Forum Ogrodnicze Oaza

Czy ktoś reflektuje na odrobinę wiosny?

Śnieżnikowo...

...pierwiosnkowo...

...szachownicowo...

...bratkowo...

...porzeczkowo...

...rozchodnikowej?


Jeszcze nieśmiała... jeszcze marniutka... ale ciągle wierzę, że nadejdzie... taka prawdziwa... zielona...

Gosia ja reflektuję ale niestety wciąż deszczowo
No normalnie na szkółking trzeba się wybrać bo z prac nici

Deszczowo? U mnie dziś sucho, choć się chmurzyło przez część dnia...
Ale prace domowe wzywały...

Szkółking w deszczu? Pamiętam jeszcze, jak wyżymałam rękawy po Krzywaczce
A słynne kalosze w kropki są?

Gosiu ja na swoje szachownice jeszcze czekam , już widać dzwonki ale jeszcze całkiem zielone a kupiłam sporo różnych odmian więc jesztem bardzo ciekawa co wyjdzie

Tak, pogoda tej wiosny bardzo sprzyja szkółkingom!
Coś dla ogrodu przecież trzeba robić nawet jeśli pada!
Gosia, ja też reflektuję na wiosnę i to taką wiosnę, która by mnie zatrzymała w ogrodzie! Bardzo na nią liczę, niech szybko przychodzi!
Bratkowo...mnie przekonuje bardzo, też sobie takie małe akcenciki wiosenne sprawiłam!

Piękna jest ta szachownica.Gosiu-czy możesz podać jej nazwę? Coraz śmielej poczyna sobie wiosenka, może wreszcie zawita do nas na stałe i pokaże na co ją stać.Już nie mogę się doczekać.

Już uzupełniam Romo: to szachownica Michałowskiego
Nie rozrasta się u mnie, ale też nie zanika... i kwitnie niezawodnie...

Gosiu, moja szachownica kostkowa dopiero zaczyna się pokazywać.
Zazdroszczę pracy w ogrodzie. Ja na razie siedze w domu, bo mnie choróbsko dopadło, ale jutro mus do pracy iść

Wczoraj u szwagierki podziwiałam śnieżnicową łąkę i mało mnie z zazdrosci nie skręciło
Muszę, MUSZĘ sobie taką sprawić!

Małgoś... współczuję choróbska ... ale jak trzeba wysiedzieć, to siedź... ogród nie ucieknie
Dorota... śnieżnicową... czy śnieżnikową? To drugie jest łatwe w realizacji: cebulki kosztują grosze...

Piękny dzień za nami... wprawdzie pod wieczór chmury zaczęły się wypiętrzać, ale mimo to dominowało słońce... no i temperatura była przyjemna...
Wzięłam aparat do ogródka... żeby sobie na ławce poleżakował...
Ja tymczasem, po wypieleniu kolejnej porcji kolnów i jesionów oddałam się błogiemu lenistwu... i podziwianiu... jak się ładnie wiośni...
Czas, którym dysponowałam, był wprawdzie ograniczony, ale i tak sprawiło mi to ogromną przyjemność... zwłaszcza że w tak miłych okolicznościach przyrody omawialiśmy szczegóły eskapady, którą planujemy na kwietniowo - majowy dłuuuugi weekend...
Fajnie będzie!

Iiiii... zeznam jak na spowiedzi... przy okazji zakupu kory, sprawiłam sobie przyjemność (no dobra... sama kora w samochodzie też jest przyjemnością - jej zapach bije na głowę wszelkie samochodowe pachnidełka)... i z LM przywiozłam różę

Miało już nie być więcej róż... ale cóż...
Zwłaszcza, że według dzisiejszego oglądu około dziesięciu nie daje znaku życia...
Musi mieć co wypaść za rok

Gosia .... taka róża to jest róża Lepiej więc niech nie wypada
Miło być jak na spowiedzi, ale odnośnie weekendu ani mru, mru

Eeee no oczywiście, że miałam na myśli śnieżnikową. Cebulki zakupie a do tego wspomogę się nasionami, będzie szybciej
Ja na długi weekend też mam plany. Ogrodowo-wypoczynkowe

Dorota... ja na razie nie zauważyłam, żeby jakoś specjalnie mi się rozsiewały te śnieżniki... co innego puszkinia: oj, ta to potrafi! Tylko czemu głównie między żwirkiem na ścieżce?

Jola... weekend, jak sama nazwa wskazuje... to 9 dni na przełomie kwietnia i maja... 9 dni wolnych od pracy!

W oddali pierwsza wiosenna burza...

O, piękność różaną kupiłaś! Śmiem nawet twierdzić, że jej zapach może konkurować z zapachem kory...no potem...jak ona zakwitnie, a kora wywietrzeje
1o róż nie daje znaków życia, u mnie więcej...Czy ustalamy jakiś ostateczny termin, do kiedy dajemy im szansę? Początek czerwca?
Widzę jednak, że już z większą pogodą ducha podchodzisz do tych strat...Muszę i ja nad sobą popracować! Ale jak mam to zrobić, jak na każdym kroku napotykam na jakieś straty i rozdrapuję niezagojone rany!

Marta... z tą pogodą ducha dziś wywaliłam pierwszą... 'Margo Koster'... pamiętasz? Młynki chyba?
Trup... od czubka pędów po korzeń... niestety...
Dla równowagi posadziłam dziś Eden... głęboko...
Ale przecież wszystkie róże dotąd sadziłam podobnie: jedne żyją, inne ledwo, ledwo... a jeszcze inne - wcale

No trudno... nie czas żałować róż

Dziś w końcu trochę się przejaśniło na parapetach... zniknął sypialniany trawnik, choć ta zieleń pasowała do ścian
Parę innych drobiazgów też przeprowadziło się do ogrodu...

Przybyła jedna tujka... oczywiście nazwa była tak oczywista, że nawet nie cyknęłam fotki w szkółce a teraz wertuję spisy odmian... i za żadne skarby świata nie znajduję niczego, co przypominałoby opis z plakietki
Tak więc musi Wam wystarczyć moje zapewnienie, że ładnie się komponuje, posadzona na osi: wejście - Westerplatte
Na jej tle zresztą będzie rosła Edenka...

Co jeszcze w ogrodzie? Ano... trochę bałaganu...
Badziewne oberwało nieco tej zimy... od spodu ładnie się puszcza, ale wierzch całkiem suchy...
W ruch poszły elektryczne nożyce do żywopłotu: może nieco radykalnie, ale straty szybko zostaną odrobione...
Przy okazji, skoro pnącze zostało odchudzone, zdecydowaliśmy się na wymianę łuku: dotychczasowy, lidlowy, po dwóch sezonach jest mocno nadwątlony...
Nowy, drewniany, został już zakupiony i pomalowany najwydajniejszym zestawem malarskim (M + pędzel) czeka na jutrzejszy montaż... jeśli pogoda pozwoli...
Mam tylko nadzieję, że uda się przeprowadzić demontaż starego i osadzenie nowego tak, aby pnącze nie ucierpiało...

Aparat ma wolne... coś wczorajszego... jeszcze domowego... dziś już w ogrodzie...

Orlik... różowy pełny

Gosia, ja też jeszcze pokładam nadzieję w tym, że głęboko sadziłam, ale dzisiejsza rozmowa z panem producentem róż nieco tę nadzieję uszczupliła...W Końskowoli już orzą pola różane Niemniej jednak Asahi tam wnika i cuda wciąż możliwe! I tak do lipca będę się oszukiwać?
Moja Margo chyba żyje...Ale ja już jeden jej zgon zaliczyłam w tamtym roku, więc...
Orlik...no trochę różowy jest...A w tle widzę listki znajome! Czy Ty wiesz, że bardzo trzeba uszczykiwać, żeby się rozkrzewiła ta persicaria? A to, co uszczykniesz w ukorzeniacz trzeba i do ziemi, żeby mateczna roślina dobrze rosła!

I tak robię!
Właśnie dziś dokonałam cudownego rozkrzewienia!

Poszły do ogrodu... w doniczce na razie... jakby co - będę nosić do domu... chyba że to "jakby co" nastąpi w czasie naszych wojaży
Jak długo będziesz się oszukiwać? Bo ja do czasu, aż znajdę coś do posadzenia od razu na miejsce wykopywanej!
A na różance pasują tylko... róże!

Znalazłam w końcu swój dzisiejszy zakup... to Thuja occidentalis 'Wareana Lutescens'... u mnie zdecydowanie będzie rosła jako soliter... na razie ma około metra wysokości i całkiem przyzwoity obwód

gorzata wrote: Domowy jak widzę też miałam takie, ale pora z nimi do ogrodu, moje ogrodowe już całkiem spore
Thuia 2-3 metrów no na spore drzewko się zdecydowaliście Ale, ale wyczytałam w ZSP: 'barwa liści (igieł) żółte, złociste ....' to kulki nie miały być zielone?
Bardzo spodobało mi się określenie: '... zestawem malarskim (M + pędzel)' mam podobny zestaw, właśnie kończy kratki malować
Gosia razem kupowałyśmy Margo, myślisz, że i u mnie pora zwolnić miejsce na rabacie