Kasiu ostnica Jana ma dość wąskie listki właśnie sino-zielonego koloru.
Gaurę mam własne siewki w malutkich doniczkach i docelowo będą posadzone na innej rabacie wśród róż, kłosowców, traw i chryzantem. Tej starej kępy podobno nie da się przesadzić, zresztą z rosnących tam 3 kęp została jedna i dość licha.
Miskant David to w rzeczywistości 3 sadzonki posadzone obok siebie, w tym miejscu rośnie od zeszłego lata i sama jestem zdziwiona, że już kwitnie.
dołem ostnica Jana, górą miskant David
Haniu po tym pechowym falstarcie z budową chyba przemilczę cały etap budowy i pochwalę się dopiero jak domek nabędzie dach.
Lirope mam 2 różne a kwitnie tylko jedna, może też masz tą drugą.
Gosiu u mnie też nie zakwitną wszystkie trawy, najważniejsze że żyją bo sporo różnych roślin jednak zakończyło życie.
Ciekawe z tą niekwitnącą rozplenicą, moje kwitły już jako malutkie kępki, teraz te stare matki pomimo podeschnięcia zaczęły się wykłaszać i bardzo mnie to cieszy.
Ewo na hortensje też mam jeszcze ochotę, ale z dalii świadomie zrezygnowałam bo mam dość tej szarpaniny 2 razy do roku.
Ewo o Limelight pisze że się przebarwia
spis odmian
Tę młodą rozplenicę będę przesadzać wiosną, jej matki to już są wielgaśne kępy a były dzielone 4 lata temu.
Aniu ja nigdy nie okrywałam rozplenic, stare przeżyły niejedną ostrą zimę, ale miały osłonięte stanowisko przed domem. Warto je związać w snopek bo potem leży w nieładzie pod ciężarem śniegu.
W dyniach troszkę wczoraj powalczyłam ale zbierać jeszcze nie będę, no chyba że będzie groził przymrozek.
Olu to moja jedyna ukorzeniona hortensja, te niby odmianowe nie są zbytnio urodziwe więc specjalnie się nie staram z ich ukorzenianiem.
Haniu żyję ale większość czasu poświęcam na szykowanie wyżerki całemu tabunowi wygłodniałych gęb, mam do nakarmienia 3 koty, 9 psów i 11 ludzi. Pod koniec dnia czasami nie wiem jak się nazywam.
Aguś z głową różnie, ale jakoś daję radę. Ogród leży odłogiem i zaczynam wątpić czy cokolwiek w nim jeszcze porobię tej jesieni.
Budowa ruszyła z nową ekipą, ale raczej więcej szczegółów nie będę pisać, po tym pechowym falstarcie wolę nie zapeszać.
Psiaki rosną jak na drożdżach, rozrabiają coraz bardziej a i zjadają już ogromne ilości żarcia.
jak brakuje w miskach to i palec dobry
a mają już czym gryźć
pluszaki wnuków mają wzięcie
jak zbytnio rozrabiają to Ela wkracza jako rozjemca
Nie wiem kiedy wpadnę następnym razem, bo nawet kolejne niedziele będę mieć bardzo zajęte.