w poniedziałek wcinał jak najęty.. W domu wieczorem już nie chciał i w sumie ostatni posiłek porządny jadł w poniedziałek na śniadanie
We wtorek wmusiłam jeszcze trochę chrupek- podawanych do pyszczka
i to był koniec jedzenia.
Mięsa nie za bardzo mogę mu podawać- ma mieć dietę z ograniczeniem białka i karma dla niego zalecana ma w sobie białko mięsne w zmniejszonej ilości, specjalnie pod kątem nerek i złogów, tak więc nie chcę dokładać od siebie.
Dlatego sytuacja trochę patowa była..
Dobrze, że przypomniałaś mi o zachęcaniu Sary do jedzenia- Zakusiek dziś zjadł z ogromnym apetytem! Podejrzewam, że psiaki się namówiły na ta akcję, jak u Nas byliście
Haniu- nie dość, że oferma, to jeszcze zbita na kwaśne jabłko..młotkiem..
Od razu mi lepiej
Jak napisałam do Agnieszki, Zakusiek nie może dostawać mięsa zmieszanego z karmą. Karmę je weterynaryjną, ze zmniejszoną ilością mięsa- więc nie chcę z jednej strony serwować specjalnej niskobiałkowej karmy, żeby dokładać mięsa z talerza.
Zazwyczaj polanie chrupek oliwą, albo zupą przynosiło świetne efekty- teraz psiak mnie przeczołgał przez kilka dni nerwowo..
Na szczęście aromatyczny koci pasztet z puszki zdziałał cuda- Zakusiek sam nie wiedział, czy łapać do pyszczka kawałki, czy lizać ze smakiem
Spałaszował całą porcję, z przemyconym w środku proszkiem na ból kręgosłupa i tabletką na serce
Z jaką miłością Zak wylizywał chrupki obtoczone kocim pasztetem
Słońca nie oddam całego
ale z radością się nim z Tobą podzielę i myślami pcham trochę promyczków do Ciebie na jutro i nie tylko..
Dla Sąsiadki wymyśliłam okolicznościowy obrus- już go mam. Jest delikatnie ozdobiony srebrno-złotą nitką. Mieszkanie mają w beżo-brązach, a kanapę w salonie szarą, więc powinno pasować..
Do tego chcę jeszcze dokupić jakąś świąteczną ozdobną świeczkę.
Mam nadzieję, że będzie Jej miło- taki niezobowiązujący drobiazg, ale chciałabym Jej w ten sposób podziękować za przemiłe sąsiedztwo
Czasami wymieniamy się ciastami w weekend, ja kiedyś zrobiłam dla Sąsiadów gofry i tak sobie przyjemnie żyjemy obok siebie, dogadzając od czasu do czasu. Pomyślałam, że Święta są fajną okazją do zrobienia Jej niespodzianki.
Za to jaką ja niespodziankę dziś dostałam.. Hohoho.. opis poniżej!
**********
Dziś miałam ciężkie przedpołudnie. Zakusiek w pewnej chwili bardzo zaczął się skarżyć na ból łapki, widać było, że bolą go plecy i skomlał mocno. Po chwili się uspokoił i zrobił kilka kroków.. żeby po chwili znowu zacząć rozpaczać. Ja już z bezsilności miałam łzy w oczach, bo godzinę wcześniej podałam mu syrop p/bólowy i co więcej mogę zrobić...
Dostałam telefon- kurier jedzie
Odebrałam przesyłkę i kurczę- wtedy to się już poryczałam..
Agnieszka z Gorzatą zrobiły mi ogromną niespodziankę!!! Dostałam prezent (tak tak Gorzatko.. prezent niespodzianka ma to do siebie, że jest niespodzianką..
ale żeby aż tak kogoś zaskoczyć..?). Co innego gdy wiadomo, że ktoś da prezent- Mama, Mąż, Siostra- tylko nie chcą zdradzić co, mimo moich usilnych nalegań, że zaraz zapomnę
ale takiej prawdziwej niespodzianki, żeby zupełnie nie wiedzieć, że Ktoś w ogóle planuje coś podarować..
Dziewczyny Kochane postanowiły zrobić mi radość i dostałam prezenty na udekorowanie domu
Jestem szczęśliwą posiadaczką girlandy choinkowej od Gorzatki, którą jeszcze kilka dni temu zachwycałam się u Aguniady.. a od Agnieszki piękny wianek subtelnie przystrojony
Agnieszko, Gosiu- ogromne podziękowania!! Nie mam słów, aby wyrazić, jak bardzo miło mi się zrobiło. Gest wzruszający i bardzo to doceniam, że pomyślałyście o mnie.
Ciężko mi chwilami i swoim smutkiem obciążam Was tutaj- jednak terapia podziałała doskonale. Tak chwytający za serce gest i miłe dla oka upominki nie pozwalają się smucić za bardzo.
Jestem kolejny raz onieśmielona, że spotyka mnie tyle dobroci i serdeczności! Jak ja się Wam wszystkim odwdzięczę za tyle serca, jakie od Was dostaję?!
Baaardzo Wam dziękuję!!!!!!!!!!!!!