Zmęczona jestem.. Zabrałam się za sprzątanie, ale chyba wchodzące w fazę wiosennych porządków
Poza podstawowym sprzątaniem uprałam też kanapę- jeśli można tak szumnie nazwać mycie gąbką.
Ja Tego Psa kiedyś uduszę za brudzenie.. no żaden wcześniej tak nie brudził, jak ten
Inna sprawa, że żaden wcześniej nie wylegiwał się aż tak namiętnie na kanapie, legowisko było nieco bardziej uznawane..
Moping zostawiam sobie na późny wieczór..żeby zmopować i paść spać
Święta praktycznie tuż tuż.. jeszcze chwila, a trzeba się będzie zabrać za wiosenne mycie okien- nie mogę się doczekać
Szczególnie, że przed Bożym Narodzeniem za zimno dla mnie było na takie zajęcia..
****
Madziu..jedząc powidła nie zastanawiam się..tak samo zajadając się czereśniami bez zaglądania do środka. Tamto wtedy "zabolało" bo się wydało
U nas w pracy o jedzeniu nie gadamy, chyba, że w kontekście tego, że już 20 a my jeszcze przed obiadem.. W pracy nie mamy czasu jeść, obiady najczęściej jadamy wieczorami. Jeden kolega wykupił diete pudełkową i on je najrozsądniej.
Ja niby też mam plan jedzenia, ale nie wyrabiam czasowo przy moich godzinach pracy
Agnieszko, kiedyś się z P śmialiśmy do znajomych, że dziecko prosimy już takie 19toletnie, ze zdaną maturą i do tego takie, co już dostało się na studia i się wyprowadza
Ja mam porządek...hahaha! Raczej niewyraźne zdjęcia
Natręctwa mówisz.. O nich to ja jeszcze nie zaczęłam pisać, a też mam
Do jedzenia nie przywiązuję zbytniej uwagi. Lubię oczywiście zjeść coś smacznego, jednak gotowanie nie jest moją pasją, nie sprawia mi radości. Wiem, że trzeba coś ugotować, staram się, żeby było smaczne i nie powtarzało sie w kółko to samo, cieszę się, jak P zjada ze smakiem..jednak czas poświęcony na gotowanie uznaję za marnowany.
Im potrawa szybsza w przyrządzaniu, tym lepiej.
Radośc mam jak się spodziewamy gości i staram sie robić coś ciekawego, lubię robić ciasta..tak na co dzień gotowanie to dla mnie nuuuuda i z radością przyjmuję chwile, gdy gotuje P
Zawsze zresztą jedzenie traktowałam dość powierzchownie- nie rozsmakowywałam się w nim, a zaspokajałam głód i wracałam do zajęc. Pamiętam, jak w wakacje na Mazurach ganiałyśmy z koleżanką to do lasu, to nad rzekę..obiad był uciążliwym obowiązkiem i czasu zawsze było mało, bo spieszyłysmy się
Przyjemnie jest za to- chociaż rzadko mam okazję- wybrac się do restauracji i delektować się jakąś ciekawą potrawą. Jednak wtedy to jest czas wyznaczony na dopieszczanie podniebienia.
Jedzenie na co dzień to zabieracz czasu, szczególnie w wolne słoneczne dni- wtedy już w ogóle głowy do takich "głupot" nie mam
W sumie to samo jedzenie jeszcze może być, ale to przygotowywanie i stracony na to czas.
Idealna pani domu ze mnie nie jest, ale też nigdy nie aspirowałam i nie ukrywałam, że kuchnia nie jest miejscem, gdzie się z pasją spełniam
Od czasu do czasu gotowanie lubię, ale codzienna rutyna mnie męczy.
Piotrek- dobrze wiedzieć, że sekator się sprawdza!
Mój sekator 4nożny faktycznie na razie działa jak kij samobij..ale może z czasem uda się wprowadzić jakieś stosowne komendy
Iwonko, Ciebie tez tak słońce oszukało.. Ja byłam zaskoczona bo przez okno pogoda zachęcająco wyglądała, a tu takie rozczarowanie. Zimno było- dawno mi juz ręce tak nie zgrabiały
Madziu- zdolnych macie kolegów. U nas koledzy mają żony, więc nie czują potrzeby wykazywania się. Wyjątkiem jest ten, co pudełka wykupił
*******
Dziś do P mówię, czy pamięta, że na imieniny proszę graby. A On się dopytuje z zainteresowaniem.. "cooo?grabie chcesz?"