Forum Ogrodnicze Oaza

Kasiek, poszłam dziś oglądać dokładnie róże. No cóż, rzekomego nie widziałam (na szczęście), ale cała piękna Piruette, w zeszłym sezonie zdrowa jak rydz teraz jak obsypana mąką. Mączniak prawdziwy w całej okazałości
Rzekomego miałam raz, na Ledreborgu. Reanimowałam go dwa lata, dopiero teraz wygląda w miarę dobrze Współczuję tej zarazy

Zaniepokojona Twoją relacją, opryskałam swoje róże na zaczynającą się panoszyć czarną plamistość... i znalazłam mączniaka rzekomego na dwóch pnących...
Oberwałam porażone liście... na szczęście niewiele ich było... planuję oprysk Mildexem, jak tylko pogoda się ustabilizuje

Okropnie się sezon zaczyna Bardzo Ci współczuję, a zaczynam się martwić także o swoje róże. Może to wcale nie są uszkodzenia po mrozie Mam jednak nadzieję, że uda Ci się zrobić oprysk i zahamować chorobę.

Kasiu, tak mi przykro. Wiem ile dla Ciebie znaczy ogród i róże. Nie wiem jak Cię pocieszyć..... nie potrafię choć bardzo bym chciała. Smutno mi okrutnie. Bo to przecież Twoja radosna natura, optymizm, wielkie serce i szczodrość pchają moją Piaskownicę w różaną przyszłość, a teraz Ciebie dotknęła taka niesprawiedliwość losu. Nie podoba mi się to! Żeby tak bezceremonialnie wepchnąć okruch w Twoje "oczko w głowie". A fe..... Matko Naturo tak się nie robi.

Ewuś, masz całkowitą rację.....i dlatego Matka Natura a masz....
zabierać zaraz te zarazy i inne choróbska z Kasi ogródka....a jeszcze raz
może to trochę dziecinne ale mam nadzieję, że choć troszkę humorek się poprawił, Kasiu

Kasiu, takie piękne widoczki pokazałaś na poprzednich stronach, a teraz czytam o Twojej rozpaczy Współczuję Tobie i różyczkom. Aż się nie chce wierzyć, że tak szybko się ten mączniak rozprzestrzenia. Nie smutkaj Dzisiaj się już trochę przejaśniło, jest szansa, że wszystko obeschnie i nie będzie dalej padać. Od wtorku ma być ładnie, zrobisz oprysk i wykopiesz grzyba z ogrodu. Róże odbiją, przecież nie może być inaczej!

Ja nie mogłam o tym przestać myśleć. I co prawda u mnie nic niepokojącego nie zauważyłam (może dlatego, że do przedwczoraj cały czas padało?), ale zrobiłam oprysk i to nie tylko różom, ale także wiciokrzewowi, powojnikom, wierzbom i irysom. Słowem wszystkiemu, co ma skłonność do łapania tego paskudztwa

Kasiu,
pewnie jesteś w kiepskim nastroju po takiej akcji obrywania liści
ale mam nadzieję, że udało Ci się zrobić opryski (w niedzielne popołudnie była już ładna pogoda)
i będą tego pozytywne efekty - czego Ci szczerze życzę!!

Kasiu, aż nie wierzę w to, co czytam U mnie na szczęście rzekomy tylko na jednej i na razie na innych spokój. Opryskana była tylko raz i to środkiem na plamistość, bo pierwotnie tak chorobę zidentyfikowałam... Potem ciągle Biosept. Muszę kupić Mildex, bo choć choroba przystopowała, to licho nie śpi. Zwłaszcza po powodzi, którą przeżyłam pod koniec tygodnia. W zasadzie to "tylko podtopienie", ale woda z gór przetaczała się przez część ogrodu. Reszta ogrodu dostała wodą z niebios, która przez kilka dni lała się w nieziemskich ilościach. A teraz nadciągają upały...
Trzymam mocno kciuki za wygraną z tym świństwem. Będzie dobrze!

Kasiu, bardzo Ci współczuję. Wrażenie robią te dwa wory oberwanych liści. Faktycznie , Matka Natura uderzyła gdzie nie powinna. Jak można niszczyć taki piękny ogród z taką dbałością pielęgnowany. Trzymam kciuki żebyś zwyciężyła w walce z tym świństwem i żebyśmy mogli oglądać Twoje pięknie kwitnące róże.

Aż przykro czytać... nie jestem sobie w stanie wyobrazić 2 worków oberwanych liści...
Czy mogłabyś zrobić poglądowe zdjęcie takiego porażonego liścia?

Kurczaki, pochromolony maczniak wrrr tak sie napracowalas, tyle opieki Twoje rozyce maja a on ma to gleboko przykro mi przeokropnie
U mnie jakos tam wyglada, troche walcze z zielonymi gasienniczkami ktore probuja pozawijac mi sie w liscie ale jest ich malo, to recznie narazie daje rade. WC zlapaly maczniaka i je rwe ale one przesadzone i im chyba miejscowka nie pasuje - no nic zobaczymy, narazie wszystkie na okolo zdrowe, to nie robie paniki.

Ty masz mączniaka, a ja zauważyłam pierwsze objawy czarnej plamistości. Koszmar!

Kasiu, współczuję problemów z różami.. u mnie też nie ma lekko - jak nie mszyce, to bruzdownice... wczoraj na jednej z królewien zobaczyłam pierwsze oznaki plamistości... ot, skutki ciepłej zimy, ale damy sobie radę - wierzę w to!
Ja na razie zastosowałam Mospilan, za parę dni poprawię Previcourem.
Pozdrowienia,
A

Januszu dziękuję za fotki, ja na razie walczę z robactwem, które mimo oprysku Mospilanem (który do jasnej ciasnej jest środkiem systemicznym ) nic sobie z tego nie robi... a tu jeszcze na grzyba trzeba się zabezpieczać...

Kasiu...dopiero doczytałam,że Ci ten mączniak się porozłaził....to straszne....
Nie rozumiem ,czemu mimo oprysków tak zaatakował...

Ten rok będzie czasem żniw dla producentów chemii ogrodowej... ale co mamy robić?

Kasiu, nie zaglądałam do Ciebie od kilku dni- wpadam z wizytą a tu takie smutki.. Kochana- u Ciebie tak wszystko rośnie jak szalone, że serdecznie życzę, aby róże szybko odżyły po chorobie! Pogoda paskudna tylko pomogła grzybkowi rozprzestrzeniać się, a Tobie uniemożliwiła działanie.. Zrobiłaś wszystko, co mogłaś!