Dzień dobry!
Dziś przerwa techniczna w pracach ogrodowych: po pierwsze mamy śnieg, a po drugie moja ręka z ledwością się porusza - wciąż spuchnięta i mocno bolesna, buu.
Jest tak:
Kasiu, witaj!
Czytałam, że i Ty miałaś zajęcia w ogrodzie - świetnie, warto było wykorzystać pogodę.
U mnie dziś zimowo, więc odpoczywam, a poza tym nieszczęsna ręka i tak nie dałaby popracować...
Lucynko, wertykulacja jest u nas niezbędnym zabiegiem. Trawnik po zimie wymaga dogłębnej regeneracji, więc mimo, że zajęcie żmudne i ciężkie, to je ze łzami w oczach wykonujemy.
Stokrotki miałam w domu - teraz przekwitły i jak ziemia znów będzie miękka, pójdą do gruntu pewnie.
U nas było na tyle wiosennie - i od jutra znowu jest, w prognozach - że przyspieszyłam większość zabiegów.
Niewielki przymrozek nic złego roslinom nie wyrządzi, a ja krok po kroku posuwam się do przodu i odhaczam kolejne zadania.
U Was wciąż zimowy krajobraz?
Krzysiu, pogoda bardzo sprzyjała pracom w ogrodzie - żal było spędzić dzień na innych zajęciach.
Wydaje mi się, że masz rację, jesli chodzi o stokrotki - zapewne są szklarniowe. W naturze jeszcze nie kwitną, a wyniesione na zewnątrz podmarzają... ja jeszcze czekam z kwiatowymi zewnętrznymi aranżacjami - nie chcę stracić podopiecznych.
Gosiu, jaka pogoda? U mnie biało. Jest jednak tylko -1st na zewnątrz, więc nie boję się o rośliny, aczkolwiek dziś w nocy spodziewam się -5st. Przetrzymamy.
Fajnie, że udało Ci się tyle zrobić!
Iwonko, dzięki za troskę - ręka niestety wciąż nie chce działać... piszę tego posta jakąś masakryczną ilość czasu, starając się operować tylko końcówkami palców, bez napinania środka dłoni.
Przejdzie, chociaż nie wiem, czy nie powinien tego lekarz zobaczyć.
Nie bardzo mogę prowadzić auto i pisać swobodnie, więc może trzeba to zawinąć w bandaże z jakąś antybiotykową maścią, jak radzi Majutek.
Chyba trochę za dużo wrzuciłyśmy sobie wczoraj na plecy - mój organizm też obolały, ale jakie szczęście, że tyle udało się zrobić!
My mamy jeszcze do zwertykulowania największy, czwarty pokój ogrodowy, od zachodu. To zadanie na 'po pracy', w przyszłym tygodniu.
Ja też za chwilę będę sypać nawozy!
Bogna, muszę Ci powiedzieć, że Cię podziwiam - jesteś bardzo dzielna i pracowita.
Ja nieskromnie mówiąc też się nie opierniczam, ale Ty znajdujesz pokłady jakichs niekończących się sił - brawo, naprawdę!
Mam nadzieję, że dziś odpoczywasz - śnieg mamy! Ale i piękne słońce
Zwerykulowaliśmy trzy z czterech części, zostało spakować sianko do worów i dokończyć ostatni pokój.
Najgorsza wiosenna robota - zgadzam się absolutnie. Dla mnie jest tylko jedno działanie bardziej żmudne i ciężkie - darcie darni.
Co z brzozami - będą? A jakie jarzynki siejesz?
Super, że już pogrillowaliście! Ja nie miałam wczoraj siły na jakiś konkretny obiad, więc machnęłam tartę z brokułami i kilkoma innymi dodatkami.
Majutek, dzięki za dobre rady! Postaram się dziś coś zrobić z tą ręką - Altacet niestety nie wyciągnął opuchlizny, ani nie zlikwidował bólu.
Muszę zadziałać czymś silniejszym. Dla mnie róże to była pesteczka w porównaniu z berberysami - setki kolców, jeden przy drugim, zawsze wychodzę poraniona po obcowaniu z nimi, ale teraz to mnie załatwiły...
Co do tych zakorzenionych żołędzi, to wnuczęta pewnie jeszcze za słabe, żeby pomóc je wyrywać?
Masz śnieg?
Magda, obawiam się, że ta szyba w obserwowaniu zaćmienia niewiele zamortyzowała, ale dla pocieszenia powiem Ci, że ja też miałam taki bufor
Były nim mleczne szyby palarni zewnętrznej
Ja nie palę, ale jakoś lepiej było mi przez to (i przez gęsty filtr fotograficzny) patrzeć.
Czekam w takim razie na zdjęcia Tofika!
Ja takze bukszpany tnę pierwszy raz w marcu... nic im nie będzie!
Haneczko, uśmiechnęłam się szczerze, bo sama planowałam zabrać jakąś kliszę rentgenowską z domu - na szczęście w radio usłyszałam, że nie wolno przez nią patrzeć
Dobrze, że ze wzrokiem u Ciebie wszystko ok
Pogoda rzeczywiście się sprawdziła i jest biało = cóż, przyznaję, że przerwa mi się przyda...
Bukszpany można spokojnie ciąć właśnie teraz - nic się im nie stanie.
Miłej niedzieli!