Dobry wieczór,
żyję! Kąpiel, masaż, maść rozgrzewająca i coś na rozluźnienie mięśni (nalewka plebana znaczy się
) i działam. Plan okienny wykonany, ogrodowy również i to nawet z małym plusem...Robalku
żeś mię tak na to latanie na łopacie nastroiła, że rozbroiłam rabatę purpurowych róż
wyleciał z niej william szekspir (pójdzie do jasno różowych róż jak się zmieści
), tuscany ogolona
ale myślę, że jej to dobrze zrobi. Mięta wyeksmitowana - wiecie kurcze, że ona załatwiła 4 m alchymista
wsadziłam ją pod niego zeszłej jesieni, mięta rosła cudnie, a róża mizerniała... no i się okazało, że miętka oplotła dokładnie korzenie róży (i Jubileee celebration też) i korzenie suche na wiór
no nic to. Akcja rescue wykonana - już powinno być ok. No tylko przy okazji Jubileee wyleciała i szukam jej miejscówki lepsiejszej ..i kurna cebulki hiacyntów wykopałam... czy jesień to na pewno pora na wkopywanie cebul wiosennych a nie pora na ich wykopywanie ? Bo na razie ja tylko wykopuję
oj chaos wprowadzam...
wiecie ...żałosna jestem.., naprawdę....ponieważ mam problem z wyprostowaniem się i przez to z chodzeniem to wykombinowałam żeby po ogrodzie na rowerze jeździć...i to nie na swoim ale na rowerku 9-letniego syna (czyt. mały) i popinkalam tak cały dzień bo a to trzeba grabie przytachać, a to sekator, łopatę itd. dobrze jest - krzyż nie boli, a że sąsiedzi patrzą z politowaniem na tą jazdę po ogrodzie na dziecięcym rowerku to już insza inszość..ich problem nie mój..mnie tam dobrze się po ogrodzie jeździ....muszę sobie tylko przyczepkę dorobić i będzie gites
No ale wracając do meritum ogrodowego - winna jestem Madżence fotorelację z sadzenia piwonii - Madżenko przepraszam, że tyle zeszło - mam nadzieję, że nie za późno ... - oto i relacja (zastrzegam jednak, że żadnym piwoniowym ekspertem nie jestem - poniżej relacja jak ja sadzę swoje piwonie - czy zgodnie ze sztuką to już inna sprawa..)
1. kopię w rabacie dołek taki aby korzenie piwonii swobodnie się w nim zmieściły na szerokość. Dołek nie musi być głęboki bo piwonie sadzi się raczej płytko ale kopię ciut głębiej (ok. 10-20 cm) niż wymagane aby wypełnić przestrzeń pod korzeniami mieszanką gleby i kompostu na dobry start. Zwykle przymierzam karpę czy swobodnie zmieści się w dziurze.
2. Na dnie wykopu usypuję coś w rodzaju kopczyka - z samego kompostu lub dobrej gleby lub ich mieszaniny (zależy co mam pod ręką - każda opcja dobra) i na tym kopczyku rozkładam delikatnie karpę piwonii, tak żeby oczka umiejscowione były jak najbardziej pionowo u góry karpy. Żeby odpowiednio ustawić głębokość oczek do poziomu gleby można posłużyć się patyczkiem (jak na zdjęciach poniżej i tak jak się też robi przy sadzeniu róż) chociaż ja zwykle robię to na oko...no ale dla potrzeb fotorelacji bambusik jest. Oczka powinny być umieszczone jakieś 3-4 cm poniżej poziomu gleby. Na usypanym kopczyku bardzo wygodnie ustawia się odpowiednią wysokość:
I teraz: oczka mogą być na różnej głębokości bo nie wyrastają przecież od linijki. Ja z reguły ustawiam ok. 3 cm do najwyższego oczka i zwykle jest to ok.
Jak już mam ustawioną odpowiednią wysokość to obsypuję piwonię kompostem lub dobrej jakości glebą (np. pracowicie wykopaną przez pomocnika krecika
) lub ich mieszaniną 1:1 - to na dobry start.
a na samą górę już normalna gleba (ale można oczywiście dać lepszą mieszankę). Na zdjęciu poniżej widać, że oczka są jeszcze odsłonięte ale przykryje je naprawdę cieniutka warstwa gleby. Zwykle sypię 1-2 łopatę ziemi i ładnie rozgarniam. Przy tym trzeba uważać na oczka żeby nie oderwać i nie zniszczyć!
No i z rozgarniętą ziemią. Zostawiam na powierzchni znacznik (dopóki się nie naumiem rozróżniać odmiany) i kawałeczki tegorocznych pędów - to ile pędów wystaje zależy od tego jak zostały przycięte przez sprzedającego lub przeze mnie w przypadku przesadzania piwonii)
Ja mam rabaty (większość) wykorowane ale nie zagarniam na posadzoną piwonię kory jesienią! Dzięki temu wiem gdzie została piwonia posadzona i łatwiej mi uważać na to miejsce wiosną gdy wychodzą pędy piwonii. Można natomiast sypnąć na wierzch dodatkową warstwę kompostu jeszcze jesienią (ja zwykle coś tam rzucam przy okazji kopczykowania róż w listopadzie).
Tak posadzona piwonia nie wymaga w zasadzie nawożenia wiosną bo ma sporo kompostu. Można ewentualnie sypnąć jej troszkę obornika granulowanego ale naprawdę niewiele bo pójdzie w masę liściową a nie w kwiaty.
Mam nadzieję, że coś widać i że się przyda.
za chwilę kilka ujęć z dzisiaj