Haniu- aparatu nie brałam bo nadal fotki się nie ściągają a ja nadal nie kupiłam nic do ich wyciągnięcia
Cyknęłam kilka zdjęć telefonem- dla zasady, żeby nie wyjść z niczym
Nigdy wcześniej nie byłam na takiej wystawie, więc wybrałam się z ciekawości..i trochę jestem rozczarowana. W sumie sama nie wiem, czego się spodziewałam..ale chociażby kiermasz roślin to nie do końca to, czego oczekiwałam. Ceny te same co w ogrodniczych, tylko wybór znacznie mniejszy
Wyprzedaż ekspozycji ze stoisk dopiero po g.16 co w sumie jest logiczne- zwiedzający muszą mieć czas, żeby się napatrzeć..
Większośc stoisk bardzo skromna- jedynie szyld i kilka roślin. Niewielu wystawców pokusiło się o kompozycje z prawdziwego zdarzenia. Najbardziej efektowne- moim zdaniem- było stoisko Szmitów..
Stały 4 misy i dookoła każdej mini ogródek. Mam jedną jedyną fotkę bo tłumnie tam było i o zdjęcie trudno..tym bardziej telefonem we wnętrzu
Ale spotkałam Aguniadę i jestem pewna, że Agnieszka będzie mieć piekne zdjęcia
z ogrodów pokazowych..czy raczej przedogórdków, moją uwagę przyciągnęły dwa.. jeden, na widok któego od razu pomyślałam o RObaczku
ja się chyba bardzo nie znam, bo dla mnie to wygląda, jakby ktoś zapomniał wypielić
ale cisa to bym wyniosła
drugi zwrócił moją uwagę falą niebiesko-fioletowych dzwoneczków, które po prostu muszę mieć
Śliczne powojniki miniaturowe płożące Little Artist
już nawet wiem, gdzie je posadzę
ale to raczej wiosną..
Wystawa, jakkolwiek nieco dla mnie rozczarowująca, to niezwykle udana towarzysko. Poznałam Martę- Shiralcię
Wyjątkowo ciepła, sympatyczna osoba i bardzo żałuję, że wpadłam na wystawę "jak po ogień", bo z przyjemnością bym z Martuśką jeszcze pogadała. Martuś- szalenie mi było Cię poznać
Poza tym spotkałam p Tomka, do którego sie chwilę powdzięczyłam
i p Biankę- nieco już zmęczoną kolejnym dniem wystawy i tłumem zwiedzających. Zielone Progi dostały wyróżnienie za szałwię miniaturową
A Little Bit.. na oko nieco chyba większa od Marcusa- zdjęcie nie wyszło
..
Zmyłam się już ok południa, aby upojną godzinę spędzić w korku
i wpaśc w ramiona stęsknionego Cygusia- ależ mnie psina wycałowała
Na kiermaszu zaopatrzyłam się w niezwykłe rarytasy.. bukietówki Vanille Fraise i Limkę
Wracając jeszcze do samej wystawy..dlaczego rozczarowująca. Zaskoczona byłam wyglądem większości stoisk. Wiadomo- od producenta kosiarek nie spodziewam się nie wiadomo jakich dekoracji..ale np producenci wrzosów nie wysilili się w ogóle.. Ściana biało fioletowych wrzosów, prawie żadnych kompozycji.. Spodziewałam się wymyślnie ułożonych dywanów, przywodzących na myśl wrzosowiska.. porywających do zakupu..a była mizeria
Inni producenci też niezbyt się postarali- oczekiwałabym mini ogrodów ustawionych z dostępnych u danego producenta roślin, a prezentowane ekspozycje- gdybym nie znała tych firm- w żaden sposób nie zachęciłyby mnie do buszowania na ich stronach internetowych.
Wracam myślami do stoiska Szmitów, które najbardziej przyciągało uwagę i zachwycało roślinami i chyba jako jedyne było tak bujne, ciekawe i różnorodne, że po zobaczeniu tych roślin na wystawie pałałabym chęcią pojechania do nich na zakupy..i chyba taki powinien być cel wszystkich wystawców
Widziałam, u Szmitów właśnie, po raz pierwszy na żywo, turzycę Frosted Curls i aż nie mogę sobie darować przegapienia sprzedaży RObaczka..piękne są te turzyce
Moją uwagę zwróciła też jabłoń ozdobna Dolgo. Jakie miała urocze jabłuszka! Moją Royalty kupowałam ze względu na kolor liści, ale pod względem wielkości owoców to powinno się nazywać wisienką ozdobną
Zastanawiałam się, co tak naprawdę mnie rozczarowało.. i chyba była to kwestia małych stoisk i ogólnego tłoku, oraz wyraźnego znudzenia części wystawców. Ciężko było nawet dokładnie obejrzeć kompozycje na stoiskach- nie umiem patrzeć z bliska, wolałabym móc zobaczyć w całości kompozycję, a w wąskich alejkach było to trudne. Szczęście miałam i tak, że przyjechałam przed 10tą i na szybko obleciałam halę jak jeszcze było w miarę pusto.. druga rundka przed południem to już było przepychanie się między ludzmi- a jaki korek stał do wjazdu
Zapewne fakt, że to był już 3 dzień wystawy wpływał też na postawę przedstawicieli,, czy też właścicieli, obecnych na stoiskach. Większość siedziała znudzona, pochylona nad telefonami, bez nawiązywania kontaktu wzrokowego i zachęcania do zapoznania się z ofertą. Jeden z przedstawicieli, którego zagadnęłam, nawet nie raczył podnieść się z fotela
Miałam okazję uczestniczyć w targach na EXPO kilka lat temu, jako stomatolog zaproszony do współpracy przez jednego z producentów past do zębów- na stoisku robiłam w czasie targów przeglądy. Były to targi urody..kosmetyków itp. Wystawcy mieli przygotowane ogromne ilości próbek, po hali ciągle krążyły hostessy zapraszające do stoisk i rozdające próbki, zagadujące. Na stoisku stało kilka osób, zagadujących do przechodzących osób. Tutaj, jak wspomniałam, zaskoczyła mnie kompletnie bierna postawa wystawców- ewidentnie znudzonych i wręcz zmuszonych do siedzenia.
Przedstawiciel COMPO, jakkolwiek miły, na moją prośbe o ulotki preparatu, który mnie zainteresował, podał mi gazetę, którą już w maju miałam okazję wziąć w sklepie ogrodniczym
o próbkach czegokolwiek nie wspomnę..
Wiadomo- trudno dostać próbkę drzewa
ale producenci podłoży czy nawozów mogli się jakoś wysilić.. albo chociaż dysponować ulotkami lepszymi, niż stare gazety z wiosny..
Domyślam się, że najważniejsza część wystawy to ta dla branżowców- to im się chcą głównie pokazać wystawcy.. skoro jednak jest organizowany dzień dla plebsu, to można było lepiej przygotować
grass dla mass
Zabawniej by było wpaść z samego rana na rekonesans, zarezerwować rośliny ze stoisk i wrócić po 16tej na zakupy..ale to nie te odległości, żeby urządzać sobie wycieczki a i na parkingu zapewne im późniejsza godzina, tym większe piekło.
Podsumowując- nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek się wybiorę na taką wystawę. Towarzysko bardzo fajnie- zawsze miło spotkać znajome z forum- Martuśka, Agnieszko, dzięki za spotkanie
, czy znajomych z pobliskich ogrodniczych, w których regularnie bywam na zakupach i to najmilsza część wystawy. Trochę może to wina ograniczonego czasu, jaki miałam na zwiedzanie i gdybym miała czas na zapoznanie się z każdym stoiskiem, to wrażenia byłby milsze.. zniechęciła mnie jednak postawa tych, do których podchodziłam zainteresowana produktami a natykałam się na minę znudzenia i niektórzy nawet nie podnosili głowy znad telefonów- odechciewało się zagadywać.
Inaczej wyglądały spotkania z p Bianką i p Tomkiem- ale to niejako znajomi, więc wiadomo, rozmowa inna. Nie muszę się jednak ciągnąc 40km w jedną stronę, żeby z Nimi pogadać
Kiermasz, jak wspomniałam, też mizerny.. Roślin mało, wybór średni.. Interesowały mnie wrzosy, jeżówki, bażyny- wszystko kupiłam w pobliskim ogrodniczym, bo na kiermaszu nie było na czym oka zawiesić
Dobrze, że chociaż były bukietówki
Trawy były fajne, ale dość drogie- na ile orientuję się w cenach sadzonek. Sam teren kiermaszu niezwykle mały i już przed południem robiło się z tego uciążliwe przepychanie między ludzmi i stłoczonymi doniczkami.
Generalnie odnoszę wrażenie, że wystawa jest głównie dla branży, a ostatni dzień organizowany po to, żeby sprzedać rośliny i nie musieć się z nimi ciągnąć do domu
Idę sadzić to, co kupiłam
p.s. kompostownik jeszcze nie kupiony- muszę jechac do sklepu z silnym ramieniem
ale pierwsze towary do wrzucenia już mam
Sa patyczki, obierki i serwetki z obiadu, a niedługo będzie koszona trawa. Tak więc zaczynam
p.s.2 Haniu. koszenie i rozdrabnianie liści kosiarką nie bardzo możliwe, bo drzewa rosną na rabatach i są małe, więc liście do trawnika nie dolecą- chyba, że jesienią przerzucę na trawnik specjalnie, żeby je skosić