To którędy dzisiaj pójdziemy ?
Hmm, może zacznijmy od początku - tj. od widoku, który mamy teraz codziennie po obudzeniu. Grafin włazi nam do sypialni przez okno...i cudnie pachnie
Wyjdźmy jednak nie oknem a jak cywilizowanie ludzie drzwiami i może skierujmy się na południe. Do kontynuowania spaceru zachęca resztką kwiatów teasing georgia
ale rzut oka za "węgieł" i nie ma już tych cudnych kwiatów różanych...teraz rządzi lawenda (ta co nie została stłamszona przez róże)
i jeżówki nieśmiało pokazują swoje wdzięki
ale dopiero po minięciu domu i tarasu pojawiają się jakieś różane kwiaty
William Morris, ośmiornica - wczoraj cięłam dziada dobrą godzinę ale trochę kwiatów zostawiłam bo mi było żal wszystko ciachnąć.
a pod nim, ostatnim wątłym bukiecikiem, na ostatniej gałązce z liśćmi (reszta oskubana bo plamistość) próbuje czarować Ambridge Rose
cdn
2 krzewy dalej na wschód Evelyn, najbardziej obżarta przez bruzdownicę w tym roku pokazuje swe wdzięki...pomimo, że i ją odwiedziła plamistość
mijamy obsypujące się łuki z veilchen i zaglądamy na tył rabaty gdzie wśród gąszczu Tea clipper malutka lelijka wyciąga łepek do słońca
Dalej szybciutko aż do trejaża, tam uwieczniamy końcówkę tegorocznego różanego show
I przemierzamy nową rabatę na końcu ogrodu w poszukiwaniu jakiś jeszcze przyzwoicie wyglądających kwiatów
i jest - Cristata - młodziak zeszłoroczny, w tym roku mało nie zdominowany przez podkładkę a teraz plamistość ale jest i rozwija cudne kwiaty na wysokości 30 cm
a po drugiej stronie trawiastej ścieżki mme isaak pereire - to dopiero dama, ochrzaniona w zeszłym roku za galopującą plamistość w tym roku dzielnie walczy i kwitnie jak wściekła. Jest już po 2 mega cięciach ale dalej ma co pokazać - tą różę zdecydowanie trzeba kulkować lub prowadzić poziomo - dla morza pięknych, mocno pachnących kwiatów warto!
Trochę dalej, za smętnymi resztkami naparstnic (których nie obcinam bo chcę żeby się rozsiały) świeci na nizinach tip top - po 3 latach zakochałam się w tej róży ! I to nawet pomimo jej podatności na plamistość (na razie nawet nieźle w sumie). Tu w objęciach mandżurskiego
a nad nią panoszy się pearl jessica - niesamowita jest w tym roku (i podoba mi się na tle lilii monte negro
)
cdn
jesteśmy już praktycznie na końcu rabaty - jeszcze rzut oka na agrest a raczej to co zostawiły z niego ptaki
i powoli nawracamy do ogrodu. A tu po prawej, wciśnięty w kąt kratki kwitnie sobie w najlepsze Chopin
i wychodzimy na trawiastą ścieżkę pomiędzy rabatą różaną a trawiastą. Kątem oka zauważamy jakieś pojedyncze kwiaty alexandra mackenzie nie spalone przez słońce więc je uwieczniamy
i zachęceni bijącymi pomarańczowymi jaskrawościami omijamy rabatę z aspirinami i edenami i skarpką schodzimy do ulubienic - Ladies (shalott i emma hamilton) oraz skowronka (the lark ascending)
Lady of Shalott
Evina
zwrot przez ramię i mamy go - czosnek główkowaty kolorek pokazał
i wracamy do domu bo nie ma już wiele co pokazać. No może jeszcze hostową
cdn
ale przecież ona najlepiej z lotu ptaka wygląda no to cyk
no i trzeba będzie rozsadzać
i jeszcze ostatni wychył z okna na róże
i kończymy niedzielny spacer