Paweł..cisy skrócić o połowę.. Oj, jak to dobrze, że nie jesteś ogrodnikiem, pielęgnującym mój ogródek
W pierwszej chwili nie załapałam, o co chodzi z Celfastem..ale że co- Cyguś mi abonament załatwia
Zęby coraz lepsze- może w tym roku będzie trzeba nowy szlauch kupić..albo będę mieć nawadnianie kropelkowe
Szarpie się łobuz ze mną w trakcie podlewania dośc mocno- zadziwia mnie nieustannie fakt, jak taki maluch może mieć tyle siły?!
Kasiu, lubię, jak mi oddajesz otuchy
Ostatnio jestem pracą wykończona psychicznie i ogólnie źle nastawiona do całego świata. Dodatkowo deszcz i ponurość ostatnich kilku dni też nie nastraja zbyt optymistycznie.. Weekend ma byc ładny- może się akumulatory optymistycznie naładują..Dodatkowo kolejny tydzień krótki pracowo..czego chcieć więcej
Niebieskie najeżone paskudy
, które lubiłam, ale faktycznie nie pasowały do całości (a szkoda, bo serio mi się podobały), rosną u Sąsiadki, więc mam je na tęsknym oku
Za to z lekkim sercem pozbywam się kostrzew- tak sie paskudnie starzeją, że patrzeć nie mogę
na razie straszą na rabacie, a ja może w końcu wymyślę, co kupić na ich miejsce..?
Nadal nie wymyśliłam, jakie trawy posadzić z cisami..ale też nie szukałam zbytnio
Coś tam popatrzyłam w carexy. Szkoda, że Frosted Curls niezbyt dobrze zimuje, bo pokrój mi się podobał. Cos sobie w końcu wymyślę.
To musi być albo zimozielona, albo jakaś wczesna trawa. U mnie hakone dośc wcześnie wypuściły piórka
Pokrój maja odpowiedni i wielkościa nie przytłaczają.
A propos cisów kulistych- nigdy nie pytałam.. Twoja koleżanka pojechała w końcu na tą plantację cisów, którą znalazłam w Twoich stronach? U siebie jakoś na żadną plantację trafić nie mogę. Nie wiem, czy cena w ogrodniczym dobra.. Była o tyle lepsza, że widywałam tam kule cisowe po 300pln
Dorciu, jak widzę, ciągle musisz coś działaś.. Najważniejsze, że główna impreza tego roku już za Wami, możesz odetchnąć
Planów na kolejny tydzień nie mam..tzn o tyle nie mam, że do środky pracuję, a w czwartek mam mini wyjazd. Może piątek..
Zdzwonimy sie jeszcze na pewno
Ja listę w Hortorusie podpisałam w zeszłą środę, ale nie śmiałam do Ciebie dzwonić, znając termin komunii..
Odnośnie trafienia do nowego wątku,,byłam o Ciebie spokojna
Cieszę się, że jesteś- Twój optymizm zawsze zaraźliwy
Bożenko, to zdaje się kwiat męski. Muszę się dokładnie przyjrzeć, gdzie są żeńskie.
Jeszcze wracając do Twojej poprzedniej wypowiedzi nt much. U nas jakoś dużo ich nie ma i tak się zastanawiałam, dlaczego tu mieszkają.. Myślę, że jednym z powodów jest fakt, że jesteśmy chyba jednymi z nielicznych wariatów, którzy pozwolili im sie osiedlić
Sąsiedzi rok temu instruowali nas, że trzeba koniecznie nie pozwolić im zamieszkać, bo będą strasznie brudzić.
Faktycznie- w okresie piskląt schody musieliśmy szlauchem zmywać 2 razy dziennie, ale poza tym towarzystwo nie było uciązliwe.
Nie pozwolilismy gniazda zbudować na elewacji- a sporo jaskółek próbowało to zrobić! Na obudowie lampy zostawilismy je w spokoju- tak walczyły o to miejsce.
Mąż się bił z myślami, ja prawie płakałam nad ich losem. Zrzuciliśmy zaczątek pierwszej budowy- raptem kilkugodzinnego lepienia gniazda. Jak zobaczyłam wracające ptaki i sprawdzające..no rozpacz. Obgadalismy to z Mężem- że nam też byłoby szkoda wrócić z terenu i przekonac się, że domu nie ma.. Dalismy im spokój a one ochoczo od razu zaczęły budować od nowa i do zachodu słońca odbudowały fundamenty.
Emocji było sporo, bo budowały sie dwie rodziny. Jedna pra miała ogromne kłopoty i gniazdko ciągle spadało- ku mojej rozpaczy.. Wyprowadziły sie w końcu, a druga parka, po kilku remontach- co widać na zdjęciu..ile kolorów ziemi ma gniazdo, doczekała sie pisklaków.
Śmieszne były te maluchy- strasznie ciekawskie! Jak otwierałam drzwi wyjściowe, to wychylały się z gniazda sprawdzić, co się dzieje, a jak tylko podnosiłam głowę w ich stronę- od razu chowały się do środka
Tu mam zdjęcie, jak młody filuje zza firanki
Ciekawa jestem, czy teraz zamieszkały jakieś obce, które trafiły w to miejsce.. czy to te same pamiętały- ciekawe, jak to z nimi jest? Ileż świergotania radosnego było w niedzielę
Nie ukrywam, że czekałam na ich powrót!
Wracając do much.. u nas raczej niedużo, ale tuz obok nas łąka..a niecały kilometr dalej stadnina koni- tam pewno much pod dostatkiem
*********
Pogoda ponura i paskudna wręcz. Pada często..to dobrze, bo sie podleje wszystko porządnie, a ja mam wolne..
Jednak kilka dni z rzędu pochmurnych, wietrznych i zimnych to po prostu przykrość. Dobrze, że na weekend prognozy dobre. Chociaż tyle..juz wole paskudny tydzień, a ciepły weekend- wiadomo!
Dziś szybciutki spacer zrobiłam dookoła domu sprawdzając, czy sie cos od niedzieli wydarzyło. Niewiele..w tych temperaturach to nic zaskakującego..
irysy chyba mi zakwitną..wreszcie- pierwszy raz!
Acapulco niezbyt się spieszy.. DObrze- czas deszczu przeczeka w pąkach..Oby, jak zakwitnie, pogoda sie uspokoiła i dałą czas na nacieszenie się kwiatami
Marcel też w blokach startowych..czeka- jak i ja- na ocieplenie
grabuś
troszkę boczki ma dziurawe, ale już widzę, że pojedyncza gałązka wypuszcza nowe pędy, więc w tym roku brzuszek się nieco zabuduje z prawej, nieco łysawej strony..
Ciekawe, czy i patyczakowaty czubek jakieś gałązki boczne wyprodukuje
Wydaje mi się, że na szczycie tez jakieś odrosty boczne widać..
uroczy świerk miniaturowy, DOstałam go, jak był maluszkiem..jeszcze jakieś 10 lat i zdominuje tą okolicę. WIdziałam kiedyś w szkółce ogromny okaz- imponujący! TO szkółka przy domu.. świerk bardzo duży..a jakie tam mieli rododendrony ogromne
Jak już mi ogródek zarośnie tak, że się przejść nie da..
to będę się musiała z forum wylogować, bo nie słucham Waszych uwag nt cięcia.
Serio mówiąc- na pewno będę chciała szmaragdy ciąć na wysokość, żeby za duże nie urosły. Powinnam ciachnąć też tuje Kórnik, ale nie mam ochoty ani sprzętu, żeby się za to zabrać
Poza pojedynczo rosnącymi egzemplarzami, nie mogę za wysoko puścić tych szmaragdów, które rosną w roli zywopłotów, bo sobie studnie ciemną zrobię na ogródku.
Może sobie kiedyś kupię nożyce do formowania..albo będzie mnie stać na luksus opłacenia ogrodnika, który zrobi to za mnie- i ta opcja jest najbardziej kusząca. Nawet rok temu pytałam w pobliskim ogrodniczym o taką usługę, ale się w końcu nie zdecydowałam- niech jeszcze chwilę rośliny nabiorą wysokości..a działka zrobi nieco bardziej prywatna- na razie ciągle mam wrażenie patelni, co potęguje mały metraż wszystkich osiedlowych ogrodów
Szmaragdy przeznaczone do cięcia nie mają wiele ponad 1.5 metra, to nie bardzo jest na razie co ciachać. Zastanawiam sie tylko nad wyrównaniem ich wysokości w jednym miejscu- tzn ciachnęciem jedynie od góry, bez boczków..i zdaje się, że maj jest dobrym na to czasem..?
Zmykam powoli do spania.. Boszzzz, jutro dopiero środa