Olu, wierzeń o pożarze nie znałam, ale to powiedzenie, że szczęśliwy dom, gdzie jaskółka mieszka.. No to mieszkają z nami i niech nam sie darzy..i im
Przez weekend poobserwuję, czy coś się dzieje.. Teraz w tygodniu kompletna cisza, a tyle ćwierkania było w niedziele w gniazdku i latania tam i tu..
Nie wiem, czy jeszcze u kogoś na osiedlu zamieszkały. U jednych sąsiadów próbowały rok temu budować się na elewacji, ale przeganiali- my z elewacji też goniliśmy, bo próbowały sobie kolonie u nas założyć na ścianie
U drugich sąsiadów, w niezamieszkałym jeszcze domu, zaczęły budować, ale zrezygnowały..zostaliśmy więc my z nasza parką.
Na razie pod tym względem cisza- jedynie ta niedzielna para świergoliła.. Rok temu szczyt nalotu był w pierwszych dniach czerwca- na Boże Ciało. Latało kilka par- jak małe bombowce przelatywały nam nad głowami, kłóciły się o miejsce. Ciekawe, czy i teraz w tym terminie będzie taki desant na nasze ściany.
Kasiu, ponure chmury na zdjęciu z Wredei..pomyliłam podpisy mrocznych chmur i przyłąpanego nad poidełkiem Cygusia
Radości z nim co niemiara! On taki słodziak jest- rano się przytula i przeciąga leniwie..po czym wstajemy i budzi się w nim diablątko.
Dziś postanowił znowu wyjść z miśkiem na ogródek i jeszcze zaglądał co chwilę do pokoju, czy idę się z nim bawić- nie mogłam odmówić
Nosił go sobie dookoła domu, chodząc za mną, co chwile pokładając się z miśkiem przy jakimś krzaczku- śmieszna psina..
Fajnie byłoby mieć drugiego takiego urwipołcia. Już po krótkim czasie, kiedy Cyguś się u nas pojawił Mąż stwierdził, że powinniśmy mieć jeszcze jednego takiego paszczaka. Ja chyba osiwieję ze szczęścia..
Cyguś ma tyle energii, że jak w emocjach biega coś obszczekać na ulicy, to aż go stopuję, bo gania jak młody źrebak. Na oślep, kora spod kopytek strzela na trawnik i tylko koleiny powstają na głównie uczęszczanych trasach.
Z czasem pewno pojawi się nowy maluszek- na razie nie moge się doczekać, czy wizyta hodowczyni dojdzie do skutku. Planujemy się spotkać w lipcu- tzn ja zapraszam z okazji wizyty na wystawie i może spotkanie się uda zorganizować. Jesli by przyjechała, to z psiakami wystawianymi, więc byłoby w domu wesoło
Chętnie zobaczę, jak się Cyguś zachowuje w towarzystwie psiaków nie na ulicy spotkanych, tylko w JEGO domu..
Moniśka..przesiadka na mopa jako ochrona paznokci..ciekawa teoria, pozwól jednak, że w domu tego nie powtórzę
Palibina nie wącham- na razie kwiaty jeszcze zamknięte, chociaż jakis lekki zapach już chyba czuć. Ja mam trochę katar- wieczny..
więc nie jestem miarodajna.
Jeszcze tylko kilka tyg i się poznamy
Inuś, teraz dokładnie zaczyna się 3ci sezon, więc to dwa sezony mojej w ogrodzie pracy.
Przeprowadziliśmy się w kwietniu 2014r. Poszukałam trochę fotek z pierwszych dni po przeprowadzce..
Pierwsze rosliny sadziłam zaraz po zakończeniu stanu surowego, kilka lat wcześniej. W obawie, że wszystko zostanie pożarte przez perz, rozłożyłam agrowłókninę- tuz po przeprowadzce zaczęłam usuwać jej resztki z rabat i powoli wprowadzałam porządek..chociaż słowo porządek mocno na wyrost..raczej ograniczałam bajzel
Na środku ogródka leżała sterta desek i oczywiście wszechobecny piaskowiec
zaraz po przeprowadzce poprosiłam o drzewa na imieniny..
kolejnego klona- urodzinowego, jeszcze nie ma... tak samo, jak tych imponujących tuj przy ogrodzeniu
ROśnie za to jabłonka- widać, jaki miała ładny pokrój z przewodnikiem- przykro mi, że zachorowała i się złamała.. Wiem..wiem..zarośnie- ale żal jest..
rabata azalkowa
Powyższe zdjęcia to koniec kwietnia i maj 2014. Jak widać, towarzyszył mi wtedy inny pupil..
mój pierwszy Kinguś ukochany- Zak.
tu dzień moich urodzin.. Jest urodzinowy klonik
Z rozpaczy nad brakiem kostki i klepiskiem przed domem, ułożyłam kostkę na kształt planowanego chodniczka.. Dla oka już samo to wprowadziło jakis porządek, widoczna była myśl, a ja przechadzałam się między wytyczonymi rabatkami, "po chodniku"- serio, nie deptałam "rabat"
Jak patrzę teraz na te zdjęcia sprzed 2 lat to różnica ogromna. Narzekam czasem na jakieś pustki na rabatach, czy nie do końca ładną w moich oczach trawę.. ale tak się zastanawiam.. że ja z takimi zdjęciami i widoczkami szarogęsiłam się na forum..
..
Nie mogłam patrzeć na tej bajzel koszmarny.. Rok temu na kolanach darliśmy perz i zakładaliśmy trawnik. Ja, z braku opaski dookoła domu, ułożyłam jej namiastkę, czyli wytyczyłam z kostki i ułożonego w rzędzie piaskowca niby-opaskę i udaję, że mam..jak swojego czasu robiłam z chodnikiem
Jest znacznie ładniej- były wertepy i chwasty- po ciemku strach było iść za dom, żeby sobie nogi nie skręcić
Oooo- a propos namiastek..mam przecież jeszcze "taras", który udaje ten prawdziwy
Tak więc Inuś- dwa lata pracy za mną, Mąż bardzo się też namęczył przy zakładaniu trawnika. Sadzenie drzew to też Jego rola- ja nie udzwignę.. Cała reszta, to wszystkie moje weekendy, od kwietnia 2014, na ile sił i czasu starcza, a pogoda pozwala
Sama z sobą rozmawiałam, co też będę robić w weekend..i już wiem! Muszę wyciągnąć myjkę ciśnieniową i wymyć trawę ze szczelin w murkach- jeszcze są tam resztki z ubiegłego roku, gdy spłynęła mi połowa trawnika na rabaty..dzień po oczyszczeniu murków i wysianiu trawy
Tak więc plan na weekend to pielenie i mycie murków.. Może jeszcze uda się też odpocząć
Aniu, jakże mi miło, że mnie odwiedziłaś
Co u Ciebie słychać- jak samopoczucie??
Neluś, ja bardzo lubię bajki
Dziś wpadłam na chwile do mojego najbliższego ogrodniczego. Bardzo go nie lubię..w zasadzie tylko ziemię czasem tam kupuję, albo agro zimowe. ROslin staram się nie..
Właścicielka kompletnie chyba nie ogarnia tematu roślin
Niektóre okazy ma ciekawe, ale te błędy w nazewnictwie.
Trzymałam sie np dziś za dość okazałe sadzonki "czmielin"
Pojechałam tylko popatrzeć, co ciekawego można dostać do donic wiszących na balkon, ale nic nie kupiłam.. Nie wiem, czy chce mi się zawracać sobie głowe ganianiem codziennie na piętro z konewką
Czasem zerkam przez okno i widzę, ile jeszcze brakuje.. rozmyślam, co jeszcze mogłabym zmienić, upiekszyć. Przeglądanie zdjęc sprzed kilku lat od razu dodaje otuchy i poprawia humor!
W kwestii zmian- zaskoczona jestem, że krzewuszka beznadziejnie przezimowała! Zdechł prawie cały krzew..wymarzł, usechł? Nie mam pojęcia- przecież bywały już wieksze mrozy, a ja solidnie podlewałam.. Coś wybija od korzeni, niektóre dolne gałązki mają pędy i pąki..ale nie ma co liczyć na cud- ściąc muszę prawie do ziemi to, co do tej pory nie pokazuje znaku życia:jeez:
Tym sposobem mam mega dziurę na rabacie
Biję się z myślami, czy zostawić ją, żeby rosła od nowa..czy bez sentymentu wyrzucić i zastąpić jakimś innym krzewem. Muszę się z P naradzić.
Zdziwiona jestem bardzo- krzewuszkę zawsze oceniałam, jako niezawodny krzew.
Zmykam powoli- jutro muszę wcześnie wstać- wreszcie..wreszcie będzie montowana szyba w kuchni i będę mogła odtrąbić zakończenie urządzania parteru.
Wracając jeszcze do strat po zimie- do tej pory nie obudziły się 3 rozplenice na trawiastej. Żyją i mają się dobrze sadzone pod koniec sierpnia młode rośliny, a te kilkuletnie sadzonki padły. Dziwi mnie szczególnie na najokazalsza, na szczycie murka. WYgląda, jakby zgniła..ale jak to możliwe- szczyt murka, gleba raczej piaszczysta. Też żal ogromny, bo kępy były już okazałe, a tu trzeba zaczynać od nowa
Budzi się i rozrasta nawet Red Baron, przesadzany jesienią..chyba 2 razy
A te piękne kępy zdechły
Trzmielina biało-zielona na wrzosowisku też padła- nie osłoniłam, a to trochę wietrzne miejsce..a może za mało podlewałam?
Przetrwały szczęśliwie wszystkie powojniki i ładnie pną się do góry. Najważniejsze jednak, że rodki i azalki mają się dobrze, że Wreduś żyje
Ładnie przezimowały też Hakone.. chociaż jedna z 9ciu sadzonek ledwo dyszy..i to ta rosnąca tuż obok tej okazałej, zdechłej rozplenicy. Na pewno nie mogła zgnić- rośnie na szczycie, jest duży spadek i woda ma gdzie odpływać. Muszę mocno się wczytać raz jeszcze w to, jakie warunki trzeba stworzyć dla traw, bo już sama nie wiem, czy miały zbyt mokro i bogato, czy właśnie za sucho i skromnie.
No nic, będę jeszcze nad tym rozmyślać..
Aaaaa, jeszcze dodatkowe słowa do Dorci
Dorcia, musimy się koniecznie przed zlotem spotkać i zrobić burzę mózgów u mie na rabatach..i zakupy zaplanować. Musisz ocenić, jakie mam plany..
bo może jednak swoim samochodem pojadę
Szybkiego i miłego piątku życzę!!