Witam
za oknem mgła, bardzo romantycznie i nastrojowo; mam plany prac ogrodowych i uwzięłam się, że zrobię wszystko, co sobie założyłam. Oczywiście najwięcej sprzątania w tym noszenia i ustawiania doniczek. Wczoraj posadziłam czosnki Krzysztofa, zobaczymy, czy im się miejsce spodoba, wybór niestety jest niewielki. Zostały lilie, i z nimi malutki kłopotek, trochę się boję, że nas zapach wydusi
, a z drugiej strony chcę sadzić blisko domu, żeby je widzieć, z okien też. Ryzyk-ogrodnik, w razie zagrożenia życia
zetnę i postawię w wazonie na końcu ogrodu, a potem przesadzę cebule.
W tym roku wszystkie lilie posadzone przy tarasie zostały zżarte przez ostępkę
. Ta gangrena powinna się nazywać PODSTĘPKA lilianka. Krótko mówiąc nie było kwiatów blisko domu i nie wiem, czy to bardzo męczące. Obawiam się, że tak, ale może niektóre zapachy są mniej duszące? Podobno uroczy jest aromat Lankonki, zobaczymy /jak robale pozwolą
/.
Mam dwie bardzo duże hortensje pnące, kilkunastoletnie piękności, oczywiście na sosnach. Zmarzła ta od strony południowej, osłonięta domami, drzewami, byłam pewna, że właśnie jej nic nie będzie, tymczasem ona wygląda, jak nieszczęście; za to ślicznie się przebarwia ta od strony północno-wschodniej, na prawie otwartym terenie, koło wjazdu. Jak trudno przewidzieć zachowania roślin. Zaczęłam się zastanawiać, co będzie z rodkami, bo to, że ja uważam jakieś miejsce za osłonięte i bezpiecznie, nie oznacza, że one podzielają moje zdanie.
Kosiarka popsuta czeka w serwisie na nowy silnik, mam nadzieję, że się szybko doczeka, bo mimo moich starań jeszcze trochę trawnika zostało. Nawet chyba teraz będzie trzeba tyrana skosić. Gdyby nie pies, to cichcem-chyłkiem-ukradkiem-podstępem pozbyłabym się tego zielonego krwiopijcy, ale Kuba gania, szaleje z szyszkami, konewkami, doniczkami, sznurkami i jeszcze mnie wciąga w ten proceder, dlatego niestety nie mam wyjścia
W wielu miejscach rośnie mech i leśna trawa, wygląda prawdziwie i naturalnie, nie to, co posiana trawa w lesie
Cały czas rozmyślam nad brakiem pąków u rodków, już doszłam do dramatycznego wniosku, że mają za mało słońca, potem sobie przypomniałam, że przecież musiałam kupić cienówkę, żeby je osłaniać przed palącym słońcem w czasie upałów
Już sama nie wiem, czy to rzeczywiście wina 'dopalaczy' i konieczność odpoczynku roślinek, czy moje błędy 'wychowawcze'? Tylko czas wyjaśni sprawę, zatem muszę się uzbroić w cierpliwość; już nawet nie chodzi o kwiaty, ale chciałabym wiedzieć.
Mam nadzieję, że wybaczycie serię zdjęć mojego starego klona, tak mi się wczoraj spodobał, że nie mogłam przestać się zachwycać. I teraz Was pewnie zmęczę jego fotkami. Ale, czy nie jest pięknie?
cdn
No i szybciutko jestem z powrotem
Moniśka, zaklinanie trenuję nieustannie
Następnym razem postaram się lepiej spisać, żebyś tylko nie zatęskniła za deszczem; zima ma być śnieżna, mrożna i zimowa. Nie zgadzam się na wilgotną szarą kichę, ani ryba ani akwarium
Nie wierzę, że Ty takie paskudztwo lubisz
Krzysiu, paprotniki cudne są
one powolutku dorastają do właściwych gatunkowi/odmianie rozmiarów. Moje niektóre kupowane maleństwa, maciupkie pędzelki, dopiero w drugim sezonie zaczęły być widoczne wśród roślin, w trzecim sezonie miały przyzwoite rozmiary. Myślę, że w przyszłym roku będą prawie duże, czy jak w opisach nie wiem, bo to pewnie zależy od warunków w ogrodzie. Liści i u mnie dostatek, sprzątam tylko przed domem, nie chcę mieć kłopotów z powodu czyjegoś urazu. No i ścieżki w ogrodzie, teraz jest super, ale jak będzie mokro, łatwo o wywrotkę
Majko, jak patrzyłam na moją starą i odchodzącą za TM Florkę, a potem Gapę, to wspominałam ich wszystkie 'przestępstwa', szaleństwa i tą najprawdziwszą radość życia z czasów szczenięcych. I bardzo mi było żal, że to tak szybko minęło. Niech Mila rozrabia ile może i ...Pańcia zdzierży /a zdzierży dużo
/, przecież zaraz będzie dorosłą, poważną psiunią. A paproty z hostami to sam smak, cymesik, miodzio, orzeszki, klasyka, elegancja i ogóle cudo
Dla mnie rzecz jasna
Starannie dobrane dodatki podkreślają zestawienie