Jeśli gdzieś można "zatonąć" w różach, to chyba najbardziej u Ciebie:).
Co prawda, widziałam je tylko w pączkach, ale spędzając dzisiejszy wieczór na przeglądaniu Twoich zdjęć z ogrodu (i z Chelsea też, ale o tym później), mam wrażenie zanurzania się w różach, ich zapachach (bo każda przecież pachnie inaczej).
I powiem też, że nie miałam takiego poczucia nawet w Rosarium Europa, gdzie byłam znowu "po drodze" dwa tygodnie temu, no i całe szczęście, bo kwitły wszystkie co do jednej róże historyczne.
Wcale nie czuję się zmęczona, czy przesycona różami i z żalem obrywam przekwitłe kwiaty. Ale zaczynają kwitnąć następne i następne i tak bardzo cieszę się, że z krótkimi przerwami, większość będzie zachwycać aż do mrozów.
No bo czy jest jakaś roślina, która kwitnie dłużej i piękniej? Uwaga - pytanie jest retoryczne.
W następną podróż, zabieram w prezencie różę Chopin, która przyjdzie od pani Ewy jutro albo pojutrze, Polish Spirit już czeka.
Nie byłabym sobą, gdybym się nie skusiła na róże dla siebie, bo kto widział żeby zamawiać tylko jedną?
. No i będę miała za chwilę dwie róże Colette. Masz, albo znasz? Troszkę podobna do Abrahama Darby, czyli w dość "trudnym" kolorze.
No i czytam, że zamierzasz eksmitować róże jesienią - moim zdaniem to czyn heroiczny, na który ja się nie zdobywam. Nawet cherlakom daję szansę i taka właśnie jedna stara róża NN wreszcie zachwyciła mnie w tym roku wzrostem, kwitnieniem i zapachem.
Według jakich kryteriów będzie więc Twoja selekcja?
Dodam jeszcze, że linaria purpurowa bardzo będzie pasować do Twojego ogrodu, dam Ci siewki, będziesz miała szybciej, bo ona potrzebuje dwa lata żeby pokazać co potrafi.
No i jeszcze słówko o ChFS - bardziej podobają mi się kompozycje roślin, niż same ogrody. Wiesz, ja mam taki własny system oceniania ogrodów: najbardziej podobają mi się te, w których chciałabym zostać na zawsze. No i jak patrzę na zdjęcia, to tam takiego w tym roku nie było:).
Uściski:)