Miałam zamiar pokazać jednak urywki przerobionej trawiastej, ale nie jest mi to pisane.. coś się popsuło na linii aparat- komputer.. podejrzewam albo kabel, albo wejście w aparacie. Słowem- zdjęcia są, ale nie mogę ich wyciągnąć z aparatu
DO szału mnie doprowadza taka sytuacja, jak cos nie działa i udusiłabym ten ch..ny aparat- gdzie te dobre czasy, że sprzęty działały na korbkę, albo wystarczyło mocniej pięścią walnąć i się samo naprawiało
Może jutro coś wykombinuję przez aparat i kabel Siostry. CO prawda szału nie ma i nie sądzę, abyście tu Wszyscy czekali w jakimś ogromnym napięciu
ale wątek bez fotek to jakieś nudy totalne..no ileż można gadać, prawda....
W domu jest "nieco upalnie" i czekam na ochłodzenie, bo znowu zaczyna się nagrzewać za mocno.. Na dworze całkiem miło- zwłaszcza dla kogoś, kto z pracy wychodzi ok 21 i jest przyjemnie ciepło..można spacerkiem iśc do samochodu w bluzce na ramiączka. Przed pracą czas spędzam w miejscu, szumnie zwanym tarasem- umieszczony od południa, bez parasola.. Tak..ja zawsze czułam, że powinnam być wrzucona w komin chociażby w takiej Kalifornii..
ROzumiem ogólnoforumowe zmartwienie o suszę..i generalnie ogólnokrajowe- nie ukrywam..deszcz mógłby popadać- najlepiej nocą.. kilka nocy z rzędu.. ale czy od razu musi bć zapowiadane aż takie ochłodzenie. Na niedzielę 17*, wieczorami 10*. To lekka przesada- nie dość, że to trochę spory przeskok w ciągu kilku dni, to jeszcze trzeba będzie kurtki powyciągać.. (a nadal nie mamy szafy na ganku, więc mi to bardzo koliduje z budżetem
)
Mąż wspomina o drewnie do kominka
No dobra- na drewno do kominka nie będę płakać, bo lubię palić..ale czy od razu musi się to wiązać z marznięciem
Oszuści od pogody obiecywali deszcz w czwartek- teraz obiecują na niedzielę i poniedziałek- to znaczy, że nie dość, że będzie zimno, to jeszcze podlewać trzeba
Wreszcie dostałam info z giełdy kwiatowej- zaskoczona jestem marnym asortymentem. Dostałam mmsem fotki wrzosów- oj marniutki wybór..w zasadzie żaden! Jutro od koleżanki odbieram kilka sztuk ciemno różowych- pójdą pod brzozę płączącą, kolor na tyle mocny, że powinny być widoczne z daleka. Nie ma na giełdzie płomyczków z rodzaju Boskoop/Firefly- ale na to już chyba znalazłam radę
Cygusiątko nasze kochane robi się coraz grzeczniejsze..
Pomyślałam, że jak napiszę, to w to uwierzę
Na serio to psina wesolutka, rezolutna, nic a nic nie traci animuszu. Trochę upalne dni go usypiają- w ciągu dnia idzie moim rytmem... Pospaliśmy dziś do 10, później psina jeszcze dospała na kanapie.. żeby na widok mnie, wychodzącej do pracy..iść spać
Za to wieczorem.. hohoho.. gonitwy po ogródku, bohaterskie szczekanie na pustą ulicę, w domu walka z maskotkami..
Cyguś od samego początku walczył z wężem, bardzo też wkurzała go lejąca się woda- chyba próbował ją gryźć. Pierwsze próby ataku były dośc nieudane, bo słabo wycelowane- zazwyczaj kończyło się to zmoczoną głową. Z czasem psiak nabrał celności i teraz strumień traktuje jak źródło wody pitnej- w trakcie mojego podlewania podstawia pyszczek pod szlauch i pije.
Fajnie jest patrzeć na tego psiaka- tak radosnego i optymistycznie nastawionego do świata. Z każdym chce się witać- w trakcie spaceru na widok ludzi ożywia się, zaczyna merdać jak szalony i natychmiast chce się zapoznawać. Z psiakami jest podobnie, jednak z wiekszą rezerwą- zresztą pozwalam zapoznawać się tylko z małymi osobnikami, których włascicele się na to zgadzają.
Oj, żebyście Cygusia widzieli na plaży- pomijam, że idzie krokiem króla dzielnicy
to jeszcze ta radośc, okazywana całym ciałkiem.. tyyyyle ludzi to witania się i wszyscy jego
Aż mi czasem przykro, jak ktoś go mija i sie nie interesuje, nie pogłaszcze..a on całym sobą pokazuje, że chce się witać.
Wyrastają kolejne stałe zęby- już ma śliczny garniturek siekaczy dolnych. Ząbkowanie przebiega dość łagodnie. Nie chwalę zbytnio, bo chyba jeszcze sie nie skończyło..ale jak na razie Cygusia mogę dopisać do listy szczeniaczków, które w domu nic nie zniszczyły. Cygusiątko nie gryzie kabli, nie ogryza mebli- a miałby okazję, gdyby chciał, bo zdarza mu się zostawać w domu samemu. Z zaciętością oczywiście tarmosi swoje pluszaki i lekko uszkodził legowisko, ale to drobiazg do naprawienia.
O przepraszam- nadgryzł opakowanie peelingu, ale nie dostał się do środka. Pamiętam, jak Lordek był mały..zjadł mi kredkę do oczu i nawet bym się nie kapnęła- szukałabym jej do upadłego..ale na brodzie resztki kredki zostały i sie wydało
Miałam chwile grozy, bo jakiś czas temu Cyguś na moich oczach zabierał się za gryzienie listew przypodłogowych
ale po kilku próbach i moim besztaniu, dał sobie spokój.
Słowem- diablątko moje nie jest takie złe, jak się czasem wydaje. Jedynie chwilami rozpiera go energia tak bardzo, że zastanawiam się, czy nie przerzucę się na jego karmę
Powinnam opowiadać o ogródku- ale nie ma co.. Zdjęc brak, do pracy trzeba w tygodniu chodzić a czasu i ochoty starcza jedynie na spacerowanie dookoła domu. Za łopatę przed pracą się nie złapię- wiadomo.. tak więc nudy..nudy..
Ogródek cały bzyczy. Oczywiśćie na wrzosowisku uwija się sporo pszczół, popularnością cieszą się też rozchodniki, jeżówki jakby mniej. Głównie widzę pszczoły i trzmiele... prawie nie ma motyli
Ptaki wpadają do poidełka, ale też rzadko. Zapewne to kwestia pory obserwacji- kręcę sie w samo południe, więc ptaki o tej porze pewno sie kryją przed upałem i odwiedzają poidełko pod wieczór, jak mnie nie ma. Mimo wszystko sądziłam, że będą mieć z niego więcej uciechy
Paweł- o 3 Cyguś grzecznie śpi. Szaleństwo trwa średnio do 1..w szczególnym rozbawieniu zdarza się poszaleć do 2 w nocy. Kiedyś w końcu psina musi się bawić! Rano nie ma z kim, w ciągu dnia też nie zawsze..więc zostają wieczory.
Haniu- kupiłam jakiś czas temu Konga- klasycznego bałwanka..ale używam go tylko jak wychodzę i psiaka zostawiam samego. On co prawda przyjmuje to z całkowitym spokojem, ale i tak daje mu tą zabawkę z jedzeniem w środku, żeby milej spędzał czas. Jak jestem w domu to staram się z nim bawić. Oczywiście organizuje sobie czas sam..najlepiej udaje sie to na ogródku- tu zawsze jest co robić. W domu nieco gorzej i tu do zabawy zazwyczaj musze sie włączyć, gdy samotne tarmoszenie zabawki przestaje być zabawne. Czasem mnie to męczy, ale z drugiej strony byłoby przykro, gdyby psina nie chciała się z nami bawić. Zreszta czasem zaczepiamy go sami i podpuszczamy. Na drugiego psa chyba nie jestem gotowa- Haniu..myśmy dopiero co z pieluch wyrośli
Odnośnie traw- ja lubie je bardzo! Pierwsza trawka moja jest sprzed 3 czy 4 lat- Zebrinus. Bardzo go lubię, chociaż wole trawy wcześnie wypuszczające kłosy- w ubiegłym roku po raz pierwszy doczekałam sie pędzelków Zebrinusa. Warto było, bo są urocze! Mimo to najbardziej lubię rozplenice, miskanty- ale tylko te wczesne, bo nudzi mnie kępa bez kłosów.. i Red Barona. Kostrzewy też mi się zawsze podobały, ale powoli przestaję je lubić- skutecznie mi je obrzydzono
Też niezbyt mnie cieszy późny start traw. Ubiegłej jesieni wymyśliłam chytry plan obsadzenia trawiastej cebulowymi..posadziłam krokusy i tulipany.. nie uwierzysz, ale nie wyrosła ani jedna cebulka
Zupełnie nie wiem dlaczego, bo wszystkie sadzone w innych miejscach rosną już 2 sezon.. Zaczęłam podejrzewać, że może tylko mi się wydawało, że sadziłam tam cebule
, ale kurczę- dokładnie pamiętam, że jesienią tam kopałam
Azurikę polecem z całego serca! Kolor bardzo dobry!! Krzaczek kupiłam kompaktowy i wydaje mi sie, że wręcz podwoił swój rozmiar- długie przyrosty, jak na miniaturkę..i sądzę, że pąki kwiatowe zawiązał- nawet dziś się w niego wpatrywałam i jestem prawie pewna, że to "te" pąki
Martuśka- dzionek minął dość przyjemnie, chociaż szkoda, że tak piękny dzień przerwany był pracą
Jak u Ciebie- jakieś wieści..???
Na Zieleń może się wybiorę. Nie jestem pewna, czy uda mi się wyrwać- to zależy, jakie plany weekendowe będzie mieć Mąż. Jeśli będzie zawalony pracą, to ja raczej jestem uziemiona w roli niańki dla Cygusia
Na razie jednak się szykuję..będziemy w kontakcie
Zapomniałam kupić to czasopismo o którym wspominałaś, że ma w środku wejściówkę
Musze sprawdzić, ile kosztuje wejście..