Witajcie!
Krótkie dni coraz bardziej dają mi się we znaki...wracam o zmroku i ogrodu nie zobaczę przez cały tydzień...ale do weekendu coraz bliżej, a zapowiada się ciepło i słonecznie
W Weekend odwiedziła mnie Juliet
i pomogła sadzić cebulki, więc ostatnie 400 sztuk trafiło do ziemii
Fajnie, że się udało dopiąć temat cebulek, ale z drugiej strony, świadomość, że już wszystkie posadziłam budzi dziwny niepokój...co ja będę robić w listopadzie??
Poza rutynowymi pracami - zbieraniem liści na kompost liściowy (samo złoto!
), przerzuceniem tradycyjnego kompostu, sprzątaniem różanych liści i plewieniem - w zasadzie wszystko zrobione
Jak nic muszę dokupić cebul
Poza tym nabyłam nowe kaloszki
Moje wysłużone hunterki zaczęły przeciekać..
I co z tą gwarancją na 25 lat się pytam??
Ehh...wszystko i tak robione w Chinach...
Monia, spotkanie nie było jakoś szczególnie konstruktywne, to prawda...ale wciąż jestem zdania, że warto korzystać z pomocy fachowców, zwłaszcza gdy zaczynamy jakieś duże przedsięwzięcie, a podejście do ogrodu jednak wciąż czysto amatorskie. Jeżeli uda mi się kiedyś założyć kolejny ogród (wciąż czuję, że mam w sobie jeszcze jeden...
) chciałabym skorzystać z rad projektanta z prawdziwego zdarzenia. Oby się taki znalazł
Cieszę się bardzo, że nie zwlekałaś zbyt długo z nowym wątkiem - zaglądam codziennie, ale jakoś weny na pisanie nie miałam
Dorotko, witam bardzo serdecznie. Schlebia mi taka opinia o ogrodzie, ale zapewniam Cię, że daleko mu do doskonałości, jakkolwiek byśmy jej nie definiowali. Ciągle coś zmieniam, poprawiam, a i tak są miejsca do korekty. Najważniejsze jednak, że jak każdego z nas, cieszy mnie kontakty z przyrodą i codzienne obcowanie z ogrodem, to moje nieustanne źródło małych radości. Na pewno czujesz podobnie.. w każdym razie witam i zapraszam!
Markitko, bardzo Ci dziękuję za te budujące słowa
Staram się co roku poprawiać rabaty, czerpiąc z licznych inspiracji na Forum i sprawia mi to ogromna frajdę.
Być może moja niewiedza i brak kierunkowego wykształcenia w pewnym sensie pomaga, bo nie czuję żadnych dogmatycznych ograniczeń
To, co mi gra w duszy przelewam na roślinne kompozycje i jeśli efekty cieszą nie tylko nie to znaczy, że kierunek jest właściwy
Ciekawa jednak jestem jak podeszłabym do kształtowania zieleni, gdybym miała fachowe umiejętności..jak to jest kochana? Wszak jesteś dyplomowanym projektantem
Czy to pomaga na co dzień? Czy łatwiej Ci zobaczyć czego brakuje, a czego jest za dużo? Czy "zgodność ze sztuką", odpowiednie planowanie i dyscyplinę gatunkową można w oczywisty sposób przełożyć na nasz, amatorski grunt?
Ewo, jestem świeżo po spacerze u Ciebie i wciąż nie mogę wyjść z podziwu nad kunsztem Twoich jesiennych rabat...coś wspaniałego. Mogłabym i chciałabym się od Ciebie uczyć...
W następnym ogrodzie
Dziękuję...i pozdrawiam serdecznie!
Edytko, mi też grają w duszy takie rustykalne wnętrza, oooooo tak! Nie wyobrażam sobie codziennego funkcjonowania w nowoczesnej kuchni...chyba czułabym się w niej nieswojo
Mam nadzieję, że ostateczny projekt uwzględni Twoje oczekiwania, wszak to jedno z najważniejszych miejsc w domu!
Iwonko, dziękuję...miło mi, że tak myślisz
Swoją drogą, ciekawe jak wyglądałby ogród gdybym bezrefleksyjnie przyjęła propozycje na zmiany?
Powojniki jeszcze pokazują pojedyncze kwiaty, ale to już definitywna końcówka pokazu...
Bozi, co za malownicze porównanie! Przemawia do wyobraźni, bardzo mi miło, że tak myślisz. Dzięki
Gosiu, ja wciąż szukam "złotego środka" na skuteczne kompozycje rabatowe. Np. na angielskiej ciągle mi czegoś brakowało i mam nadzieję, że teraz trafiłam. Mam tam wysoki żywopłot, masywne "zielone plecy", duże różane krzewy i sporo bylin w nogach. Brakowało mi jednak stopniowania, więc poszerzyliśmy tą rabatę i dołożyłam buksowe kulki u podnóża. Ciekawa jestem efektu za rok...
Jeszcze kilka weekendowych fotek