Forum Ogrodnicze Oaza

Dziewczyny, aż żal czytać o tych Waszych stratach.
Jak na razie u mnie tylko jedna wypadła.
Ale za to od jakiegoś czasu widzę, że końcówki badylków zaczynają czernieć.
Pisałaś, że sadzisz głębiej róże, a ja w tym roku prawie w ogóle ich nie okopcowałam tzn bardzo nisko. I zrobiłam to dopiero w grudniu o ile pamiętam. Może to jest metoda na przetrwanie?

Małgoś... ja chyba nawet w styczniu i też bez szaleństw...
TERAZ zaczynam głębiej sadzić róże
Tonący... i tak dalej
No to się chwytam...

Jola... no właśnie nie jest żółta
Jest... taka ciemnoseledynowa...
Żółte to tam były
Spora, owszem, ale podoba mi się pokrój, a poza tym potrzebowałam takiego znaczacego akcentu w tej części ogrodu!

Spadam do lepienia... aniołów - nie pierogów!

Gosiu, u mnie parapety też opustoszały - roślinkowe przedszkole powędrowało do domku ogrodnika, a niebawem - do ogrodu! Niepokoi mnie tylko moja mina, która nawet zakwitła, ale zrobiła się jakaś ...żółta
Tak sobie myślę, że róże też mogłam posadzić głębiej - podobno miejsce szczepienia ma być ok. 5 cm pod ziemią...
U mnie nowe nabytki to białaski - Chopin i Aspirinka
Miłego lepienia aniołków!

ja niedługo też mam zamiar oczyścić parapety no i balkon - 4 róże - miniaturki pójdą na działkę tak jak z balkonu zniknie roduś, pieris, cyprysik, ostróżka i jeżówka
no i kamienie
no i miłego lepienia aniółków

Gosia, jak głęboko zaczynasz sadzić róże?
Ja mam zawsze dylemat, bo w jednym miejscu piszą 5 cm nad ziemią, w innym 5 cm pod ziemią..
To drogą kompromisu sadzę równo z gruntem
I bardzo wysoko kopczykuję na zimę.

Masz takie piekne tulipany, że aż ekran monitora uśliniłem
Niech ja się dostanę do twego ogródka to ci połowę cebulek wykopie

Ano, Kocinko... dotychczas sadziłam w taki sposób, że miejsce szczepienia znajdowało się na równi z powierzchnią ziemi lub tuż pod nią...
Kopczyki średniowysokie...
Niektórym wystarczyło to w zupełności... myślę, że i to było zbędne (kopczykowanie), bo wypuściły się na wysokich pędach...

Teraz wypróbuję jednak tę metodę z "5 cm poniżej poziomu"...

Dalu... czytałam o pogromie wśród Twoich starszych róż... paskudna była ta zima... i nieprzewidywalna...
Co do miny - odnotowałam to samo... oprócz kwitnienia
Najpierw żółkły liścienie, które jeszcze nie odpadły - to wydało mi się normą, ale teraz cała nabiera niezdrowego kolorytu...
Chyba czas, aby z parapetu powędrowała na zewnątrz...
Moje obawy wiążą się jedynie z tym, że musiałabym wsadzić ją od razu do gruntu: wyjeżdżamy na tydzień i w donicy nie miałaby zapewnionego podlewania... choć patrząc na prognozy długoweekendowe... to może nie będzie tak źle

Marta... kamienie na balkonie też trzymasz? Kiedyś doprowadzisz do katastrofy budowlanej!

Michał... przyznaj się... na drugie masz "nornica"?

No i proszę... mijający weekend miał być kiepski, jeśli chodzi o pogodę, tymczasem dopiero wieczorem zaczęło padać...
Wprawdzie nie poszalałam, ale w czasie, kiedy ja lepiłam rano anioły, M dokonał mozolnej podmiany pergoli i ogród troszkę się zmienił na lepsze, oczywiście!

Cześć Gosia

Ja dzisiaj sadziłam róże od Ewy Gloriadei i ona przysłała mi taki "przepis" sadzenia,
żeby szczepienie było właśnie 5 cm pod poziomem gruntu.Tak też uczyniłam
Ale roboty jest z tym sadzeniem róż! Takie dołki głębokie ....

Głębokie... a mój piasek tak się osypuje
"Na mokro" trzeba...

Ja natomiast kopię i zachwycam się "nową jakością"
Na tamtej działce kopanie dołków należało do mojego męża (twarda glina)-tutaj
robię to sama ,a dołki są fantastyczne!

hehe no trzymam, trzymam ale aż tak ciężkie to one nie są - jakieś z 5 kg
bo jak były w kuchni to mama mi zagroziła, że wyrzuci je za okno a za nimi wyląduję ja
jutro może je zabiorę na działkę jak bedzie ładnie, bo jak bedzie ładnie i nie bedzie padało to idę....mam w nosie wszystko, od środy nie byłam dłużej niź 10 minut

ja też od jakiegoś czasu sadzę róże 5 cm poniżej poziomu ziemi, albo na równo......i dają radę

Ja też jestem zwolenniczką szkoły "5 cm pod powierzchnią ziemi". I tak nawet sadziłam...I co? I...nic!
Wyrazy uznania wielkie za te anioły! Matko Małgorzato od aniołów!

Witam w nowym tygodniu!
Tygodniu pracy, chciałoby się rzec, ale oprócz zawodowej, na żadną się dziś nie zdobyłam...
Wypoczynku mi trzeba... chyba...
Na szczęście majówka już niedługo... długa...

Nie będę mleć jęzorem... zdjęcia pokażę... to nie była praca

Może najpierw prezentacja nowego elementu architektury ogrodowej: ręki do tego nie przyłożyłam, oprócz wybrania na stronie LM



Na pierwszym planie, po prawej (mojej prawej ) ostatni nabytek - Thuja occidentalis 'Wareana Lutescens'
Jolu... widzisz? Nie jest żółta!





Skoro już jesteśmy w temacie iglaków... pojawiają się czarujące pędzelki na świerczkach 'Conica' i na 'Daisy's White'







I żeby kulki nie zdominowały tego posta, coś kwitnącego...

Badziewne dostało nową super podporę dla M.
Zielone ci w głowie Ja dziś zrobiłam obchód ogrodu i plan wycięcia kilku iglaków

Zauważyłam, że użyłaś określenia "czarujące pędzelki" w odniesieniu do wiosennych przyrostów... Wymknęły się takie niekontrolowane słowa! Zdradziłaś się! Kulki Ci się podobają! Oby tylko żółtych przyrostów nie miały!
A tulipany żółte to mogą być?

No patrz, to ja mam zupełnie na odwrót
Żółte kwitnące - be , żółte kulki - czemu nie

Dorota... dopiero po wstawieniu zdjęcia zauważyłam, że mało widać, tym bardziej brawo za czujność!
Tu może nieco bliżej...



Martuś... o co Ty mnie podejrzewasz? Słowa te padły wcale nie tak nieopatrznie... lecz w konkretnym celu: emablowania pewnej grupy czytelników
Ale uroku pędzelkom odmówić nie można - co fakt, to fakt!
Żółte... ach... z żółtymi tulipanami to długa historia... powiem tylko, że większość z nich była kupowana jako białe
Ale... może i dobrze się stało? Przynajmniej wiosna rzuca się w oczy!

Zielone nowe pędzelki są czarujące, ale żółtych nigdy nie zakumam
Z korzyścią wielką dla mojego porfela