Gosiu, faktycznie troche zaległości miałaś
Prosto ze zlotu wpadłam w objęcia gości..i siedziałam w nich do północy w niedzielę
Odespałam i w miare wróciłam do formy dopiero w okolicach wtorku- 2 zarwane noce i intensywne dni dały mi wtedy w kość!
Mam nadzieję, że w domu psiaki szybko sie dogadają. W sobotę byliśmy u sąsiada na meczu. Sąsiad ma suczkę..a Cyguś namolny koniecznie chciał się bawić. Ona mało rozrywkowa- zresztą był upał i ona leżała spokojnie w kącie. Cygusiek zwiedzał ogródek i co chwilę podchodził do niej i zaczepiał..to powąchał z jednej strony, to z drugiej, usilnie zapraszał do zabawy.
W końcu po godzinie dziewczyna straciła cierpliwość- powarkiwania nic nie pomagały.. i pogoniła go ostrzej
Myślę, że Cygusiek ucieszy się z nowego kumpla- wyraźnie potrzebuje towarzystwa i zaczepia każdego psa, jakiego ma w zasięgu wzroku.
Jedynie w domu będą się musiały dogadać co do miejsca na kanapie i w łóżku- ciekawa jestem, jak to dogadywanie przebiegnie
Psiunio nowy w chwili przyjazdu będzie mieć 6 miesięcy..więc za chwilę wejdzie w czas ustalania pozycji- oby gładko to przebiegło!
CO do wizyty u Izy- mam nadzieję, że uda mi się wyrwać chociaż na trochę..chociaż mogę mieć z tym kłopot w obecnej sytuacji
Moniśka- cieszę się, że pamperso-wigwam się spodobał
Jak to kiedy skończę formowanie- on juz jest uformowany
A serio odpowiadając- na razie wstępny kształt nadany, pewno za rok będą nowe przyrosty, to się chmurki będzie dopracowywać.
Nie wiem, czy będę coś diametralnie zmieniać.
Nie mam odwagi usunąć którąkolwiek chmurkę- na razie podoba mi sie tak, jak jest. Próbować będę niektóre chmurki połaczyć i już wstępnie tak podcięłam, żeby robić większą chmurkę z dwóch sąsiednich, niektóre od razu powiązałam razem dla zwiększenia masy- wydaje mi się, że lepsze wiekszę chmurki w mniejszej ilości, niż milion małych.
Sama jestem ciekawa, co z biegiem lat z tego wyrośnie
Boszzzzz, żeby tylko sie przyjął, przeżył!!
4-8... sms
Aniu, szalenie się ucieszyłam, że zajrzałaś!! Tak dawno już CIę u mnie nie było
Tak, będzie kumpel dla Cygusia
Od pewnego czasu planowaliśmy, że "kiedyś".. Pomyśleliśmy, że jak nie teraz, to okazja trafi się dopiero za rok..a jest dobry zbieg okoliczności pracowo-godzinowych. Cygusia woziłam do Mamy, wracałam po 22 do domu- inaczej psina za długo by siedziała sama.. Teraz trochę się pozmieniało i będzie łatwiej.
Widzę też, jak Cyguś wyskakuje ze skóry na widok piesków- mam nadzieję, że fajnie się dogada z nowym lokatorem i ucieszy się z nowego kolegi..
To fotka piesia, który zawita do nas za niecałe 2 tygodnie
Mam trochę obaw..a nawet więcej, niż trochę! Pomija kwestię podwójnego tratowania rabat- widzę co wyprawia Cyguś, jakie tory robi między roślinami..a teraz będą latać dwa
Obawiam się też troszkę atmosfery w domu. Cyguś jest dość butny chwilami, chociaż w sumie to tchórz jest..ale o swoje walczyc potrafi. Wystarczy powiedzieć, jak musztrował Męża, gdy ten zbliżał się, gdy Cyguś leżał obok. Nie wiem, czy bronił mnie, czy odganiał Męża od siebie..ale warczał, chwilami dośc ostro.
DOmyślam się, że nowego kolege też będzie obwarkiwał, ale jakos muszą się dogadać!
W hodowli mieszka kilkanaście psiaków- chłopcy i dziewczynki, w różnym wieku, kręcą się też szczeniaki, nigdy nie izolowane od stada. Cyguś też przecież mieszkał w takiej komunie
Kingi to nie są przecież agresywne pieski, więc po dogadaniu szczegółów, która częśc kanapy jest czyja- powinna zapanować sielanka..przynajmniej na to liczę
Ja poskrzypkę mam od samego początku na jednej odmianie lilii. W tym roku po raz pierwszy moje lilie zaatakowała ostepka- postaram się, żeby to była jej jedyna wizyta u mnie
**********
Z ogromną przykrością muszę prosić o zamknięcie wątku.
Spędziłam tu dwa wspaniałe lata, nawiązałam wiele serdecznych znajomości i ku mojej ogromne radości- część z nich przeniosła się do życia realnego- nie byłoby to możliwe bez forum!
W codziennym życiu spotyka nas tak wiele przykrości i smutków, że to miejsce traktowałam jako odskocznię, ucieczkę i ową tytułową oazę..spokoju, życzliwości.
Nic mnie tak nie uspokaja i nie wycisza od problemów dnia codziennego, jak czas spędzony w ogrodzie- a z radością odkryłam świat pełen ludzi o tej samej pasji. Doświadczyłam tu bezinteresownej serdeczności, życzliwości, dostałam ogromne wsparcie w chwilach smutku- za co serdecznie dziękuję!!
Drobne przykrości też bywały
ale mam nadzieję, że ja nikomu nie dałam popalić- a jeśli się to kiedykolwiek zdarzyło, to nieświadomie
Próbowałam się nie poddawać po ostatnich burzach, jakie sie przetoczyły..ale dłużej nie mogę.. Nie mogę udawać, że nie widzę, co się dzieje.
Nie wiem co lepsze/gorsze- udawać, że nie ma tematu i unikanie go w dyskusyjny sposób..czy rozgrzebywanie tematu w przykry sposób. Żadna droga nie jest dobra..a ja mam dosyć uczestniczenia w tym i wybierania strony na barykadzie.
Nie chcę czytać, kto jest dziecinny, kto niedojrzały, kto ma focha, a kto nie umie się zachować.. nie chcę uczestniczyć w podziale na "my i oni", na "lepsi i gorsi".
Miałam miejsce pełne serdecznych ludzi, których łączyła pasja- uciekałam tutaj przed zmartwieniami i wskakiwałam w wesoły, życzliwy świat.
Niestety nie czuję tego już tutaj- straciłam serce do życia forumowego i strasznie mi żal.
Nie wyobrażałam sobie dnia bez odwiedzenia zaprzyjaźnionych ogrodów, bez paplania w swoim ogrodzie o wszystkim i o niczym
Teraz wszystko jest bez sensu.. Nie chcę wybierać, które znajomości cenniejsze, które miejsce lepsze. Nie życzę sobie być przez nikogo oceniana, czy się potrafię zachować jak dorosła czy nie.
Szukałam spokoju i wyciszenia, a nie podziałów, oceniania i przykrych komentarzy, na które tu i ówdzie można się natknąć.
Na zewnątrz, w realnym świecie, mam wystarczająco dużo stresów. Nie chcę ich sobie dokładać w wirtualnej przestrzeni- to przestaje być relaksem.
Żegnam się z Wami serdecznie, dziękując za wspólne dwa lata. Żegnam się- bez sugerowania, że gdzieś..itp.. Po prostu znikam, odchorować na uboczu ostatni przykry czas.