Gosia, no to się bardzo cieszę, że czujesz się już zmuszona
, ale ze swej strony jakieś przymuszanie jeszcze w stosownym czasie zastosuję!
Smoka zostawmy...
Magda, emocjonalny ton? Dziwisz się? Czując niemy oddech tego potwora za plecami?
A ja tam bym chciała, by ta wdzięczna
bylina znikła w ogóle z naszego krajobrazu... Bo to jest poważny roślinny szkodnik... Może się podobać, ale apeluję, by wszyscy, którzy decydują się na wprowadzenie jej do ogrodów, wycinali kwiatostany, bo bardzo łatwo może się ona wymknąć spod kontroli...
Polu, skąpię cienia, bo mi drzewa skąpią cienia
, choć ja im w tym roku nie skąpiłam nawozów i innych używek
W przyszłym roku naprawdę będę chwasty przy hostkach uprawiać!
No...obwodnice w zasadzie prowadzą z jednego końca na drugi! Albo od początku do końca!
Ogrodnicze manowce... coś w tym jest!
Wiesiu, wiem, że Ty lubisz takie naturalistyczne nasadzenia, ale obiecaj, będziesz wycinać kwiatostany?
Dorotka, cieszę się, że i Ty tak uważasz!
Gościnna Lubelszczyzna zaprasza! Walka z chwastami nieodłącznym elementem naszej pasji...A mogłaby być odłącznym!
Zwłaszcza w różach!
Niech będzie, że to za oczami to grzywka!
Markitko, Twój repertuar chwastów pozbawiony wielkiego przeboju!
Jak to jest nie mieć pokrzywy? Nie czujesz, że przez to coś tracisz?
Nie spełniasz się do końca?
Dorotka, gwiazdnica u mnie też wiosną szaleje, a szczawik cały czas, znak to, że ziemię mamy kwaśną... Posypmy wapnem! Może pojawią się wtedy nowe chwasty?
Nowe chwasty = nowe wyzwania!
Magda, ale rozpoznajesz rośliny ozdobne?
Bo jedno z dwojga trzeba rozpoznawać, jak się ma plewić!
Żeby się skupić na tym, co jest do wyrwania!
Jednoroczne, wieloletnie...Wyrywać, wyrywać, wyrywać!
Swoją drogą, taki wątek o chwastach by się przydał, żeby nie walczyć z bezimiennym wrogiem
No i co z tym wątkiem, dziewczyny?
Witaj, Daga! Mój ogród jest, co prawda, ogrodzony, ale wierz mi, to żadna przeszkoda... Czujnym trzeba być! Mniszek, rzecz normalna, tego opanować się nie da, już on się przystosował, żeby być wszędzie!
Ale nawłoć i oset to cięższe działa i tu absolutnie powinniśmy im bronić wstępu do ogrodów!
Ja też nieustannie zbieram kamienie, bo obwodnic jeszcze dużo trzeba... A to taki najbardziej "ekonomiczne" rozwiązanie... A sosna to zwyczajna sosna himalajska. Trzeba jej przyznać, że potrafi być ładna...
Jolu, Louie po zimie była trochę przypalona, ale to zniknęło jakoś bez śladu
Natomiast widzę, że coś, zapewne Dżoncia złamał dolną gałązkę!
Ano dałam radę trochę przykucnąć!
Dalu, teraz jak się jeździ po okolicy, to dopiero widać, ile tego wszędzie jest! To teraz będę Ci się z nawłocią kojarzyć?
Dalu, dopóki ścinasz, możesz czuć się bezpieczna... O ile wiatry będą wiały słabe...
Najgorsze, że na tych wielkich połaciach nikt kwiatostanów nie ścina... Oj, zostawmy tę nawłoć i smoka...
Chyba i mnie w końcu dopadł ten syndrom... późnojesiennego zniechęcenia... Wczoraj wykorzystałam lekki deszczyk jako pretekst do powrotu do domu...i do hojek!
Hojki zawładnęły mną nie na żarty! Zdiagnozowano mi ostre stadium hojoby...
Ogród jakiś taki... Smutny... Coś jeszcze kwitnie nieśmiało... Moje zaniedbane róże...
Jeszcze raz Jacqueline, bo piękna!
Double Delight:
Rosenfee:
Trójsklepka... Nowa, wszystkie inne wymarzły...
Rozplenica Moudry... Długo się podnosiła po zimie...Jednak zdąży zakwitnąć...
A tu chyba się sytuacja wymknęła spod kontroli... Co ja mam począć z tą spartyną...
A dziś w ramach odganiania jesiennej chandry udałyśmy się z vitą na mały szkółking i kupiłam takiego fajnego krzaka... Bo ja wciąż uzupełniam miejsca po wymarzniętych hibiskusach... Według zapewnień pani ze sklepu miało to dorastać do 2 metrów i nie wymarzać... Przynajmniej jedno się zgadza... Nie wymarza, ale dorasta do metra góra... Nie za bardzo mam miejsce na takie rzeczy, ale fajne jest!
Salix moupinensis
I widoczek z parapetu w smutnej tonacji Blue...